do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Dynastia Conellych 05 Little Kate Panna Nikt i doktor Connelly
- 0679. Hingle Metsy Dynastia z Bostonu 12 Szczęśliwe życie
- Steele Kate To The Highest B
- Dynastia AshtonĂłw 06 Orwig Sara Nowe Ĺźycie
- Barbara Frale Templariusze i całun turyński
- świat nocy 2 Anioł‚ Ciemności,...(całość)
- Hardy Kate Smak włoskich lodów
- Ava March Convincing Leopold [Loose Id MM] (pdf)
- 2==01==Calamity Janes Woods Sherryl ZAPOMNIJ I WYBACZ
- Bedier Joseph Dzieje Tristana I Izoldy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogły nas mijać z lewej.
Czyli tak jak na pasach ruchu na ulicy. Ryan
pokiwał z powagą głową. Strasznie to metro jest
głęboko pod ziemią. Czytałem, że dzięki temu służyło
podczas wojny za schron dla londyńczyków.
Ale ma pani mądrego synka zauważyła z uzna-
NA CAAE%7Å‚YCIE 65
niem jakaś starsza pani, która przysłuchiwała się ich
rozmowie.
Dziękuję. Claire uśmiechnęła się, nie prostując
pomyłki, lecz serce skurczyło jej się po części z rado-
ści, po części ze smutku, że tak naprawdę nie jest matką
Ryana.
No i że w ogóle chyba nigdy nie będzie niczyją mat-
ką. %7łe razem z Eliotem i Ryanem wyglądają jak szczęś-
liwa rodzina, gdy tymczasem nie łączy ich nic prócz
przyjazni. Przynajmniej według oficjalnej wersji. W nie-
oficjalnej bowiem, tej dyktowanej przez serce, prawdÄ…
byłoto, że kochała Eliota z całych sił i że z tego powodu
przepłakała niejedną noc, zdając sobie sprawę, że ich
zwiÄ…zek nie ma szans.
Nieraz chciała mu to wykrzyczeć, ale nie mogła, nie
chciała. Nawet gdyby żywił w stosunku do niej podobne
uczucia, nie chciała mu komplikować życia, ponieważ
nie mogła z nim stworzyć rodziny. Pozostawało jej
kochać Eliota i jego synka w ukryciu przed nimi i całym
światem.
Eliot natychmiast zauważył, że Claire straciła humor,
stała się milcząca, a nawet nieobecna. Podejrzewał jed-
nak, że gdyby ją spytał, i tak by mu nie podała prawdzi-
wego powodu.
Jak zawsze, gdy widział jej smutek, czuł, że kraje mu
się serce i marzył, by mieć moc poznawania jej myśli,
a wtedy zrobiłby wszystko, dokonał tego co możliwe
i niemożliwe, żeby zmienić ten nastrój.
Dlaczego tak reagował? Czyżby tak się zaangażował,
że pokochał Claire aż do bólu?
66 KATE HARDY
Wszystko w porządku? spytał z troską, dotykając
delikatnie jej dłoni.
Jak najbardziej. Claire uśmiechnęła się blado.
Widocznie podobnie jak Ryan nie lubię tłumu.
To zwróciło ich uwagę na chłopczyka, który jednak-
że nie wykazywał żadnych symptomów paniki. Prze-
ciwnie, widać było, że nadal doskonale się bawi, a prze-
bywanie w tłumie nawet mu dobrze robi, bo nikt na
niego nie zwracał nadmiernej uwagi.
Jak można się było spodziewać, Muzeum Historii
Naturalnej wywarło na Ryanie ogromne wrażenie, a przy
szkieletach dinozaurów dosłownie zamilkł z zachwytu
i dÅ‚ugo nie można go byÅ‚o stamtÄ…d ruszýc. PodziaÅ‚aÅ‚a
dopiero perspektywa zobaczenia innych atrakcji Lon-
dynu.
Następnym przystankiem było opactwo Westminster
i dzwon Big Ben, a potem zrobili sobie przejażdżkę bar-
ką do Tower Bridge. Nie wiedzieć kiedy, może wtedy
gdy Claire pisnęła ze strachu, gdy barka lekko się za-
chybotała, Eliot wziął ją za rękę i już nie puścił. Oboje
udawali, że tego nie dostrzegają.
Widok stada potężnych kruków zupełnie oczarował
Ryana.
Ależ są wielgachne! wyszeptał z podziwem.
A znasz, tatusiu, legendę, która głosi, że jeśli kruki stąd
odfruną, zawali się całe brytyjskie królestwo?
Oczywiście, ale na razie to nam nie grozi, bo
powietrze jest tak brudne, że nie znalazłyby drogi po-
śpiesznie odparł Eliot.
