do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Anna Maria Ortese Il mare non bagna Napoli
- DePalo Anna Niechciana miłość(1)
- Anna Cleary Do Not Disturb [HPE 156, P.S. I'm Pregnant!] (pdf)
- Moreland Peggy MiśÂ‚ośÂ›ć‡ i medycyna
- Jerusalem Poker Edward Whittemore
- Córy nocy Pisano Isabel
- Dav
- Asian Organized Crime and Terrorist Activity in Canada 1999 2002
- KUHARSKI TEÄŚAJ 12 PRIMORSKA KUHINJA
- Gloria Polo Egzamin z Dekalogu w ZaśÂ›wiatach
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie czytam, tylko jestem tu, by udzielić ci moralnego wsparcia.
- Trochę za pózno - odburknęła.
Szybko przekonała się, że ucieczka nie pójdzie tak łatwo, jak myślała. Wszystkie
miejsca na lot tego dnia były już zarezerwowane. Zwiadoma, że Luc śledzi wzrokiem
ekran laptopa, spróbowała poszukać miejsc na kolejny dzień i jeszcze kolejny, za
każdym razem z tym samym rezultatem. Niedobrze. Zdała sobie sprawę, że chcąc nie
chcąc, utknęła w Paryżu na co najmniej tydzień.
- Trudno - oświadczyła, dzielnie walcząc ze łzami napływającymi do oczu, po
czym podniosła się z krzesła. - Tak czy inaczej wracam do hotelu Louvre.
- Dlaczego? - spytał ostrym tonem, chwyciwszy ją za ramiona. - Posłuchaj, wiem,
że nie jestem ideałem, ale staram się postępować właściwie. To prawda, byłem mało
taktowny, wtedy w kawiarni, ale czego się spodziewałaś? Pewnie nieraz ty będziesz
obrażała się na mnie, a ja na ciebie, ale to nie powód, by od razu uciekać.
- Wiem - odparła zrezygnowanym głosem. Zdawała sobie sprawę, że Luc chce
wyłącznie jej dobra i naprawdę stara się, by między nimi było dobrze. - Może masz rację.
Chyba byłam dziś trochę przewrażliwiona i niesprawiedliwa wobec ciebie, ale zrozum,
R
L
T
że nie jestem sobą. Jak byś się czuł, gdyby rosło w tobie coś... ktoś. Trudno zachowywać
się racjonalnie, gdy rozwijają się w tobie maleńkie oczy i uszy.
- Z pewnością nie jest to łatwe - odparł z uśmiechem. - Tylko że trochę jeszcze za
wcześnie na uszy.
- A ty skÄ…d wiesz?
- Zeszłej nocy, kiedy pracowałem, przez przypadek albo za sprawą zrządzenia losu,
nazywaj to, jak chcesz, natrafiłem na stronę z wizualizacją rozwoju płodu.
- Naprawdę? Zaskoczyłeś mnie. Nie spodziewałam się, że ty... Nie sądziłam, że
możesz być tym zainteresowany.
- Jestem bardzo zainteresowany.
- A ja myślałam, że ta sytuacja cię przeraziła.
- Mnie? Shari, mam trzydzieści sześć lat i nagle okazało się, że będę ojcem. To
niespodziewany, ale piękny prezent od losu.
Poczuła, jak serce zabiło jej mocnej z radości.
- Naprawdę tak myślisz? Chcesz tego dziecka?
- Oczywiście. Nie powinnaś w to wątpić.
- No to... przepraszam cię za wszystko. Wiem, że mam niełatwy charakter i jestem
zbyt emocjonalna. I nie potrafię się odpowiednio ubrać.
- To nieprawda. - Jego ciepły głos działał na nią kojąco, podobnie jak dłonie
wędrujące od ramion do nadgarstków. - Jesteś doskonała, piękna, kobieca, zmysłowa.
Chciałbym...
