do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Carpenter Leonard Conan Tom 50 Conan Gladiator
- 70. Mroz Jacek Pan Samochodzik Tom 70 Rękopis z Poznania
- Małysz Franciszek BHP w zakładzie pracy. Tom 1 [2008]
- Liu Marjorie M. Maxime Kiss Tom 2 Wołanie z Mroku
- 02 Miłość ponad miłość (LOVE) Lynn Sandi
- Bolesław Prus Faraon tom 3
- Tom Easton Silicon Karma
- Livingstone Georgette Mister Casanova (Lata namić™tnośÂ›ci)
- Andrew, Sylvia Die Lady aus meinen Traeumen
- Robert M. Howard Getting a Poor Return, Courts, Justice, and Taxes (2009)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Faktycznie, zbiłam go z tropu i wyburczał zamówienie. Poszłam je przekazać dalej i
przy okazji przyniosłam frytki i skrzydełka dla chłopaka i dziewczyny. Dzięki Bogu w
tym czasie pojawił się kolega Melvina i zabrał go do stolika.
Przepraszam was powiedziałam i postawiłam ich dania na barze. Zwykle nie
mamy takich problemów.
Chłopak się nachylił.
Naprawdę miałaś zwłoki na progu?
Skrzywiłam się.
No tak. To długa historia.
Niezle wymamrotał i usiadł normalnie.
Drzwi znów się otworzyły i tym razem ujrzałam Katie. Wiem dokładnie, w którym
momencie zauważyła ją dziewczyna, bo jeszcze szerzej otworzyła oczy. Mogło to mieć
coś wspólnego z tym, że Katie była ubrana we wściekle różową sukienkę z siatki, pod
którą miała bikini. A może tylko nakładki na brodawki? Wolałam nie wnikać.
Uśmiechnęła się szeroko i podeszła do mnie rozkołysanym krokiem.
Zajebiście dzisiaj wyglądasz! Mimo że ci podrzucają truposzy na ganek!
O mój Boże. Boże&
W zasadzie to wyglądasz, jakby cię ktoś dobrze zerżnął kontynuowała, a mnie
opadła szczęka. Tak. To właśnie to. I to jak!
Zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy ona na pewno nie ma nadprzyrodzonych
zdolności superstriptizerki. Czy jakich tam. Ale na pewno nie zamierzałam analizować
tego w obecności tej kompletnie obcej pary.
Masz przerwÄ™?
Nie. Dopiero idę. Ale pomyślałam, że zajrzę i sprawdzę, czy nie kołyszesz się w
jakimÅ› kÄ…cie i nie ssiesz palca.
Wszystko jest w najlepszym porządku zapewniłam. Ale dzięki za troskę. I
naprawdę mówiłam poważnie.
Zaczęła coś mówić, ale wtedy na końcu korytarza pojawił się Jax, który skończył
pracę w biurze. Zerknął na mnie i mrugnął. Poczułam, że się uśmiecham jak idiotka.
Zanurkował ci w majciochach, co? spytała scenicznym szeptem, a chłopak wydał
dzwięk, jakby się zadławił skrzydełkiem.
Podszedł Jax i zanim zdążyłam wymyślić, jak zareagować na to stwierdzenie,
odwróciła się do nas Aimee, wykonując elegancki zamach szyją.
Jest do schrupania, prawda? zagaiła i wbiła we mnie wzrok. Mówię o Jaksie.
Nick wywrócił oczami i podszedł do półki z butelkami na końcu baru.
Ja otworzyłam usta, ale Katie mnie uprzedziła.
Czyś ty się czegoś nawąchała?! Bo na moje oko niejaki Jax właśnie mrugał do
Calli i nawet nie zauważył, że tu siedzisz! Tak tylko mówię, żebyś się nie zdziwiła.
Zacisnęłam usta najmocniej jak mogłam, kiedy Aimee czerwieniała. Przez moment
gapiła się na Katie, a potem odwróciła się i ruszyła w kierunku Jaxa, który właśnie
zbierał ze stolików puste koszyki i butelki.
Westchnęłam. Katie zwróciła się do mnie:
Któregoś dnia wykopię tę laskę z baru. Wspomnisz moje słowa, Bóg mi
świadkiem i wszystkie smerfy.
Z jakiegoś powodu pomyślałam o Brusie Willisie.
A potem wstała i ruszyła do drzwi.
Popatrzyłam na siedzącą przede mną młodą parę. Mieli wytrzeszczone oczy i lekko
otwarte usta. Wpatrywali się we mnie bez słowa.
Witajcie U Mony powiedziałam sucho.
Rozdział 6
W sobotę wieczorem za barem pracowała Roxy. Chude ręce splotła na piersi i
stanęła na szeroko rozstawionych nogach. Okulary w czarnej oprawce nasunęła na
głowę, tuż pod cudownie rozczochrany koczek.
Mrużyła oczy tak, że zostały szparki, a wrednie zadarta broda dodawała jej tylko
uroku. Powiedziałam jej to przed kilkoma minutami, kiedy podeszłam do baru, żeby
wziąć piwo dla grupy facetów siedzących na końcu sali, ale ona uważała, że nie ma w
tym nic uroczego. Przeciwnie, że wygląda groznie.
