do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Graham Greene Moc i chwala
- Graham Masterton Podpalacze Ludzi (2)
- Graham Masterton Sfinks
- Boswell Barbara za wszelka cene #
- Cienie 03 Pozzessere Heather Graham Tajemnice zamku Fairhaven
- Graham Heather_Księżycowa zatoka
- Coombs Nina We wśÂ‚adzy uczuć‡
- Ahern Jerry Krucjata 19 Ostatni Deszcz
- Jeffrey Lord Blade 23 Empire of Blood
- 335. Harlequin Romance Campbell Bethany Diamentowa puśÂ‚apka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
raczej dziewczyna, która teraz przykucnęła przy
ognisku. MÅ‚odziutka, bardzo Å‚adna, wpatrujÄ…ca siÄ™
w Tess szeroko otwartymi oczyma. Tess też pat-
rzyła na nią, czując coraz większy strach. Nalte
chciał mieć kobietę jasnowłosą. A żonę już ma.
Teraz Nalte zapewne zamierza zgwałcić Tess na
oczach swojej indiańskiej żony.
StÄ…d nie ma ucieczki. To nie obskurna chata
w górach, w której na jakiś czas zagniezdził się
comanchero ze swoją kobietą. To wioska Apaczów,
pilnie strzeżona przez wojowników wodza Nalte.
A Jamie... Boże! On był już tak blisko! Los dał jej
tylko kilka sekund. Tylko raz mogła spojrzeć w szare
oczy Jamie ego, tylko na moment mogła zachłysnąć
się radością, że widzi go żywego. Tylko kilka
sekund. A teraz... teraz nie ma nawet co marzyć, że
Jamie będzie próbował wyrwać ją z rąk Indian.
Nalte zabije go od razu.
A przedtem zgwałci Tess. Teraz.
Jak możesz mówić, że nie jesteś dzikusem?
krzyknęła histerycznie. Czy ty niczego nie
236 Heather Graham
rozumiesz? Uprowadzono mnie siłą, wbrew mojej
woli! Porwano, żebyś ty mógł się zabawić! I jesz-
cze... Tu przecież jest twoja żona! I ty masz zamiar,
na jej oczach... O, nie!
Podszedł do niej bliziutko. Pięści Tess natych-
miast wbiły się w jego pierś, ale on to zignorował.
Podniósł ją po prostu z ziemi i rzucił na zrolowany
koc.
To wcale nie jest moja żona, to moja siostra.
I tej nocy ja cię nie tknę, Promyku Słońca. Dziś jest
noc świętego czuwania. Jutro, kiedy wzejdzie słoń-
ce, rozpoczną się obrzędy, bardzo ważne obrzędy.
Moja siostra przestanie być dziewczyną. Stanie się
kobietÄ….
Spojrzał na młodziutką Indiankę i uśmiechnął
się. Czarne oczy zajaśniały nagle ciepłym blaskiem.
Schylił się po drugi koc i zaczął rozkładać go na
ziemi.Tess spojrzała na Indiankę. Dziewczyna
uśmiechnęła się nieśmiało, poklepała dłonią ziemię,
starając się dać Tess do zrozumienia, że powinna się
położyć. I cichutko wysunęła się z tipi.
Tess, nie przestając zerkać na Indianina, drżący-
mi rękami rozłożyła swój koc. Wyciągnęła się na
nim powoli, ostrożnie i przymknęła oczy. Ale nie
zamknęła ich, o nie. Bo postanowiła, że będzie
obserwować Nalte spod półprzymkniętych powiek,
a kiedy on pogrąży się we śnie, ona wymknie się
bezszelestnie i spróbuje odnalezć ścieżkę, która
przywiodła ją do wioski. Ta ścieżka zaprowadzi ją
z powrotem do Jamie ego.
Musi, musi go odnalezć, musi przynajmniej spróbo-
Z nadziejÄ… w sercu 237
wać... A teraz powinna się pomodlić, tylko że to
chyba nie będzie modlitwa chrześcijańska. Bo chce
prosić, aby dobry Bóg rękami Jamie ego odebrał
życie Chavezowi. A Jamie ego niech Bóg chroni... I ją
też... Oczy Tess napełniły się łzami. Czuła, że jest
u kresu sił, a kiedy sił brak, duch również słabnie
i przychodzi zwÄ…tpienie. Ona nie umknie Apaczom,
nie umknie. Los Tess Stuart jest już przesądzony.
Będzie tak, jak sobie umyślił von Heusen.
Jednak trzeba spróbować. Choć resztką sił i z tak
wielkim strachem w sercu.
Nalte spał. Oczy zamknięte, oddech równy,
miarowy. Tess cichusieńko podniosła się z ziemi.
Zrobiła jeden krok, jak najostrożniejszy. I tylko
jeden. Silna dłoń szarpnęła ją za kostkę. Upadła.
Ciężkie, twarde ciało indiańskiego wojownika przy-
gniotło ją do ziemi.
Jesteś odważna, Promyku Słońca. Ale nie jesteś
mÄ…dra.
I co z tego! krzyknęła z rozpaczą. A ty jesteś
barbarzyńcą. Mówisz, że biali są zli. A sam hand-
lujesz z nikczemnymi comancherosami, kupujesz od
nich strzelby i kobiety!
To biały człowiek jest barbarzyńcą. Mnie zo-
stała tylko jedna siostra. Biały człowiek zabił mi
wszystkich. Moją matkę, moje maleńkie siostry,
jeszcze niemowlęta. Bił je okrutnie, połamał im
kości, ponadziewał na szpikulce. I tak zostawił na
pewną śmierć. A ja przyprowadziłem tu ciebie nie
po to, żeby zabić. Ale zabiję, jeśli sama mnie do tego
zmusisz.
238 Heather Graham
Ale trzymasz mnie tu wbrew mojej woli!
Przez chwilę milczał.
To przyjdzie z czasem powiedział cicho,
dotykając delikatnie pasma jasnych włosów Tess.
Zrozumiesz mnie. Poznasz nasze życie i będziesz
tu szczęśliwa.
Nigdy nie będę tu szczęśliwa!
My wcale nie jesteśmy barbarzyńcami.
Przecież ja to wiem, przecież nie o to chodzi.
Ale ja... Dlaczego właśnie ja? Ja wcale nie jestem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]