Obawiał się, że ktoś z nadgorliwych turystów, któ-
rzy z nimi zwiedzali wieżę, może chcieć wyprowadzić
NA CAAE%7Å‚YCIE 67
chłopca z błędu i wyjaśnić mu, iż w obawie, by ptaki
rzeczywiście nie odleciały, podcięto im lotki.
W końcu, po całym dniu zwiedzania, do cna wyczer-
pani dowlekli siÄ™ na stacjÄ™ i wsiedli do pociÄ…gu.
Kiedy dotarli do Birmingham, Eliot wziął śpiącego
Ryana na ręce i zaniósł do auta. W drodze słuchali
koncertu wiolonczelowego Vivaldiego, zbyt zmęczeni,
by wykrzesać z siebie chęć rozmowy, ale także wyko-
rzystując tę chwilę na przemyślenia wszystkich wyda-
rzeń dnia.
Eliot nie miał wątpliwości, że dzisiejsza wycieczka
przyniosła pewną zmianę w jego relacjach z Claire.
Przede wszystkim był szczęśliwy, widząc, jak doskona-
ły ma kontakt z Ryanem; do tego stopnia, że czasami
czuł się im niepotrzebny.
Radosną nadzieją napawał go także fakt, że Claire
dała się trzymać za rękę. Odniósł też wrażenie, że nie
była to tylko manifestacja przyjazni, ale coś więcej.
Poza wszystkim jednak przebywanie w obecności Claire
sprawiało mu niekłamaną rozkosz.
Co chwila jakiś wewnętrzny głos go kusił: powiedz
jej, wyznaj, jak bardzo ją kochasz, że nie wyobrażasz
sobie bez niej życia. Zaraz jednak wtrącał się głos
rozsądku, który ostrzegał, że wtedy ją spłoszy i straci
bezpowrotnie jakąkolwiek szansę na to, by ją zatrzymać
przy sobie, choćby tylko jako przyjaciela.
Claire na wspomnienie uczucia spokoju i zarazem
podniecenia, gdy trzymali się za ręce, z trudem opano-
wała westchnienie. Czuła też ciepło w sercu na wspo-
mnienie ufności, z jaką Ryan ze wszystkim się do niej
zwracał, jak często szukał z nią kontaktu, bliskości.
68 KATE HARDY
Jeszcze nigdy w życiu nie odczuwałatakiej uczuciowej
pełni i jednocześnie żalu, że jest to doznanie, którego
nie może dóswiadczać zawsze, bo nie może się zdra-
dzić ze swoimi marzeniem, by ich relacje wyszłypoza
przyjazń. Nie mogła powiedzieć Eliotowi, jak bardzo
go kocha. Nie mogła również snuć marzeń o zostaniu
jego żoną.
Eliot zaparkował przed domem Claire.
Dziękuję za tak wspaniały dzień powiedział ci-
cho, żeby nie obudzić Ryana.
To zasługa nas wszystkich odparła z melancho-
lijnym uśmiechem.
Mam inne zdanie...
Przez cały czas szeptali, ich twarze znajdowały się
tuż obok siebie. Tak blisko, że Eliot czuł jej zapach,
widział, jak z każdą chwilą rozszerzają się jej zrenice,
jak gdyby domyślała się, co za chwilę może nastąpić
i jakby się tego lękała, lub też ogromnie tego chciała.
Claire wiedziała, że nic jej nie każe nadal sterczeć
w aucie, że w każdej chwili może podziękować za pod-
wiezienie i uciec do domu. A jednak dalej siedziała nie-
ruchomo, jak gdyby jakąś niewidzialną siłą przykuta do
fotela. I w końcu nie zdążyła uciec.
Nie mogąc się dłużej powstrzymać, Eliot nagle do-
tknął wargami jej ust, delikatnie, jakby na próbę, spraw-
dzając, czy Claire się nie spłoszy, a potem mocniej
przywarł wargami do jej ust. Claire zarzuciła mu ramio-
na na szyję i zanurzyła palce w jego włosy.
Wgłowie Claire znów rozgorzała feeria ogni sztucz-
nych, wielobarwna mozaika zmysłowych doznań, ja-
kich nigdy jeszcze nie doświadczała. Czas zatrzymał
NA CAAE%7Å‚YCIE 69
się, a ona zupełnie zatraciła się w rozkoszy, która prze-
nosiła ją w inny wymiar.
Przestań... wyszeptała cicho. Przecież mieliś-
my być tylko przyjaciółmi.
Jesteśmy przyjaciółmi odparł Eliot rozmarzonym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]