do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Cykl Pan Samochodzik (24) Tajemnice warszawskich fortĂłw Tomasz Olszakowski
- PS63 Pan Samochodzik i Mumia Egipska Olszakowski Tomasz
- PS36 Pan Samochodzik i Zaginione Miasto Olszakowski Tomasz
- Baum, L Frank Oz 21 Gnome King of Oz
- Iain Banks Whit
- 0709. Fielding Liz WśÂ‚aśÂ›ciwe odpowiedzi
- McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
- Old Witchcraft Secrets
- Anita Shreve Fortune's Rocks (pdf)
- James P. Hogan Life Maker 1 Code of the Lifemaker
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swata w zrzucaniu odpowiedzialności na innych, najlepszymi własnymi adwokatami,
specjalistami w znajdowaniu alibi dla swej bezczynności. Moja chata z kraja . Tak by-
80
ło i tak jest. Pozostało w nas coś z chłopskiej mentalności, która jeszcze przed wojną
na pytanie o narodowość wielu włościanom kazała odpowiadać my ludzie tutejsi .
Mowę w nas , bo słysząc pytania o to, czy nie zaangażować się w to albo w tamto,
sam często odpowiadam: przecież ktoś bierze za to pieniądze . Wstyd mi, gdy jakiś
znajomy, nawet jeśli myśli tak samo jak ja, zabiera się do roboty, ale często nie jest mi
aż tak wstyd, by mu pomóc.
Horyzont ograniczał pole widzenia polskich chłopów do zagrody i własnej wsi.
Polska? To była abstrakcja. Tradycja szybko nie umiera. Z sondaży wynika, że ma-
my w Polsce deficyt obywatelstwa , skłonność do bierności i chowania się w sprawy
prywatne. To nie jest chwilowa wysypka. To musi być ciężka choroba, skoro niektórzy
socjologowie dochodzą nawet do wniosku, że nie mamy już w Polsce społeczeństwa,
a jedynie masę pojedynczych organizmów. Cały komunistyczny system oparty był na
wszechwładzy państwa i atomizacji społeczeństwa. Wzmacniał on apatię i pasywność
ludzi. Rozbici, mieli być bezsilni w konfrontacji z władzą. Stąd ta ożywcza i superener-
getyczna chwila, gdy w czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II ludzie zobaczyli, ilu
ich razem jest, jaką mogą stanowić siłę, jak to się wtedy mówiło policzyli się. Pamię-
81
tam ten dzień drugiego czerwca 1979 roku, gdy w czasie przerwy przed lekcją polskiego
włączyliśmy telewizor i oglądaliśmy powitanie Papieża. Pani polonistka z pop-u (pod-
stawowej organizacji partyjnej) wyłączyła nam telewizor, a w ramach rekompensaty
nastawiła płytę z kabaretem Dudek. Z całym szacunkiem, ale nawet Kobuszewski mó-
wiący, że chamstwu trzeba się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom , to nie
było dokładnie to. Ale polonistka postąpiła logicznie. Ona, jak cała komunistyczna wła-
dza, wiedziała, czym to wszystko pachnie, czym ta wizyta człowieka z dalekiego teraz
już kraju grozi. Papież dokonał w ciągu kilku dni paru cudów. Ale Papież nie przyjeż-
dżał do nas każdego dnia, nie mógł więc być lekarstwem, które na dobre wyleczyłoby
nas z choroby. Dlatego chorzy jesteśmy do dziś. Dlatego po czasach wszechwładnej
władzy i bezsilnego społeczeństwa mamy dziś w Polsce czas bardzo silnej klasy poli-
tycznej i bardzo słabego społeczeństwa obywatelskiego.
W 1789 roku, gdy kilkudziesięciu ludzi pisało amerykańską konstytucję, zaczęli
ją od We, The People. . . , My, Naród . Zaimek my zdefiniował Amerykę. U nas
też jest zaimek: jeszcze Polska nie zginęła, póki MY żyjemy . Ale nasz zaimek to
raczej ludzie mieszkający w pewnym kraju niż wspólnota. U nas bowiem tego my
82
jest niewiele. O wiele bardziej realni sÄ… ty , on , jacyÅ› oni . KnujÄ…, przeszkadzajÄ…,
kradną, nie dają nam tego, czego nam potrzeba i co nam się należy. Oni rządzą, oni
manipulują. Oni ustawiają wszystko pod siebie. A gdybyśmy tak do akcji weszli MY
i ustawili wszystko tak, by najważniejsze było to, co NASZE i co określi przyszłość
NAS? NAS WSZYSTKICH? Abstrakcja, prawda? W każdym razie na razie.
Jest to abstrakcja, bo ogromna większość z nas to ludzie bierni, którzy nie mają
siły, a przede wszystkim ochoty, by w cokolwiek się angażować, by egzekwować od
polityków choćby to niech już padną te słowa co nam się należy. Ze wszystkich
sondaży wynika, że ludzie są niezadowoleni z tego, co jest. Zdaniem większości sprawy
kraju idą w złym kierunku. Czarno na białym widać, że ogromna większość nie uważa,
iż partie, które mamy, reprezentują interesy ludzi tak, jak powinny. Po aferze Rywina
miażdżąca większość twierdzi, że żyjemy w chorym państwie. Ale jeśli wszystkie te
powyższe zdania są prawdziwe, a są, to dlaczego nie widać żadnego ruchu na rzecz
zmian? Dlaczego ze strony społeczeństwa nie ma choćby jakiegoś jednoznacznego ge-
stu pokazującego, że nie ma zgody na to, co jest, i że jest wola zmian? Pierwszy sondaż
z brzegu. Z rozwoju demokracji w Polsce zadowolonych jest dwadzieścia osiem procent
83
Polaków. Niezadowoleni to sześćdziesiąt cztery procent, prawie dwie trzecie Polaków.
Co oni wszyscy robią? Jakoś ich, nas, nie słychać. Czy jedyną formą artykulacji ich po-
glądów jest opublikowanie wyników sondażu? Czy wystarczy nam, że sobie pogadamy
i ponarzekamy?
Powie ktoś, że społeczeństwo wcale nie jest takie bierne. Przecież w referendum eu-
ropejskim wzięło udział ponad pięćdziesiąt osiem procent Polaków. Czyli zdecydowana
większość, gdy przychodzi co do czego, chce zabierać głos, chce być słyszana, chce de-
cydować. Nie byłbym taki pewien, czy większość. Błogosławieni ci, którzy wpadli na
pomysł dwudniowego referendum, bo bez absolutnie nadzwyczajnej, bezprecedenso-
wej mobilizacji frekwencja raczej na pewno byłaby poniżej pięćdziesięciu procent. Co
powiedziałby o nas ten wynik? Nie będzie już przecież raczej za naszego życia drugiej
kampanii, gdy po jednej stronie są Papież, prezydent, premier, większość politycznych
partii i niemal wszystkie media, niezależnie od formy własności i ideologicznych barw.
Długie tygodnie powtarzania, że to moment historyczny, że podejmujemy decyzję na
pokolenia i do samego końca wielka nerwówka i strach przed kompromitacją. Kru-
cho u nas z obywatelskim społeczeństwem. Wystarczy zresztą przyjrzeć się innym wy-
84
borom, w których frekwencja z rzadka tylko wznosi się powyżej pięćdziesięciu procent.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]