do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Jakub Sprenger, Henryk Instytor Mlot na czarownice
- Ebook Henryk Sienkiewicz KrzyĹźacy
- Cienie 03 Pozzessere Heather Graham Tajemnice zamku Fairhaven
- Ava McKnight Scandalous (expanded for EC) (pdf)
- 0919. Gordon Lucy Bracia Rinucci 02 Bilet do Neapolu
- viewcontentir
- TAYLOR, WM. C. HISTORY OF ROME(1)
- J.M. BocheśÂ„ski Sto zabobonow(1)
- 0281. Jordan Penny Stara miśÂ‚ośÂ›ć‡ nie rdzewieje
- Susan Carroll Czarne koronki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bo miłości zdrój mi płynie,
Co dnia świeżą dając moc.
Dusza wzb3a siÄ™ co rana&
Przez anielski napój on,
Już w tym życiu w jaśń oóiana,
Co otacza Boga tron.
Cudnych wizji płaszcz godowy
Kryje serce wolne łkań&
I od jasnej mej Królowej
Co dnia łaski biorę dań.
Przepłakane w trwoóe lata
Ciało moje starły w pył,
Lecz duch siÄ™ już z duchy brata¹w ²&
W jasnym niebie bęóie żył.
Kiedy wątłą nić żywota
Przetnie kiedyś śmierci miecz&
Idąc, kędy jutrznia złota,
Wóięczny, jeszcze spojrzę wstecz.
¹w ² d y r t óiÅ› popr. forma N.lm: z duchami (& ).
no alis Henryk Ofterdingen 36
Radosne zdumienie opanowało wszystkich i zapragnęli odszukać śpiewaka. Po chwili
natrafili na chodnik biegnący w dół, u jednej z bocznych ścian. Niebawem dojrzeli wy-
drążenie. Rozszerzało się coraz baróiej, w miarę jak szli naprzód. Oczom ich ukazała się
w końcu jaskinia, jeszcze większa od obu poprzednich, a w głębi tej jaskini postać luóka
sieóiała, pochylona nad olbrzymią taflą kamienną zastępującą stół. Na stole leżała wielka
książka, w której sieóący czytaÅ‚¹w ³ pilnie.
Zwrócił się w ich stronę, powstał i postąpił kilka kroków naprzeciw. Był to mężczy-
zna. Wieku jego rozpoznać nie było można. Nie wyglądał ani staro, ani młodo, żadnych
nie dostrzegało się na nim innych znamion czasu, prócz siwych włosów, co rozóielone
na środku głowy, spadały na skronie. W oczach błyszczała niewysłowiona wesołość, jak-
by spoglądał z wysokiej góry na świat o goóinie czarownej, w której wiosna powraca.
Do nóg miał przywiązane podeszwy i zdawało się, iż nie posiada innego ubrania, prócz
płaszcza fałóistego, który spływając z ramion, czynił wyniosłą, szlachetną postać jeszcze
smuklejszą. Nie wydawał się zóiwionym niespoóianą wizytą, pozdrowił wszystkich jak
znajomych, jak gości z dawna oczekiwanych we własnym mieszkaniu.
Baróo się cieszę mówił żeście przyszli. Jesteście pierwszymi ludzmi, których
tutaj wióę, choć mieszkam w jaskini od baróo dawna. A to ładnie, więc luóie poczynają
badać skrzętniej tę naszą przecudną ziemską sieóibę.
Starzec odparł na to:
Nie spoóiewaliśmy się zastać tutaj tak miłego gospodarza. Opowiadano nam, że
jaskinię zamieszkują óikie potwory i duchy, zaszła jednak pomyłka, która nas niewy-
mownie cieszy. Jeśli przeszkoóiliśmy wam, panie, w modlitwie lub głębokich rozmyśla-
niach, to wybaczcie nam, prosimy.
