do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Jackie Stevens Nigdy nie mĂłw nigdy
- 0709. Fielding Liz Właściwe odpowiedzi
- Frank Herbert The Heaven Makers
- Bhikkhu Bodhi Szlachetna OśÂ›mioraka śÂšcieśźka
- Lis Tomasz_ Co z tć… Polskć…_
- John Moore Heroics for Beginners (BD) (v3.1)
- Burn, K.C. First Time, Forever
- Dylan Morgan Principles of stage Hypnosis
- Jackson Lilian Braun Kot, który...16 Kot, który przyszedśÂ‚ na śÂ›niadanie
- Caminos de Autorealiz. Sup. Tomo III
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głupie zwierzaki!
- Przecież zrobiłaś to już wcześniej!
- Ale nie tym razem.
- Spokojnie - powiedział Les. - Krzyki w niczym nie pomogą. Sloan, co
się stało?
- Część moich owiec zniknęła - wyjaśnił, patrząc w oczy starszemu
mężczyznie.
- Myślisz, że to dzikie psy?
- Nie. Zostały schwytane w zeszłym tygodniu. Poza tym ja mówię o około
dwustu owcach.
- Dwieście owiec! - wykrzyknął Les, rzucając Maggie niespokojne
spojrzenie, które ją rozzłościło.
- Nie patrz na mnie w ten sposób, Les. Nie wiem nic na ten temat.
Podobnie jak ty! - zawołała. - Sloan, to naprawdę śmieszne! Dlaczego miałabym
przeganiać tylko część twojego stada?
- Przecież tobie może przyjść do głowy prawie wszystko! Nie ufam ci,
Maggie. A na pewno nie wtedy, gdy chodzi o owce.
Maggie postanowiła się opanować. Sprawa wyglądała naprawdę
poważnie. Kradzieże bydła to ryzyko związane z prowadzeniem rancza. Ale
kradzieże owiec? Nie wiedziała, czy hodowcy owiec mają ten sam problem.
Możliwe, że tak. Może dlatego Sloan tak często przyjeżdżał sprawdzać, czy
wszystko z jego stadem w porzÄ…dku.
Ignorując ostatnią uwagę Sloana, postanowiła przestać z nim dyskutować,
ale zacząć działać.
- 79 -
RS
- Nie ma co tutaj stać i się kłócić - stwierdziła. - Jadę na główne
pastwisko, żeby przekonać się na własne oczy, co się stało. - Popatrzyła na
Sloana. - Może zechciałbyś przyjrzeć się śladom opon?
- Dlaczego? Czyżbyś wywiozła je samochodem?
- Przestań, do licha! Jeśli masz choć trochę rozumu w głowie, daj sobie
spokój z tymi złośliwościami i zajmij się czymś, co może przynajmniej w
niewielkim stopniu przyczynić się do wyjaśnienia sprawy. - Odwróciła się do
Lesa. - Chodzmy zobaczyć, jak wygląda sytuacja.
- Podwiozę was - zaproponował Sloan. Nadal nie dowierzał Maggie.
Chociaż, jeśli teraz kłamała, powinna dostać nagrodę dla najlepszej aktorki
roku.
Początkowo chciała mu odmówić, ale doszła do wniosku, że to naprawdę
jest nieistotne, jak się dostanie na główne pastwisko, więc wsiadła do jego
samochodu. Les poszedł w jej ślady.
Z początku nikt nie odzywał się ani słowem. Sloan siedział ponury z
zaciśniętymi wargami. W końcu strata dwustu sztuk owiec to nie żarty.
Naprawdę nie widział niczego zabawnego w pomysłach Maggie dotyczących
jego owiec.
- Posłuchaj, Sloan. Dwieście owiec nie mogło tak po prostu zniknąć.
Kiedy byłeś tu ostatnio? - zapytał Les.
- Dwa dni temu - powiedział, rzucając Maggie wściekłe spojrzenie. -
Wtedy, gdy pędziliście dokądś wasze bydło. A właśnie, dlaczego je
przegoniliście?
Maggie nie pozostała mu dłużna.
- Ponieważ kupiłam kolejne sto sztuk, a twoje stado zajmuje moje
najlepsze pastwisko. Wszystkie zwierzęta nie pomieściłyby się tam z pewnością.
Właśnie dlatego musiałam to zrobić.
- 80 -
RS
Przy bramie Sloan zahamował i wyłączył silnik. Wyskoczyli z
samochodu. Maggie zauważyła od razu, że stado jest dużo mniejsze. Marszcząc
brwi, podeszła do płotu. Mężczyzni stanęli tuż za nią.
- To straszne - szepnęła.
- Też tak uważam - warknął Sloan.
Spojrzała na niego ze złością i zaczęła przyglądać się drodze. Wszędzie
pełno było śladów opon. Przecież ciężarówki przywiozły nowy nabytek Maggie,
a i sam Sloan bywał tu bardzo często. Chyba nic nie będzie można z tego
wydedukować.
- Czy kradzieże owiec zdarzają się często? - zapytała.
- Mnie to jeszcze nigdy nie spotkało.
- Zawsze musi być pierwszy raz. Zastanawiam się, czy złodzieje przyszli
tu po owce. Może kiedy zobaczyli, że bydło zniknęło, doszli do wniosku, że
lepsze owce niż nic.
Tego było już za wiele dla Sloana.
- Twoje cholerne bydło nie jest wcale cenniejsze od moich owiec! Te dwa
barany, które zniknęły, warte są co najmniej po pięć tysięcy dolarów.
- Pięć tysięcy dolarów? - Maggie nie mogła w to uwierzyć.
Sloan odszedł parę kroków. Starał się być spokojny, ale Maggie wcale mu
tego nie ułatwiała. Biedny Les wyglądał na oszołomionego. I to z jego powodu
Sloan zaczął się zastanawiać.
- Powiedz mi, Les - odezwał się po chwili. - Czy ja naprawdę straciłem
dwieście sztuk z mojego stada, czy to jest kolejny kawał Maggie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]