Może i tak, ale i rozkosznie.
Adresatką jej śmiercionośnych spojrzeń była Aimee przez dwa e . Czwarty
wieczór z rzędu przesiadywała przy barze z przyjaciółką, która wydawała się cała
pomarańczowa. Roxy przezywała ją Naczelna Umpa Lumpa.
Nie mogłam się nie uśmiechać, bo Roxy mordowała wzrokiem w mojej intencji.
Aimee była dla niej w zasadzie całkiem miła. Dla mnie właściwie też, ale nie
ukrywała, po co tu jest i Roxy nie mogła tego znieść.
Kiedy tylko Jax pojawiał się za barem, Aimee w każdy możliwy sposób zwracała na
siebie uwagę. I tak jak w poprzednie wieczory, musiał wprost błyszczeć poczuciem
humoru, bo nie mijała nawet chwila, a Aimee wybuchała głośnym śmiechem. Albo
odrzucała włosy na ramię. Albo opierała się na barze, żeby Jax i czasem nawet Roxy
dobrze widzieli, co ma w staniku.
Co jakiś czas, tak samo jak w ciągu poprzednich czterech dni, Jax łapał moje
spojrzenie i patrzył tak, że miałam gdzieś, że Aimee tu jest i wychodzi ze skóry, żeby
zareagował na jej zachętę do flirtu.
Z drugiej strony myślałam sobie, że mógłby bez trudu położyć kres tej całej sytuacji,
mówiąc jej po prostu, że nie jest już do wzięcia. Nie ustalaliśmy co prawda żadnych
zasad, ale byliśmy razem pod każdym możliwym względem.
A poza tym ja go kochałam, więc i tak już po ptakach. Byliśmy razem.
On mi nic nie wyznał, ale ja jemu też nie. Nie zamierzałam się teraz nad tym
zastanawiać i robić z tego wielkiego halo. Mimo wszystko byłam szczęśliwa, a chociaż
była już sobota, Mack się nie pojawił.
Nie zepsujÄ™ tego.
Zaniosłam skrzydełka w sosie Old Bay do stolika Melvina, uśmiechnęłam się do
dwóch starszych panów i postawiłam między nimi koszyk.
ProszÄ™ bardzo. CoÅ› jeszcze?
Nie trzeba. Melvin uśmiechnął się szeroko, aż pomarszczyła mu się skóra w
kącikach oczu. Wystarczą twoje piękne uśmiechy.
Roześmiałam się.
Co z ciebie za podrywacz!
Zaśmiał się i złapał skrzydełko.
Jakbym był dwadzieścia lat młodszy, powywijalibyśmy na parkiecie!
Uniosłam brew. Dwadzieścia lat? Moim zdaniem razy dwa, ale i tak jego słowa
sprawiły, że się uśmiechnęłam i powiedziałam:
Daj znać, jak będziesz miał ochotę na tańce.
Nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam, ale jemu oczy rozbłysły.
%7łebyś wiedziała!
Uśmiechnęłam się jeszcze raz i skierowałam się do kolejnego stolika, na którym
widziałam puste szklanki, ale zupełnie nieświadomie zerknęłam w stronę baru.
Roxy przyjęła pozycję barmanki smoczycy i potrząsała shakerem do drinków z taką
mocą, że bałam się, że zawartość zaraz wystrzeli na drugą stronę ulicy. Popatrzyłam w
stronę miejsca Aimee i szerzej otworzyłam oczy.
Co do& ?
Prawie siedziała na barze i obejmowała dłońmi policzki Jaxa. Jego policzki!
Trzymała jego twarz w dłoniach! Wściekłam się tak, że aż zamrowiła mnie skóra, ale
jednocześnie poczułam, że w podbrzuszu formuje mi się coś małego, lodowatego i
paskudnego. Aż mnie ścisnęło w piersi. Nieprzyjemnie. No bo dlaczego, dlaczego do
diabła ona go w ten sposób dotykała, a on do ciężkiej cholery jej na to pozwalał?!
Zanim się zorientowałam, co się dzieje, już szłam w ich stronę. Nie miałam pojęcia,
co zrobię, jak już tam dotrę, ale miałam podejrzenie, że to może nie być miłe i może
tego pożałuję, ale chrzanić&
Cześć, laska!
Stanęłam jak wryta, bo głos był znajomy. Nie mogłam w to uwierzyć. Niemożliwe!
Kompletnie zdezorientowana odwróciłam się od Aimee i Jaxa, a moja szczęka uderzyła
w podłogę.
MrugnÄ…Å‚ do mnie Jase Winstead.
Stał przede mną Jase Winstead!
Jase, członek Drużyny Ciach, stał w barze.
Niespodzianka! Zza jego pleców wyskoczyła pięknie opalona i zjawiskowa
Teresa.
Patrzyłam to na nią, to na niego, a potem prawie padłam trupem. Nie byli sami. Za
nimi stał Cameron Hamilton, naczelny Drużyny Ciach. I Avery. Obejmował ją i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]