Czyż jest milsze rozmyÅ›lanie jakieÅ›, jak¹w t widok życzliwych i pogodnych twa-
rzy luókich? odparł nieznajomy. Czyż macie mnie za wroga luói, z powodu że
usunąłem się w ciszę samotności? Nie uciekłem przed światem, wynalazłem sobie tyl-
ko schronisko i miejsce ciche, góie by mi nic nie przeszkaóało w rozmyślaniach i nie
rozpraszało uwagi.
Czyż samotności nie pożałowaliście kiedy i czy nie przyszła na was nigdy goóina
trwogi, czy serce wasze nie zatęskniło ani razu za ludzmi?
Teraz już nie tęsknię i nie czuję trwogi. Dawno temu, w młodości, uczułem wielką
ochotÄ™ zostania pustelnikiem. òiwnych przeczuć i niejasnych myÅ›li byÅ‚em wtedy peÅ‚en.
Czułem, że tylko odosobnienie zupełne nasyci zupełnie głód mej duszy: ale pojąłem nie-
długo, że musi się do pustelni przynieść ze sobą wiele doświadczenia, że młode serce, gdy
samotne, cierpi, że wreszcie człowiek osiągnąć może panowanie nad sobą i niezależność
jedynie po długim obcowaniu ze swymi bliznimi.
Wiem odparł stary górnik że musi się mieć wroóone, naturalne powoła-
nie do każdego zawodu, a także uświadamiam sobie to, że w miarę przybywających lat
i gromaóenia doświadczeń życiowych, człowiek coraz więcej dąży do wycofania się spo-
śród społeczeństwa. Ale to odosobnienie, zdaje mi się, nie tylko nie przeszkaóa pracy,
ale jej nawet sprzyja. Luói pęói naprzód wielki wichr¹w u naóiei ku wspólnemu celowi.
Nie ulegają mu, zdaniem moim, tylko óieci i starcy. Niezaradność i niewieóa wyklucza
pierwsze, podczas gdy druóy czują, iż wyczerpali całą naóieję, cel zaś, o ile się osiągnąć
da, osiągnęli i nie czując się wpleceni w łańcuch spraw luókich, cofają się w głąb wła-
snÄ…, znajdujÄ…c w niej dostateczne pole do pracy i skupionego przygotowywania siÄ™ do
innego, wyższego życia i obcowania z innymi istotami. Ale zdaje mi się, że u was, panie,
óiałały jeszcze inne, baróiej osobiste pobudki, żeście usunęli się całkowicie spośród lu-
ói, wyrzekłszy się wygód i przyjemności świata. Zdaje mi się, że czasem mimo wszystko
napięcie waszego ducha słabnie i że w tych goóinach czujecie się baróo nieszczęśliwym.
Tak było nieraz dawniej, ale zdołałem uwolnić się od tego przez wielką regularność
życia i pracowitość. Prócz tego staram się utrzymać zdrowie i nie czuję żadnego braku.
Coóiennie przez kilka goóin choóę po górach, grzejąc się w słońcu. Powracam potem
do jaskini i zajmuję się przez oznaczoną liczbę goóin wyplataniem koszyków i rzezbą. Za
moje wyroby uzyskuję od mieszkańców odległych miejscowości środki żywności, zresztą
¹w ³k i k kt re yt óiÅ›: (& ) którÄ… czytaÅ‚.
¹w t i e k óiÅ›: milsze niż.
¹w u i r skrócone od: wicher.
no alis Henryk Ofterdingen 37
mam książki, a przy nich czas m3a szybko. W okolicach, o których mówiłem, mam kilku
znajomych, którzy wieóą, góie mieszkam. Od nich dowiaduję się, co nowego zaszło na
świecie, oni też mnie pochowają, gdy wyb3e moja goóina i zabiorą do siebie książki moje.
Poprowaóił ich bliżej ku swemu sieóeniu, pod ścianę skalną. Ujrzeli tam kilkana-
ście leżących na ziemi książek. Była też i cytra, a na ścianie wisiała całkowita zbroja, jak
się zdawało bogatej roboty. Stół składał się z pięciu wielkich płyt kamiennych złożo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]