do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Carroll Jenny _Cabot Meg_ Pośredniczka 01 Kraina cienia
- Carroll Jonathan Calujac ul (pdf)
- Susan Carroll Czarne koronki
- 04 The Lunatic Cafe Anita Blake
- Bailey A. Alice Leczenie ezoteryczne
- Barron T.A. Merlin 2 Siedem pieśÂ›ni
- Rampa Lobsang Living with the Lama
- Cook Robin Zaraza
- 13 Carole Mortimer Zamek na wrzosowisku
- 2==01==Calamity Janes Woods Sherryl ZAPOMNIJ I WYBACZ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że powinnam dać sobie z nim spokój.
Udało się, bo w końcu przyznała, że niezle trafiłam.
- Pasujecie do siebie. Oboje macie fioła na punkcie filmów i
oboje opowiadacie głupie dowcipy. Mam tylko nadzieję, że nigdy nie
będę z wami w windzie, kiedy stanie między piętrami.
Milczała przez chwilę.
- W każdym razie usiłowałam się do ciebie wczoraj dobić, bo...
- To znaczy, że nie chodziło ci o plotki?
- W życiu! Mówiłaś, że szukasz mieszkania, prawda?
Rozmawiałam w piątek wieczorem z Jenny. Wiesz, że ona wychodzi
za mąż?
Skinęłam głową. Jenny jest kuzynką Sharon, ale nie z tej strony,
co Laura. Jenny i Laura były w tym samym wieku i przyjazniły się od
dość dawna.
- Jenny wynajmuje mieszkanie, a raczej rodzaj większej
kawalerki w Ranelagh.
- Pamiętam. Nocowałaś tam kiedyś, kiedy nie mogłaś złapać
taksówki.
- Aha. Wyprowadza się w przyszłym tygodniu, bo właśnie
dostali klucze do domu. Dzwoniła do mnie spytać, czy pomogę jej w
przeprowadzce.
- Uważasz, że mogłabym się wprowadzić na jej miejsce?
- Tak. Jeśli chcesz, możemy tam zaraz podjechać. Mówiła, że
przez cały weekend będzie się pakować. Właścicielka też powinna
być w domu. Widziałam ją parę razy. Miła kobieta, ale bardzo
wybredna, jak chodzi o lokatorów. Jeżeli zrobisz na niej dobre
wrażenie, masz mieszkanie.
Zastanawiałam się przez parę minut. Jasne, powiedziałam sobie.
Czemu nie? OglÄ…danie nic nie kosztuje.
Rozdział 15
Itak znalazłam mieszkanie. Przeprowadziłam się w następny
czwartek. Musiałam odwołać spotkanie z Samem, bo to był jedyny
wolny wieczór Sharon. Miała naprawdę ciężki tydzień. Najpierw
pomagała wyprowadzić się Jenny, a potem musiała pomóc mnie.
Przysięgłam sobie w duchu, że jeśli kiedykolwiek kupię samochód,
nikomu siÄ™ do tego nie przyznam.
Dom był w stylu, który nazywałam georgiańskim, choć nie
miałam pojęcia, czy odpowiadało to prawdzie. W budynku
znajdowało się sześć mieszkań. Mary - Anne, właścicielka,
mieszkała na parterze, na całe szczęście, gdyż uważałam ją za jedyną
normalną osobę w tym domu. Oprócz mnie. Nie wiem, skąd Sharon
przyszło do głowy, że miała jakieś wymagania co do lokatorów,
ponieważ na moje oko stanowili zbieraninę wariatów.
Na pierwszym piętrze były dwa mieszkania: moje oraz Sandry i
Brendana. Mieli mniej więcej tyle lat, co ja i mieszkali razem od
jakiegoś czasu. W życiu nie spotkałam tak hałaśliwych ludzi. Bez
przerwy siÄ™ awanturowali.
