do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- C.S. Lewis Opowiesci z Narnii 6 Siostrzeniec Czarodzieja
- Josie Metcalfe Nie przestanć™ cić™ kochać‡
- Dino Compagni Cronica delle cose occorrenti ne’ tempi suoi
- Braun Lilian Jackson Kot, który... 09 Kot, który zszedśÂ‚ pod podśÂ‚ogć™
- Carroll Jonathan Calujac ul (pdf)
- Wilks, Eileen M
- Frank Herbert The Heaven Makers
- 3 Soul Eater Chronicles of Ancient Darkness Michelle Paver
- Forester C.S. (06) Szczesliwy powrot
- Webber Meredith Kardiochirurg z Mediolanu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a letarg krainy trwał i trwał. Nędzna trawa i rzadki, opuszczony szałas ludzki, przycupnięty do ziemi,
jeden na kilka czy kilkanaście kilometrów, tylko potęgowały wrażenie bezludzia. Mimo woli podróżny
sięgał osłupiałą myślą do tych tysięcy opętańców, tragicznych marzycieli, od kilku wieków
spodziewających się tu bogactw i tyle razy zawiedzionych. Czego wariaci tu szukali, co ich tu wabiło?
Skarby? Każda encyklopedia czy statystyka pouczała, że Madagaskar był krajem biednym, o nikłych
zasobach mineralnych, a pod względem rolniczym słabo rozwiniętym. Zaledwie dwa procent
powierzchni, pięćdziesiąta część wyspy była pod uprawą i więcej żyznych gruntów nie dało się
wyskubać, bo reszta to były jałowe lateryty, stepowe pastwiska i pasy puszczy mało wykorzystanej.
Na tych dwóch procentach ornych ziem panowało ogromne przeludnienie, natomiast pustka
olbrzymich stepów powodowała, że tysiące kilometrów kwadratowych pozostawały prawie bezludne.
Owe dwa procent powierzchni, to jest trochę ponad milion dwieście tysięcy hektarów, musiało nie tylko
wyżywić sześć milionów ludności, ale ponadto wyprodukować płody dla całego niemal eksportu.
Wywożono przede wszystkim kawę (około 30% wartości całego eksportu), następnie wanilię, ryż,
cukier, sizal, tytoń, banany przeważnie produkty plantacji, będących najczęściej własnością nie-
Malgaszów. Eksport wynosił w 1960 r. 73 miliony dolarów, niezwykle mało na przykład w porównaniu
z sąsiednią wyspą Reunion, o powierzchni 240 razy mniejszej, o ludności 19 razy mniej licznej, a
przecież o eksporcie sięgającym prawie połowy eksportu Madagaskaru.
Fakty z drugiej połowy XX wieku: trzy piąte Malgaszów pozostawało wciąż jeszcze w kręgu
prymitywnych wierzeń animistycznych; prawie połowa Malgaszów nie umiała pisać ani czytać, a trzy
czwarte ludności cierpiało na niedokarmienie. Ryż i cukier należały tu do produktów eksportowych, ale
przeciętny Małgasz jak podawały francuskie zródła spożywał cukru dziesięć razy mniej niż
przeciętny mieszkaniec Europy, a ryżu o połowę mniej niż Indochińczycy w okresie kolonialnym.
Wobec nikłych możliwości powiększenia obszarów rolnych jak przedstawiały się widoki przemysłu i
sprawa minerałów? Słabo, bardzo słabo. Przemysł, osesek w powijakach, do dziś prawie nie istniał.
Płody rolne, z wyjątkiem cukru, wciąż szły za granicę w stanie surowym; wiadomo: gospodarka
kolonialna. A kopaliny? Ubóstwo Madagaskaru w tej dziedzinie dosadnie odzwierciedlała pozycja
grafitu i miki, dwóch minerałów doznających od pół wieku chwały i wielkiej propagandy. Otóż w roku
1960 wywieziono grafitu o wartości zaledwie dwóch procent globalnej sumy całego eksportu, a miki o
wartości półtora procent. Więc była to bagatela, mysz zrodzona z góry, a innych kopalin, kamieni
półszlachetnych czy złota, dobywano w minimalnych ilościach.
Co do węgla pisał szumnie H. Deschamps w swej Historii Madagaskaru, wydanej w 1961 roku
to bogate złoża odkryto w roku 1909 w Sakoa, niedaleko rzeki Onilahy, na południu wyspy; dokładniej
zbadano je w 1927 i zamierzano pod koniec drugiej wojny światowej rozpocząć eksploatację w okresie
ogólnego braku węgla". Nie rozpoczęto i tak pozostało; użytkowanie bogatych złóż w Sakoa odłożono
na pózniej. Gdy polska delegacja gospodarcza przybyła w 1965 na Madagaskar, bogate złoża w
Sakoa wciąż leżały jeszcze nie ruszone. Pokazywano je delegacji z należną pom-Pą i adoracją dla
ukrytych tam skarbów, licząc pewnie na olśnienie Polaków ale zapomniano dodać, że ów węgiel
miał zasadniczy feler: był zanieczyszczony siarką, a ta psia jucha niszczyła wszystkie piece. Więc
eksploatację wciąż odkładano na pózniej", natomiast przyczynę tego nieróbstwa skrupulatnie tajono
przed światem.
Przy tak szczupłych zasobach naturalnych i przy ogólnym wśród mas ubóstwie czyż dziwić się, że
Malgasze od pokoleń przyzwyczaili się wyciągać do obcych łasą rękę? %7łe dziś, kiedy zaczęli budować
własną państwowość, a nie unikali przy tym rozrzutności, że szczególnie dziś musieli wyciągać rękę
na wszystkie strony? Ale jak to możliwe, że Madagaskar, paradny magik, znajdował wciąż naiwnych
chytrków w Europie i w USA, rojących sny o bogactwach, o doniosłych podbojach, o nimbach sławy?
Madagaskar nie był ani urodzajną Ukrainą, ani nie miał bogactw mineralnych Zambii czy Ugandy, więc
kto wkładał w niego kapitał, nie mógł liczyć na zyski. Zatem na co, do diaska, liczono?
Czyżby stary wykpisz, Madagaskar, jeszcze nie wyczerpał swych groznych figli i rzucał kolejny czar na
Europę i już nawet na Amerykę Północną?
CZZ TRZECIA
MORONDAWA: O Sakalawach Południa
Papilio antenor i Sakalawka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]