do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- KrĂłlewski rĂłd 04 Ksiezniczka i magnat Oakley Natasha
- Królewski ród 05 Błękitna krew Stephens Susan
- 41 Pan Samochodzik i Operacja KrĂłlewiec Sebastian Miernicki
- Jacobs Holly KrĂłlewski sekret H
- Rice Anne Spiaca Krolewna 1, Przebudzenie Spiacej Krolewny
- Rice Anne Spiaca Krolewna 2. Kara Dla Spiacej Krolewny
- De_Camp_Lyon_Sprague_ _Szalony_Demon
- Lien_Merete_ _Zapomniany_ogród_01 _Spadek
- Walter Jon Williams Hardwired
- WARZYWNIAK KRZYSZTOF JAWORSKI
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwrócić twarz w stronę hrabiego albo nawet księcia i zmierzyć go spojrzeniem mrożącym krew w
żyłach. Pewnego razu, gdy królewska siostra, posępnie świątobliwa lady Maria, wszczęła z "miłościwym
panem" dysputę i dowodziła, iż postępuje on nierozważnie ułaskawiając tak wiele ludzi, którzy powinni
być więzieni, wieszani lub paleni; gdy przypomniała "królowi", iż więzienia ich czcigodnego
nieboszczyka ojca gościły niekiedy sześćdziesiąt tysięcy skazańców naraz, a w ciągu szczęśliwych
swych rządów Henryk VIII wydał w ręce kata ponad siedemdziesiąt dwa tysiące zbójców i złodziei,
chłopiec wybuchnął szlachetnym gniewem i rozkazał "siostrze" udać się niezwłocznie do alkierza i
kornie błagać Stwórcę, aby wyjął jej z piersi kamień i zechciał zastąpić go prawdziwym, ludzkim
sercem.
Czy Tom Canty troskał się niekiedy o los tego nieszczęsnego chłopca, prawowitego królewicza, który
przyjął go był łaskawie i tak chyżo wybiegł z pałacu, aby pomścić na grubiańskim wartowniku zniewagę
wyrządzoną przy bramie małemu żebrakowi? Tak! Pierwsze królewskie dni i noce pełne były smutnych
myśli o zaginionym księciu i szczerych pragnień, aby Edward wrócił szczęśliwie i odzyskał należne mu z
urodzenia przywileje i zaszczyty. Kiedy jednak czas mijał, a królewicz nie wracał, Tom z dnia na dzień
interesował się coraz bardziej własnymi przeżyciami, które były nowe a zachwycające, i powoli, pomału
obraz przepadłego monarchy bladł w jego pamięci. Kiedy zaś obraz ów powracał czasami, był raczej
niepożądanym przypomnieniem, jako że budził uczucie winy i wstydu.
Biedna matka i siostry małego żebraka podobną drogą wywędrowały z jego życia. Zrazu tęsknił do
nich, niepokoił się o nie, pragnął zobaczyć się z nimi. Pózniej wszakże drżał z obawy, iż niewiasty te
mogą przybyć kiedyś brudne i w łachmanach, zdradzić go pocałunkami, zrzucić z wyżyn i powlec znów
do ubóstwa, poniżeń, ohydnej dzielnicy nędzy. Wreszcie myśli o matce i siostrach przestały prawie
nawiedzać go i trapić. Tom był z tego powodu zadowolony, ha! niemal szczęśliwy, ilekroć bowiem
zbolałe twarze tych oskarżycielek jawiły się w jego wyobrazni, biedak czuł się podlejszy niż wijący się
robak. O północy dziewiętnastego lutego Tom usypiał na wspaniałym łożu w swym monarszym pałacu.
Strzegli go wierni wasale, otaczał dworski przepych i ceremoniał. Szczęśliwy chłopiec! Dnia następnego
miał być uroczyście koronowany królem Anglii!
O tej samej porze Edward, prawy monarcha, głodny i spragniony, umorusany, brudny, utrudzon
podróżą, odziany znowu w postrzępione łachmany (był to skutek bijatyki, w którą król został
wciągnięty) stał w ciżbie ludu z wielkim zainteresowaniem obserwującego grupy pracowitych niby
mrówki robotników, którzy tłumnie wchodzili do Opactwa Westminsterskiego i zeń wychodzili. Ludzie ci
czynili ostatnie przygotowania do jutrzejszej koronacji.
ROZDZIAA XXXI
POCHÓD KORONACYJNY
Kiedy Tom zbudził się następnego ranka, w powietrzu drgał głuchy pomruk napływający z daleka i
bliska. Dla króla pomruk ten był czarowną muzyką, oznaczał bowiem, iż cała Anglia wyległa na ulice,
aby lojalnie powitać wielki dzień.
Niebawem Tom został raz jeszcze, główną postacią wspaniałego, pływającego korowodu na Tamizie,
gdyż zgodnie z odwiecznym obyczajem pochód koronacyjny musiał wyruszyć z Tower, dokąd też udał
się miłościwy pan.
Kiedy tam przybył, mury dostojnej twierdzy jak gdyby pękły w tysiącu miejscach. Z każdej szczeliny
buchnął czerwony język ognia i biała smuga dymu. Wystrzały ozwały się gromem, który wstrząsnął
ziemią i stłumił wrzawę mrowia ludzkiego. Fontanny ognia, dymy, wystrzały raz po raz powtarzały się z
tak zdumiewającą szybkością, że po niewielu minutach stary zamek zniknął w wielkim tumanie
własnych dymów, ponad których gęstwą sterczał niby szczyt górski nad chmurą i trzepotał proporcami
wierzchołek najwyższej baszty, zwanej Białą Wieżą.
Przepysznie odziany Tom Canty dosiadł rączego rumaka bojowego, okrytego bogatym czaprakiem
sięgającym niemal ziemi. Lord Protektor, książę Somerset, również konno, zajął miejsce za swym
"siostrzanem". Gwardziści królewscy, zakuci w lśniące zbroje, ustawili się po obydwu stronach
pojedynczymi szeregi. Za Lordem Protektorem ciągnął nieskończony na pozór sznur wielmożów,
otoczonych swymi wasalami. Dalej kroczył Lord Major i panowie rajcy odziani w czerwone aksamitne
szaty i strojni złotymi łańcuchami spływającymi na piersi. Za nimi świątecznie ubrani starsi i majstrowie
wszystkich cechów londyńskich nieśli okazałe sztandary swych stowarzyszeń. W pochodzie
uczestniczyła również (jako specjalna straż honorowa w obrębie murów miejskich) Starożytna i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]