do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Żuławski Jerzy Trylogia księżycowa 01. Na Srebrnym Globie
- Roberts Nora Irlandzka trylogia 01 Klejnoty słońca
- Doktór Piotr Stefan Żeromski
- WYBÓR OPOWIADAŃ STEFAN ŻEROMSKI Stefan Żeromski
- Moreland Peggy MiśÂ‚ośÂ›ć‡ i medycyna
- 070. Wood Carol Lekarstwo doskonaśÂ‚e
- Grundlagen der wichtigsten Geschäftsbuchungen
- 189. Mortimer Carole PopośÂ‚udnie na Majorce
- Survival 2002 Reloading Ammo Gu
- Heinlein Robert A Miedzy planetam
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptsmkr.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niszcz¹c wszystko po drodze do ostatniej przyciesi i do ostatniego cz³owieka.
Tymczasem przy obleganiu twierdzy Che³mna poniós³ klêskê i ca³¹ prawie si³ê swoj¹ utraci³.
Rycerze zakonni wys³ali Mestwina z tej ziemi zakrwawionej na dwór ksiêcia Austrii, ¿eby go
ojciec nie dosta³.
Po trzecie Swiêtope³k podburzy³ Prusaków, spl¹drowa³ Kujawy mszcz¹c siê na ksiêciu Kazi-
mierzu za Nak³o.
W wid³ach starego i nowego Wis³y koryta, poni¿ej zamku w Gniewie, pobudowa³ zamek Zan-
tyr w celu powstrzymywania rzecznych transportów krzy¿ackich,
Na lewym brzegu Wis³y, ni¿ej Che³mna, Rwiecie jako miejsce swego wypadku obwa³owa³.
Lecz nowe poniós³szy pora¿ki, po wielokroæ doznawszy klêsk wojennych, niestrudzony wo-
jownik znowu prosi³ o pokój.
Opizzoni, opat Messyny, legat papieski, zdj¹³ zeñ kl¹twê, gdy skruszony pokutnik zerwa³
wszelkie z poganami stosunki i obieca³ pomagaæ Krzy¿akom w dziele wytêpienia ba³wo-
chwalców.
Ob³udnik przyobieca³ wszelkie wype³niæ ¿¹dania, byleby mu Zakon wyda³ syna i zwróci³ re-
likwie.
Lecz ledwie pokój ów zosta³ zawarty, po raz czwarty zbuntowa³ Prusaków, wtargn¹³ w posia-
d³oSci krzy¿ackie od strony Go³ubia nad Drwêc¹ i mordowa³ bez litoSci pog³owie.
Spustoszy³ potem Kujawy i zabra³ wielkie ³upy, które jednak mistrz prowincji mu wydar³.
Po zawarciu nowego pokoju w po³owie trzynastego stulecia Swiêtope³k now¹, pi¹t¹ z rzêdu
wojnê rozpocz¹³.
W ci¹gu dwunastu lat blisko, czasu w³adania wielkiego mistrza Zakonu Henryka von Hohen-
lohe, Swiêtope³k pomorski wiód³ nieustann¹, bezsenn¹ i straszliw¹ walkê z Zakonem.
A jednym z najzawziêtszych jego hase³, jednym z celów, jedn¹ z przyczyn rzezi najkrwaw-
szych, ³upiestw najbezlitoSniejszych, po¿ogi bestialskiej by³o posiadanie na nowo relikwii
Swiêtej Barbary, niegdyS na Helu wybrze¿e przez burzê rzuconej.
Tak to czo³o dziewicze, najSwiêtszymi, najdalszymi od zbrodni tego Swiata nasycone mySla-
mi, znalaz³o siê poSród mleczów skrwawionych i bezlitosnych toporów, nad potokami ³ez
niedoli i w zwojach k³êbów dymu, pomiêdzy jêkiem krzywdy i wrzaskami napaSci, jako ha-
s³o rzezi dzikiej, jako zemsty okrzyk bojowy i jako sztandar grzechu.
188
ROZDZIA£ 4
Wiele baSni przep³ywa pod checzy niskimi powa³y o burzy nad niezg³êbionym bujowiskiem.
Któ¿ zaS wyraziæ potrafi i jaka baSñ odtworzyæ straszliwoSæ nocy jesiennej, wisz¹cej nad
³odzi¹ samotn¹, przez wicher miotan¹ w przewa³ach?
Któ¿ zdo³a wys³owiæ odwagê, cierpliwoSæ i pracê samotnego cz³owieka, aby siê burzy nie
poddaæ, noc przetrwaæ i trafiæ do brzegu!
Lecz i w cichy lipcowy poranek strach na rybaka czatuje u spokojnego wybrze¿a.
Strach czatuje i tam nawet, wtedy nawet, gdy rybak sieæ sw¹ chce zarzuciæ u p³azy tego mie-
cza morskiego, u tylców têpych przyl¹dka, gdzie siê helska, niemiecka zatoka ³agodnie w g³¹b
l¹du wygina.
Skoro rybak rzuci w wody kotwicê, by ³Ã³dx nad g³êbi¹ nieruchomo postawiæ i czekaæ na po-
³Ã³w w spokoju, kotwica nie ima siê gruntu.
Dzwoni pazur ¿elazny kotwicy o kamienie podbrze¿ne, o skarpy potê¿ne, pod piaskiem
w opokê wkopane, o ceg³y czerwone, które w g³êbi pod zdziarami rdzewiej¹.
Z dna morza rumowie czerwone i kamieñ ciosowy wyziera.
