do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Beaton M.C. Hamish Macbeth 02 Hamish Macbeth i śmierć łajdaka
- Montgomery Lucy Maud Pat ze srebrnego gaju 02 Pani na srebrnym gaju
- 02 Miłość ponad miłość (LOVE) Lynn Sandi
- Zelazny, Roger The Second Chronicles of Amber 02 Blood of Amber
- 2006.02 Qt ISO Maker–moja pierwsza aplikacja w Qt [Programowanie]
- Star Wars Black Fleet Crisis 02 Shield of Lies Michael P Kube McDowell
- 2007 02. Randka w walentynki 1. Thompson Vicki Lewis Niebiańskie zapachy
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 02 Móri i Ludzie Lodu
- Bots, Dennis Hotel 13 02 Das Raetsel der Zeitmaschine
- J. G. Ballard The Burning World
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdecydowanie i odrobinę rozpaczy. Jeśli jej nie pomogę, pomyślał, to albo zdecyduje się
działać samotnie, albo poprosi o pomoc któregoś zdziwaczałych członków Towarzystwa
Vanzagarian. Jeśli jej obawy były uzasadnione, to każda z tych dróg mogła się okazać wielce
ryzykowna, i Jeśli były uzasadnione. Miał wiele powodów, by nie wiązać się z tą kobietą, ale
wolał o nich w tej chwili nie myśleć. - Spróbuję się czegoś dowiedzieć - powiedział.
Zauważył, że chce zaprotestować, ale powstrzymał ją gestem ręki. - Jeżeli potwierdzą się
pani obawy, porozmawiamy ponownie. Więcej nie mogę obiecać. Uśmiechnęła się do niego
w taki sposób, że światło latarni w porównaniu z tym uśmiechem wydało mu się całkiem
blade.
- Dziękuję panu, sir. Zapewniam pana, że po zakończeniu współpracy przekażę panu dziennik
ojca. - Tak. Będę go miał. W ten czy inny sposób, pomyślał. - Przypuszczam, że teraz zechce
mi pan zadać parę pytań. - Bardzo wiele pytań. - Podejrzewam, że to, co powiem, zabrzmi
dla pana co najmniej dziwnie. - Nie wątpię, i - Zapewniam pana, że mam dostateczne
39
powody, by się niepokoić. - Prawdę mówiąc...
- SÅ‚ucham?
- spojrzała na niego pytająco. - Skoro uzgodniliśmy, że będziemy wobec siebie szczerzy,
powinna pani wiedzieć, że uważam panią za bardzo atrakcyjną kobietę. Po dłuższej chwili
Madeline odezwała się tonem pełnym rezygnacji. - Czyżby? To fatalne. - Nie wątpię, ale tak
jest. - Miałam nadzieję, że unikniemy tego rodzaju komplikacji. - Ja też. - Tak czy inaczej,
mogę chyba oczekiwać, że zachowa się pan rozsądniej niż dżentelmeni podobnie
zauroczeni. - Zauroczeni.. Tak, to właściwe słowo. - Z pewnością nie jest pan jedynym
mężczyzną dotkniętym tym szczególnym zainteresowaniem moją osobą. - Niewątpliwie
powinienem doznać ulgi, wiedząc, że nie jestem odosobniony. - Trudno to zrozumieć, ale tak
już jest. W minionym roku otrzymałam sporo listów i bukietów od dżentelmenów, próbujących
nawiązać ze mną romans. - Rozumiem. - Wydaje mi się to dziwne, ale ciocia Bemice tłumaczy
to tym, że pewnych panów pociągają wdowy. Najwidoczniej przypuszczają, że dama w mojej
sytuacji ma już jakieś obycie w świecie i mężczyzna nie musi kłopotać się jej. Hmm.
- .
- . Brakiem doświadczenia, jeśli tak można to określić. - Innymi słowy, nie musi zważać na jej
niewinność. - Właśnie tak. Jak mówi ciocia Bemice, wdowy mają w sobie coś, co pociąga
mężczyzn. - Hmm. - Mogę nawet się domyślać, że tym czymś jest doświadczenie. - Hmm. -
Należałoby jednak przypuszczać, że okoliczności, w jakich zostałam wdową, powinny
zniechęcać dżentelmenów. - Owszem. - Rozumiem, że doświadczenie może być pociągające,
ale przyznam się, że nie mogę pojąć, dlaczego mężczyzni interesują się kobietą, o której się
mówi, że z zimną krwią zamordowała męża. - Różne są gusta. Postanowił nie wspominać o
zawieranych w klubach zakładach. Tysiąc funtów nagrody dla mężczyzny, który spędzi z nią
noc, dostatecznie wyjaśniało wszystkie te bukiety i zaproszenia, które otrzymywała. Mogłaby
jednak poczuć się dotknięta. - Chciałam dać panu tylko jedną radę: proszę skorzystać z
wszystkich swoich vanzagariańskich talentów, żeby zabezpieczyć się przed jakimikolwiek
próbami nawiązania ze mną romantycznych związków. Ujął jej twarz i powiedział: - Z
przykrością muszę stwierdzić, że nawet moje umiejętności mistrza nie wystarczą, by pokonać
pragnienie nawiązania z panią bliższych kontaktów. - Naprawdę?
- Naprawdę. Nerwowo przełknęła ślinę. To bardzo dziwne. - Nieprawdaż? Ale już wcześniej
dała mi pani do zrozumienia, że dżentelmeni z Towarzystwa Vanzagarian są dziwakami.
Nachylił się i pocałował ją, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Wyczuł, że jest zaskoczona i
zakłopotana, ale nie próbowała go odsunąć. Objął ją i mocno przytulił do piersi. Była teraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]