Nie miał już szansy powiedzieć, czego by chciał, bo ogarnięty szaleńczą
namiętnością zaczął całować jej oczy, policzki, szyję.
- Nie kłóćmy się więcej - zdołał wyszeptać, wsuwając dłonie pod bluzkę w
poszukiwaniu piersi.
Jego wargi odnalazły drogę do jej rozchylonych warg, a kiedy wsunął między nie
język, poczuła narastający ogień spływający w dół brzucha i promieniujący rozkosznym
bólem. Nawet nie próbowała się opierać, świadoma, że byłaby to walka z góry skazana
na porażkę. Chciała tego. Desperacko potrzebowała jego bliskości, czułych rąk i
R
L
T
gorących warg. Między jednym a drugim pocałunkiem pozbywali się ubrań, obnażając
przed sobą pragnienie, by jak najszybciej zespolić się w namiętnym tańcu.
Przywarła do niego, kurczowo opasując udami biodra, dając do zrozumienia, że nie
chce, nie może dłużej czekać. Złapał ją za kark i lekko odchylił do tyłu, patrząc na nią
wzrokiem pociemniałym z pożądania.
- Jesteś pewna? - wychrypiał, oddychając ciężko. - Nie jestem zbyt brutalny? Nie
chciałbym ci zrobić krzywdy.
- Chcę cię właśnie takiego - odparła szybko, przywierając do jego warg w długim,
ekstatycznym pocałunku.
Shari nie miała wątpliwości, że zakochała się w Paryżu, paryskim życiu i
mężczyznie, który co chwilę powtarzał: Jesteś piękna, wyjątkowa. Każdy facet
powinien mi ciebie zazdrościć". Nagle świat wydał jej się piękniejszy niż kiedykolwiek,
a Paryż prawdziwym rajem na ziemi. Cieszyło ją wszystko: wschodzące słońce, zieleń
drzew, zapach kwiatów. Czuła się dumna i szczęśliwa, spacerując brzegiem Sekwany ze
swoim kochankiem, dyskutujÄ…c z nim o wszystkim i o niczym.
Razem zwiedzili słynną katedrę Notre Dame, która dla Shari była zródłem
niegasnącej fascynacji, od kiedy przeczytała powieść Victora Hugo o miłości dzwonnika
do pięknej cyganki Esmeraldy.
Spędzili wiele godzin w znanych z najwspanialszych dzieł sztuki galeriach, a
obiad, ku uciesze Shari, zjedli w restauracji na wieży Eiffla, rozkoszując się pięknym
widokiem z okien wychodzÄ…cych na plac Trocadero.
Shari uznała, że jest jeszcze za wcześnie, żeby dzielić się wiadomościami o
dziecku i Lucu, toteż w zdawkowym mejlu do Emilie i Neila napisała, że postanowiła
przedłużyć pobyt w Paryżu o tydzień lub dwa, korzystając z uprzejmości Luca, który
zaproponował, by zatrzymała się u niego w mieszkaniu.
U niego, nie z nim. Miała nadzieję, że zauważą tę subtelną różnicę, chyba że
pochłonięci myślą o zbliżającym się terminie porodu w ogóle nie mieli czasu, by
zastanawiać nad tym, jakie relacje łączą ją z przystojnym kuzynem Emilie.
Luc, oczywiście, tak jak obiecał, zabrał ją do najelegantszych butików, żeby mogła
uzupełnić garderobę, najpierw w pobliże hotelu Ritz na Rue Cambon, a następnie na Rue
R
L
T
du Faubourg St Honoré. PrzymierzyÅ‚a niezliczonÄ… ilość ubraÅ„, ale ostatecznie
zdecydowała się na bladozieloną sukienkę na dzień i dwie elegantsze na wieczór - jedną
czarną o prostym kroju i drugą srebrzystą z odkrytymi plecami. Sama nigdy nie mogłaby
sobie pozwolić na taki wydatek, ale postanowiła, że jak tylko dostanie czek za kolejną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]