Lêka siê serce rybaka, Niemca dziS zawziêtego, Kohnkela lub Walkowsa, i strach wielkooki
ogarnia K¹kolów i Walkowców potomka.
Serce jego, niepamiêtne jak u mewy, dr¿y przed czymS strasznym i ciemnym.
Gdy bowiem rybak ucho nastawi wSród ciszy, dochodz¹ go dzwonów zatopionych rozg³osy
i jêki.
DziS na tym miejscu, gdzie stary gród s³owiañski siê wznosi³ - morze dzikie siê pieni.
Gdzie sta³y koScio³y i klasztor jeszcze w siedemnastym stuleciu, okr¹g³y wzgórek zalega,
traw¹ bujniejsz¹ ni¿ inne pokryty.
Samotna tam dzika ró¿a oddaje nik³ym swym kwiatem pozdrowienie - nikomu - pustce, mil-
czeniu.
Grube sosny, z ga³êziami na wschód schylonymi, szumi¹ do wtóru morzu zg³odnia³emu, któ-
re ¿ywoty zabiera, a trupy ze siebie na brzegi wyrzuca.
Nic tam nie zosta³o ze s³owiañskiego grodziszcza, które Wartys³aw Pierwszy w piaski wko-
pa³, Ratibor koScio³em uSwietni³, a Wojciech b³ogos³awi³ na ¿ywot.
Znik³o do znaku, do ostatniego kamienia osiedle s³owiañskie, a powsta³o w oddali osiedle
niemieckie za czasów panowania nad t¹ ziemi¹ Krzy¿aków.
Nie ma na to ¿adnego pisanego dowodu, ¿eby siê tu to samo dokona³o, co w Gdañsku za
w³adztwa Henryka von Plotzke.
Tylko tak samo jak w Gdañsku kamieñ na kamieniu nie zosta³ ze s³owiañskiego budowania,
a nowe sio³o niemieckie w kwitn¹cym stanie powsta³o.
189
Legenda niemiecka powiada to samo o Helu, co powiedzia³a po zbrodni Dominika o Gdañ-
sku, i¿ mieszkañcy dobrowolnie swoje stare domostwa spalili i zniszczyli, i na inne siê miej-
sca przenieSli.
A na tym nowym miejscu pobudowawszy swe domy, ju¿ byli od tej chwili i na zawsze Niem-
cami.
Powiada tak¿e legenda, i¿ mieszkañcy Jastarni s¹ przybyszami i przesiedleñcami z tego¿
Helu.
Czemu od doskona³ej zatoki, od portu wygodnego i od najbli¿szego dostêpu do bogatego
w morskie ryby przestworza, od miejsca, co siê tak wygrzewa w promieniach po³udnia, i¿ tu
dojrzewa winograd i figa, s³owiañscy rybacy odeszli dobrowolnie na pó³noc do przesmyku
bez portu, do miejsca dalekiego od wypadu na morze?
Mieszkañcy dalekiej od Helu Jastarni, le¿¹cej za borem niema³ym, zachowali swój jêzyk pra-
stary, s³owiañski, i wiarê owego biskupa Wojciecha, który zatopione dziS w morzu koScio³y
poSwiêca³.
Niemcy, którzy na cudzych popio³ach tak dobrze, tak wygodnie, tak m¹drze, tak zdrowo, tak
Swietnie, przezornie i piêknie budowaæ siê umiej¹, zabrali pod swe nowe domostwa dawnej
cerkwy Wartys³awa ostatnie kamienie.
I nic nie chc¹ powiedzieæ, a nawet pamiêtaæ, jak to siê dokona³o, i¿ stare owo miasto ziemia
g³ucha poch³onê³a i morze zimne zatopi³o.
Przybiegali jeno do niedawna w owo miejsce samotne, ¿eby siê nad uroczyskiem roztkliwiaæ.
Wylewali swym zwyczajem sentyment nad miastem, które ich przodkowie zniweczyli.
Proz¹ i wierszem opiewali owe dzwony, których bicie zniemczony rybak s³yszy, i drukiem
usi³owali przekazaæ innym Niemcom nastrój jakoby u¿alenia siê nad losem koScio³a, który
ich przodkowie do ostatniego kamienia na zag³adê skazali.
Tam, gdzie za czasów niemieckich puszcza siê zaczyna³a dla niemieckiej siedziby, na skraju
wielkiego lasu helskiego - a gdzie dziS wre i kipi najbujniejsze w³aSnie ¿ycie, za³o¿ono nie-
gdyS cmentarzysko dla wyrzuconych przez morze bezimiennych i nieznanych topielców.
Mieli le¿eæ w pustce zupe³nej, w ciszy bezwzglêdnej, w lesie g³uchym miêdzy Jastarni¹ i He-
lem.
A oto sta³o siê, i¿ le¿¹ miêdzy nowozbudowan¹ stacj¹ kolei ¿elaznej i miêdzy Swietnie zbu-
dowanymi goScinnymi domami dla rybaków wêdrownych, dla Kaszubów szukaj¹cych pracy
na morzu.
Na nowo otoczy³o ich ¿ycie - przysz³o za nimi do tej bezimiennych pustelni.
Pewnie, ¿e obojêtn¹ jest spraw¹ dla pokonanych przez morze, dla jego ofiar bezsilnych, czy
spaæ na dnie mulistym i byæ po¿artym przez ryby i raki, przez gady i robactwo - czy spaæ w li-
tym piasku miêdzymorza, w ostêpie boru g³uchego, a byæ po¿artym przez jego ¿aby i wê¿e.
Lecz mo¿e matce sierocej, co w ziemi dalekiej po nocach czeka³a i pustki wiecznej nadarem-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]