Na górze znajdowały się trzy mieszkania. To brzmi tak, jakby
dom stał do góry nogami, ale mieszkania po prostu były coraz
mniejsze. Na drugim piętrze mieszkali: Andrea, Roger i pani
Brannigan.
Trzydziestoletnia Andrea była neurotyczką i do niczego się nie
nadawała. Ze sposobu, w jaki usiłowała mnie zaanektować,
domyśliłam się, że nie ma żadnych przyjaciół. Roger był
nauczycielem po pięćdziesiątce. Mary - Anne powiedziała mi, że
zostawił żonę dla innej kobiety, która z kolei rzuciła jego i teraz
siedział w swoim pokoju i pił. Sympatyczne zajęcie, jeśli możesz
sobie na nie pozwolić. Pani Brannigan była starsza niż dom i to już o
czymś świadczy. Wiecznie na wszystko narzekała, staraliśmy się więc
jej unikać.
Tak czy inaczej, to już działo się po przeprowadzce. Na razie
miałam przed sobą tydzień wytężonej pracy.
W poniedziałek rano przyszłam do pracy dość wcześnie, ale
Kevin już był. Nie spytał o moją randkę - nigdy nie pamiętał o
podobnych rzeczach - nie zamierzałam więc sama zaczynać
rozmowy na ten temat. Opowiedział mi, jak spędził weekend z
różnymi śmiesznymi wariatami, chodząc z przyjęcia na przyjęcie.
Miał urozmaicone życie, choć nigdy nie chodził z jedną dziewczyną
dłużej niż parę tygodni.
Barbara, oczywiście, chciała wszystko wiedzieć. Podałam jej
skondensowaną wersję, w której w piątek nie wydarzyło się nić
szczególnego, a wyjazd do Dun Laoghaire w sobotę nie był aktem
desperacji. Oznajmiła, że cieszy się z mojego sukcesu i powiedziała,
że powinnam przyprowadzić Sama na następny bankiet firmowy.
Koło jedenastej przypomniało mi się, że Vicky ma dziś nie być i
że wyznaczyła mnie na swoją zastępczynię. Nie miało to
najmniejszego wpływu na naszą pracę, bo i tak nic nie robiliśmy.
Oprócz Danny'ego, który musiał spotkać się z klientem. Pózniej, do
przerwy na lunch, przepisywał notatki i przygotowywał Raport
Spotkania. Szefowa uwielbia Raporty Spotkań.
Jedynym godnym uwagi wydarzeniem było to, że Kevin bez
łapówki poszedł po mleko. Sądziłyśmy z Barbarą że jest chory,
wolałyśmy jednak nie pytać, bo na pewno opowiedziałby nam o tym.
Kevin zawsze chętnie omawiał ze szczegółami, co je i co z siebie
wydala. Na ogół nie zwracaliśmy uwagi na jego opowieści, ale
pewnego razu wspomniałam, że ludzie z obsesją na tle swych
wydzielin mają za dużo wolnego czasu i nim się spostrzegłam,
opowiadał mi o koktajlach mlecznych św. Patryka podawanych w
McDonaldzie i o tym, że jeśli się wypije pięć takich koktajli jednego
dnia, ma siÄ™ zielone kupy.
Sam zadzwonił po przerwie i Barbara natychmiast znalazła sobie
coÅ› do roboty przy moim biurku.
- Jak leci? - zapytał. - Dużo roboty?
- Nie bardzo - odparłam jak najciszej. - Dzwonisz z pracy?
- Nie. Dziś idę pózniej. Posłuchaj, masz czas jutro wieczorem?
Jeden z kumpli załatwił mi dwa bilety na pokaz przedpremierowy
nowego filmu braci Coenów. Podobno fantastyczny.
- Lepszy niż, dajmy na to, Fargo1?
- Jasne. Słyszałem, że lepszy od Arizona Junior.
- To muszę zobaczyć. Gdzie i o której?
- Przed Savoyem o ósmej. Film zaczyna się o dziewiątej, ale
możemy najpierw coś zjeść, dobrze?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]