do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Diana Palmer Long tall Texans series 35 Zimowe róşe
- Diana Palmer Long Tall Texans 05 Ethan
- Diana Palmer The Marist Sisters 03 Outs
- Palmer Diana 24 Piękny, dobry i bogaty
- Courths_Mahler Jadwiga Diana
- Diana Palmer Osaczony
- Le Guin Ursula K. Ziemiomorze 2 Grobowce Atuanu
- Glen Cook Sung In Blood
- Christie Agatha Detektywi w sluzbie milosci
- Connell Susan Niespokojny duch
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie lubię Cosimy powiedziała Laura. Jest okropnie rozpieszczona.
Laura! Lucy zaśmiała się nerwowo. Wybacz moim rozkosznym dzieciom.
Popchnęła córkę w kierunku klasy.
Zachowałaś się strasznie niegrzecznie skarciła ją przed drzwiami.
Ale to prawda. Oboje są nieznośni. A Bruno bije dzieci.
Niemożliwe powiedziała Lucy. A teraz daj mi buzi.
Na ra pożegnała ją Laura.
Lucy westchnęła. Odprowadziła jeszcze Olivię do klasy i poszła wolno w stronę
parkingu. Już z daleka zobaczyła, że ktoś stoi oparty ojej samochód. Max.
Myślałem, że nigdy nie wyjdziesz. Zmieszne autko.
Nic dziwnego, że cię śmieszy. To nie to co twój krążownik, prawda?
Nasza sprzątaczka miała fiestę powiedział z roztargnieniem.
Lucy popatrzyła na niego ze złością.
Jeśli masz zamiar znów traktować mnie protekcjonalnie, to idz do diabła! I
wez ze sobą swój pieprzony rangę rover.
Jesteś po prostu zazdrosna oświadczył. Pójdziesz ze mną na spacer?
Po co?
Taki piękny dzień. Czy musisz być zawsze taka najeżona?
Nie jestem najeżona, tylko pełna obaw co do twoich zamiarów.
Max rozłożył ręce.
Jest rześki, słoneczny ranek. Proponuję spacer. Cóż może być bardziej
niewinnego?
Hmm... Dobrze. Jedz przodem.
Wjechał na drogę podjazdową i zamrugał, że skręca w lewo. Ruszyła za nim.
Po jakimś czasie zatrzymał się przy ścieżce spacerowej wiodącej w górę zbocza,
które obiecywało piękne widoki. Zatrzasnął drzwiczki i podszedł do niej. Z jego
bagażnika dobiegły ją jakieś piski.
Mamy szczeniaka wyjaśnił, otwierając klapę. W środku podskakiwał w
metalowej klatce mały czarny labrador.
Och... rozczuliła się Lucy. Jaki śliczny!
Wez go na ręce, jeśli chcesz.
Otworzył drzwi klatki i szczeniak skoczył prosto w jej ramiona, merdając
ogonem i próbując polizać japo twarzy. Westchnęła z zachwytu i przytuliła
policzek do gęstej czarnej sierści, wciągając w nozdrza jej zapach. Szczeniaki
pachną tak rozkosznie, o wiele ładniej niż niemowlęta.
Rob nie lubi psów powiedziała. Inaczej miałabym całe stado.
Zawsze kochałaś psy. Co się stało z Benem?
Już nie żyje. Jest teraz w psim niebie, doprowadzając do szału szczekaniem
Zwiętego Piotra i rzucając się na nowo przybyłych.
Max roześmiał się.
Nie mogę sobie ciebie wyobrazić bez psa.
Dlaczego? Nawet nie wiesz, jaka teraz jestem.
Czyżby?
Zapiął na obroży nową smycz.
Chodz, William powiedział. Spojrzał na Lucy. Tak mu dałem na imię.
Stary William zdechł niedługo po tych wakacjach, wiesz. Okropnie smutne.
Idąc w górę po błotnistej ścieżce, Lucy wepchnęła ręce głęboko do kieszeni.
Max spuścił Williama ze smyczy i psiak biegał tam i z powrotem, machając wesoło
ogonem. Szli w milczeniu, aż nagle Max spytał:
Tęskniłaś za mną?
Czy twoja zarozumiałość nie zna granic? Nie, nie tęskniłam za tobą. W ogóle
o tobie nie myślałam skłamała.
KÅ‚amczucha.
Max powiedziała cierpliwie, odwracając się do niego. Nie możemy tego
ciągnąć. Nie mamy osiemnastu lat. Jesteśmy dorośli, a nawet bardziej niż dorośli
Max uśmiechnął się i nie powinniśmy się bawić w niemądre flirty. To do niczego
nie prowadzi. Kopnęła czubkiem buta grudkę błota. Prawdę mówiąc zerknęła
na niego niepewnie nie bardzo rozumiem, jaki sens widzisz w takim zachowaniu?
Rzecz w tym podszedł do niej i przyciągnął ją lekko za końce
kaszmirowego szalika, który dostała od matki na Gwiazdkę że piekielnie się
cieszę, że cię odnalazłem. I to taką, jaką byłaś wtedy. Wiesz, ile to dla mnie
znaczy? Przez całe lata nosiłem w głowie wyimaginowany obraz Lucy Beresford,
dziewczyny, którą kochałem najbardziej na świecie, a która okrutnie mnie
porzuciła i zrujnowała mi życie Lucy roześmiała się i teraz odnalazłem cię
znowu, i jesteÅ› taka sama, a ja czujÄ™ to samo, co wtedy. Rozumiesz? Od tamtej
pory nikt nie budził we mnie takich uczuć, ani Cat, ani żadna inna kobieta. Ty
powiedział, owijając ją szalikiem byłaś dla mnie tą wymarzoną. Pod każdym
względem. Chciałem się z tobą ożenić. Pamiętasz? Naprawdę chciałem, Lucy.
Mówiłem to całkiem serio, wtedy na plaży, chociaż ty nie wzięłaś tego poważnie,
sądząc po tym, jak brutalnie mnie odrzuciłaś. Przez wszystkie te lata żyłem jakby
we śnie. Wiem, że Cat ma wiele zalet, ale uwierz mi, jest cholernie nudna, i
myślałem już, że nic ekscytującego mnie w życiu nie czeka, kiedy ty się zjawiłaś.
Taka sama albo prawie taka sama. Rozumiesz? spytał żarliwie. Rozumiesz, co
dla mnie znaczysz? Przy tobie czuję się jak wtedy i jestem... szczęśliwy. Zamilkł
i wziął głęboki oddech. Czy to ci tłumaczy moje zachowanie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]