do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Elaine Viets [Dead End Job 06] Murder With Reservations (v5 0) (pdf)
- Forester Cecil Scott Powieści Hornblowerowskie 06 (cykl) Szczęśliwy Powrót
- Gregory Benford Galactic Centre 06. Sailing the bright eternity
- Anthony, Piers Incarnations of Immortality 06 For Love of Evil
- Dynastia AshtonĂłw 06 Orwig Sara Nowe Ĺźycie
- Fred Saberhagen Lost Swords 06 Mindswords story
- Janrae Frank Lycan Blood 06 Kady's Vengeance
- 06.Gray_Ginna_Decyzja_Cristen_Moore
- Bunsch Karol PP 06 Odnowiciel
- Forester C.S. (06) Szczesliwy powrot
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptsmkr.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wysadzenie jakiejkolwiek świątyni.
- Moskale są zdolni do najgorszych rzeczy - oznajmiła. - Tylko człowiek pozbawiony honoru i
skończony głupiec mógł wpaść na równie niedorzeczny pomysł, jak zamach na kościół albo cerkiew.
Powiadam wam, że to prowokacja policji, szyta bardzo grubymi nićmi. Wkrótce się wyjaśni i Staś wróci do
domu.
Zachowywała opanowanie i z pewnym nawet rodzajem pogody godziła się, że kolejny członek rodziny
składa ofiarę na ołtarzu Ojczyzny.
- Na niego padło - powiedziała spokojnym tonem. - Jemu wyznaczył los godnie podtrzymać
patriotyczne tradycje Kalinowskich. Módlmy się, żeby pan Bóg dał mu siłę. On jest taki wrażliwy, taki
delikatny...
WIZIEC
Rano Staś obudził się obolały. Nocleg na drewnianej pryczy i cienkim sienniku nie należał do
przyjemności. Budził się wielokrotnie, nasłuchując. Wszędzie panowała głucha cisza, tylko czasem można
było usłyszeć powolne kroki warty.
Przyniesiono śniadanie, skromne i nie do zjedzenia, ale był bardzo głodny. Zupa miała bury kolor, a
chleb zalatywał pleśnią. Podobnie jednak jak towarzysz z celi, Staś rzucił się na posiłek.
Kiercul jadł wolno, wolno przeżuwał i z uśmiecham przyglądał się młodemu człowiekowi.
- No, co się tak gapisz? - zapytał Kalinowski. - Byłem głodny. W domu nawet bym nie spojrzał, a tu
zjadłem nawet z smakiem.
Kiercul uśmiechnął się łagodnie i pokiwał głową.
Krótko potem drzwi celi otworzyły się, stanął w nich strażnik. Był to starszy, siwowłosy żołnierz, co to
z pewnością niejedno w życiu widział.
- Pan sobie czego życzy? - zapytał uprzejmie, zwracając się do Kalinowskiego. - Idę do miasta, to
mogę przynieść.
Staś natychmiast wykorzystał okazję. Wygrzebał z kieszeni papierowego rubla.
- Chleba świeżego przyniesiesz?
- Może być - zgodził się żołnierz. - Nawet i bułkę przyniosę.
Staś przytaknął, ale to nie były jego wszystkie potrzeby.
- A oranżadę? - spytał.
Kiercul zadziwiony podniósł brwi, ale strażnika nie zaskoczyła prośba więznia.
- Może być - potwierdził.
Około południa wezwano Stasia na przesłuchanie. Agent Krantz siedział na poprzednim miejscu, na
poprzednim miejscu leżał jego kapelusz.
- Namyślił się pan? - zapytał z uśmiechem.
Staś położył rękę na sercu.
- To nieporozumienie - oświadczył. - Tłumaczyłem to już wczoraj. Nie rozumiem, czemu pan
podejrzewa mnie o takie straszne rzeczy. Jestem zupełnie niewinny i nic nie wiem o bombach i spiskach.
Przysięgam!
Rudolf Krantz dłuższą chwilę przyglądał się Kalinowskiemu bez słowa.
- Młody człowieku - odezwał się po chwili, a w jego głosie była łagodna, spokojna perswazja.
- Szkoda, że nie posłuchał pan mojej rady. Ale co robić, jest jak jest. Możemy rozmawiać bardzo długo
na wszelkie możliwe tematy. Tylko, że ta miła konwersacja wypada lepiej, gdy jest prowadzona w bardziej
stosownym miejscu. Panu jest wygodnie w celi? Zapewne nie. Trzeba zatem opuścić ją jak najszybciej i
wrócić do wygodnego domu i wygodnego łóżka. Jak to zrobić? To bardzo proste. Opowiedzieć wszystko
szczerze, podpisać zeznania i nic więcej.
Staś nie rozumiał postępowania policjanta, ale rozumiał, że został w jakiś sposób zaplątany w poważną
sprawę i grozi mu niebezpieczeństwo.
- Nie mam nic do ukrycia - oświadczył. - To pomyłka, proszę pana. Może pan pytać o wszystko, nie
mam powodów do kłamstwa.
Rudolf Krantz pokiwał głową z zadowoleniem. Patrzył na rozmówcę życzliwym, spokojnym wzro-
kiem.
- Doskonale. Na razie chciałbym dowiedzieć się tylko najważniejszych rzeczy, nie zawracajmy sobie
głowy szczegółami. Czyj był pomysł użycia bomby? Proszę nie mówić, że pański. Trudno mi uwierzyć, że
nie istnieje kogoś, kto pana w ten nieszczęsny spisek wciągnął. Zapewne nie pomylę się, gdy założę, że
nadużył pańskiego zaufania, namówił, może po prostu oszukał...
- Nikt mnie do niczego nie namówił! - zastrzegł się Staś. - Już przecież mówiłem, że nie wiem, o jakim
zamachu mowa.
Krantz nie tracił cierpliwości.
- Drogi panie Stanisławie - przemówił, nie zmieniając przyjacielskiego tonu. - To przecież głupie tak
się upierać. Wiemy, że ma pan duże zdolności z mechaniki, może też z fizyki, chemii i podobnych dziedzin.
Ani przez chwilę nie twierdziłem, że to pan dokonał zamachu. Proszę się nie obawiać, takie oskarżenie panu
nie grozi. Ale jest kilka rzeczy, które przemawiają przeciw panu. Materiały wybuchowe w domu, na
przykład. To chyba nie jest powszechna praktyka, żeby trzymać takie rzeczy w piecu.
- To wszystko nieprawda!
Staś zaprzeczał, ale w jego głosie nie było przekonania. Zastanawiał się gorączkowo, jak powinien
[ Pobierz całość w formacie PDF ]