do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- C.S. IGRZYSKA ŚMIERCI 01 IGRZYSKA ŚMIERCI
- McNish_Cliff_ _Tajemnica_zaklęcia_01_ _Tajemnica_zaklęcia
- Dragonlance Anthologies 01 The Dragons Of Krynn
- Alexa Young Frenemies 01 Frenemies (pdf)
- Brian Daley Coramonde 01 The Doomfarers of Coramonde (v4.2)
- Bain, Darrell & Berry, Jeanine Gates 01 The Sex Gates
- Gabrielle Evans [Lawful Disorder 01] Lipstick and Handguns [Siren Classic] (pdf)
- Dana Marie Bell [The Gray Court 01] Dare to Believe (pdf)
- Crymsyn Hart [Devil's Tavern 01] Invitation [Aspen] (pdf)
- 290. Mather Anne Tyle lat, tyle śÂ‚ez
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nazwałabym go Ojciec, Syn i święty Hipokryta .
Dziewczęta zachichotały nerwowo. Poczekałam, a\ im przejdzie i zapytałam:
- Dlaczego to zrobiła? Adam był wyraznie znudzony.
- Z powodu Bryce'a, oczywiście. Zerwał z nią.
Aadna czarnoskóra dziewczyna o imieniu Bernadette, zdecydowanie górująca nad
nami wzrostem, pochyliła się i szepnęła:
_ Słyszałam, \e zrobił to w centrum handlowym. Mo\ecie w to uwierzyć?
Inna dziewczyna dodała:
- Tak, w samą Wigilię. Robili razem zakupy przed świętami, a ona wskazała palcem
na brylantowy pierścionek na wystawie u Bergdorfa i oznajmiła, \e chce go mieć. Myślę, \e
to go wyprowadziło z równowagi. Wiecie, to był pierścionek zaręczynowy. Zerwał z nią od
razu.
- A ona wróciła do domu i się zastrzeliła? - Historyjka wydała mi się naciągana. Kiedy
wcześniej zapytałam Cee Cee, gdzie będziemy jedli lunch, gdyby Bo\e broń, padało,
wyjaśniła, \e wszyscy zostają wtedy w klasach. Siostry roznoszą ró\ne gry, na przykład
scrabble. Zastanawiałam się, czy ta historia, podobnie jak ta o lunchu w deszczowy dzień, nie
jest czczym wymysłem. Cee Cee to dziewczyna, która jest w stanie, nie ze złośliwości, tylko
dla zabawy, naopowiadać nowej kole\ance niestworzonych rzeczy.
- Nie wtedy - odpowiedziała Cee Cee. - Przez jakiś czas próbowała się z nim
pogodzić. Dzwoniła do niego co dziesięć minut, a\ w końcu jego matka powiedziała jej, \eby
przestała. Potem zaczęła przysyłać mu listy, gro\ąc samobójstwem, jeśli do niej nie wróci.
Nie odpowiadał, więc wzięła czterdziestkę - czwórkę tatusia, pojechała do domu Bryce'a i
zadzwoniła do drzwi.
W tym momencie opowiadanie przejął Adam, wiedziałam więc, \e nastąpi jakiś
makabryczny opis.
- Taak - zaczął, podnosząc się, \eby odegrać scenkę, posługując się cheetosem w
charakterze rewolweru. - U Martinsonów było właśnie przyjęcie noworoczne, więc zastała ich
w domu. Otwierają drzwi, a na progu stoi dziewczyna z bronią przyło\oną do głowy.
Powiedziała, \e jak Bryce nie przyjdzie, to pociągnie za spust. Nie mogli jednak zawołać
Bryce'a, bo wysłali go na Antiguę...
- .. .w nadziei, \e słońce i woda ukoją jego stargane nerwy - wtrąciła Cee Cee -
poniewa\, rozumiecie, teraz powinien raczej myśleć o nauce. Niepotrzebne mu dodatkowe
stresy w postaci szalonej wielbicielki.
Adam łypnął na nią gniewnie i podjął na nowo opowieść, przykładając cheetosa do
głowy.
- Taak, owszem, to był powa\ny błąd ze strony Martinsonów. Jak tylko usłyszała, \e
Bryce'a nie ma w kraju, pociągnęła za cyngiel, odstrzeliwując sobie tył czaszki, a\ kawałki jej
mózgu oblepiły świąteczne lampki wiszące przed domem.
Wszyscy, poza mną, jęknęli z wra\enia. Ja pomyślałam o czymś innym.
- Puste krzesło w waszej pracowni, to obok, jak jej tam... Kelly. Tam siedziała zmarła
dziewczyna, prawda?
Bernadettę skinęła głową.
- Taak. Dlatego wydało nam się takie dziwne, \e przeszłaś obok niego. To było tak,
jakbyś wiedziała, \e siedziała tam Heather. Pomyśleliśmy, \e mo\e jesteś medium albo...
Nie zadałam sobie trudu, \eby wyjaśnić, \e fakt ten nie miał nic wspólnego z moimi
nadzwyczajnymi mocami umysłowymi. W ogóle nic nie powiedziałam. Pomyślałam: Rany,
mamo, ładnie z twojej strony, \e mi powiedziałaś, dlaczego tak nagle przyjęto mnie do tej
szkoły, choć przedtem nie było wolnych miejsc.
Popatrzyłam uwa\nie na Bryce'a. Po wakacjach na Antigui był bardzo opalony.
Siedział na długim stole, z nogami na ławie, łokciami opartymi na kolanach, ze wzrokiem
wbitym w Pacyfik. Delikatny wiaterek mierzwił jego piaskowoblond włosy.
On nie ma pojęcia, pomyślałam. Nie ma zielonego pojęcia. Wydaje mu się, \e jego
\ycie to koszmar, a najgorsze jeszcze przed nim.
Wszystko przed nim.
8
Nie musiał długo czekać. Zabrała się do dzieła zaraz po lunchu. Oczywiście Bryce nie
zdawał sobie z tego sprawy. Zauwa\yłam ją w tłumie natychmiast, gdy wszyscy ruszyli do
szafek. Duchy roztaczają wokół siebie swego rodzaju poświatę, która odró\nia ich od
\ywych. Dzięki Bogu, bo inaczej w wielu wypadkach nie umiałabym ich rozpoznać.
W ka\dym razie była tam, posyłając mu pełne jadu spojrzenia, jak jeden z
jasnowłosych bohaterów Wioski przeklętych. Ludzie, nieświadomi jej obecności, przechodzili
wprost przez nią. Czułam coś w rodzaju zazdrości. Chciałabym, \eby duchy były dla mnie
niewidzialne. Wiem, \e wówczas nie cieszyłabym się obecnością ojca przez ostatnich parę lat,
ale rany, teraz nie stałabym jak głupia, czekając, a\ Heather zrobi coś okropnego.
Nie wiedziałam, rzecz jasna, co takiego ma w planie. Duchy bywają brutalne. Ta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]