do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- J.Lynn Zostań ze mną tom 2
- Liu Marjorie M. Maxime Kiss Tom 2 WośÂ‚anie z Mroku
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 03 Nocna aleja
- Cartland Barbara Najpić™kniejsze miśÂ‚ośÂ›ci 143 WyśÂ›cig do miśÂ‚ośÂ›ci
- Rowan McBr
- 41 Pan Samochodzik i Operacja Królewiec Sebastian Miernicki
- John Norman Gor 08 Hunters of Gor
- Iain Banks Whit
- Delphi 31 przydatnych programow [ ZLOTEMYSLI][by www.ebookforum.pl ]
- Swiadek na czterech śÂ‚apach
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ukrywać? Jeśli na przykład był świadkiem w jakiejś poważnej sprawie i musiał zmienić tożsamość? Wtedy
nici z mateóału. Jakoś jednak nie mogła sobie wyobrazić, żeby dla ochrony człowieka robiono z niego
włóczęgę.
Gwałtownie opuściła kieliszek, nie czekając, aż myśli znów zaprowadzą ją w niebezpieczne rejony. Może
Rickjednak miał rację, mówiąc o jej wybujałej wyobrazni? Może to tylko ona chciała zrobić z Billa kogoś
niezwykłego, bo wtedy miałaby ciekawy mateóał?
A może po prostu chciała usprawiedliwić uczucia, którym się poddała, gdy Bill ją całował?
- Jak było wczoraj wieczorem? - spyla! Rick, kierując furgonetkę ku nowej wystawie sztuki, która tego dnia
była ich pierwszym celem.
Dobre pytanie, pomyślahrAllison. Jak się całowało z włóczęgą?
- W porządku - odparła. - Okazało się, że pod wykładziną mam piękną dębową klepkę.
- To wspaniale! - ucieszył się Rick. - Tylko dlaczego opowiadasz mi o tym jak o katastrofie?
- Jestem zmęczona. Bardzo pózno skończyliśmy pracę.
- Ty i Bill?
- Mhm. - Odwróciła się do szyby, bo bała się, że Rick zobaczy jej twarz i wszystko z niej wyczyta.
- Szczerze mówiąc, byłem zaniepokojony sytuacją, w jakiej się znalazłaś, więc spróbowałem czegoś się
dowiedzieć o twoim podej¬rzanym przyjacielu. MiaÅ‚aÅ› nosa, chyba możesz czegoÅ› siÄ™ dokopać.
Allison gwałtownie odwróciła głowę i spiorunowała Ricka wzrokiem.
- To jest zwykły włóczęga, tak jak mówiłeś. Za leniwy, żeby postarać się o pracę. Nie gwiazdor rocka, nie
aktor i nie ...
- Ej, ej! - Rick roześmiał się. - Ja tylko próbuję ci pomóc.
Zdawało mi się, że chcesz w nim widzieć kogoś innego.
Rick nie miał pojęcia, jak bardzo chciała, żeby Bill okazał się kimś, kim nie był. Ale tego ranka, leżąc w łóżku
i wyobrażając sobie różne jego wcielenia, uznała, że należy pogodzić się z losem. Marzenia o powrocie do
bogactwa i przyzwoitego życia to jedno, nie ma w nich nic złego. Ale wymyślanie niestworzonych historii o
Billu to zupełnie co innego. Nie wolno jej całować się z włóczęgą, a potem wymyślać bajek na własne
usprawiedliwienie, nawet jeśli ten włóczęga nie lubi, kiedy mu się robi zdjęcia.
- Nie, Rick. On jest tym, kim jest, i koniec rozmowy. Rick gwizdnął przez zęby.
- Znowu kłóciłaś się z Douglasem? - spytał domyślnie.
- Owszem. - Była zadowolona ze zmiany tematu. Zaczęła przyjacielowi opowiadać o wieczornym zajściu i
dopiero wtedy uprzytomniła sobie, że nijak nie uda jej się przemilczeć udziału Billa. - Jak daleko jeszcze do
tej galerii? - spytała, przerywając opowiadanie.
Allison wyciągnęła z maszyny papier, sprawdziła, co napisała, i westchnęła. Pisanie na maszynie nigdy nie
było jej mocną stroną. Zawsze robiła dużo "literówek". Uznała jednak, że skoro wiadomo, o co chodzi, nie
należy przejmować się błędami.
Poszła w głąb pomieszczenia i rzuciła kartkę na stanowisko Tracy.
- Tekst do wystawy kotów - powiedziała. Miała nadzieję, że Tracy ma choć krztynę rozumu i nie będzie
czytać "symajski" zamiast "syjamski".
- Dzięki, Allie. Zawsze robisz mi w tekstach świetne poprawki.
- Ehm ... dziękuję - Allison była tak zaskoczona wyrazami wdzięczności i komplementem, że nawet nie
zaprotestowaÅ‚a przeciw¬ko zdrobnieniu jej imienia. RuszyÅ‚a z powrotem do swojego biurka, zatrzymaÅ‚ jÄ…
jednak głos Tracy.
- Pomożesz mi z resztą?
Trzeba było przyznać, że Tracy zna swoje słabe punkty. Jeśli chciała zrobić dobre wrażenie na przyszłych
właścicielach stacji, to bez wątpienia potrzebowała pomocy w pisaniu tekstów do migawek pokazywanych w
"Wiadomościach". Allison wiedziała, że powinna odmówić. Po co wspomagać konkurencję? Do
"Wiadomości" o szóstej Tracy miała jeszcze ponad godzinę. Mn6stwo czasu, żeby napisać coś od siebie.
- Niech ci będzie. - Sama nie rozumiała, czemu podcina gałąz, na kt6rej siedzi. - Ale dzisiaj wieczorem
'muszę wcześniej wyjść.
- Dziecko w domu przez cały weekend? - spytała Tracy, podając jej plik wydruk6w.
Pytanie było całkiem niewinne, ale w tonie Tracy pobrzmiewała niechęć. Dziewczyna nie ukrywała
bynajmniej, że, jej zdaniem, córka jest dodatkowym kamieniem młyńskim na starzejącej się szyi Allison.
- Megan jest u ojca. - Zastanawiała się, czy nie oddać Tracy wydruk6w. Mogła po prostu odłożyć papiery,
jakby nagle zapomniała, po co je wzięła. To byłoby efektowne.
Tracy przyjrzaÅ‚a jej siÄ™ badawczo, po czym spytaÅ‚a niedowie¬rzajÄ…co:
- Masz rozbieranÄ… randkÄ™?
Allison zupełnie nie wiedziała, jak zareagować. Dopiero po chwili znalazła dyplomatyczną odpowiedz.
- Odnawiam dom.
- Hej, Prescott! - zawołał donośnie redaktor prowadzący "Wiadomości". - Zwłoki na Trzeciej Południowej.
WÅ‚aÅ›nie przyszÅ‚a infor¬macja. Zdaje siÄ™, że znowu bezdomny.
- Już jadę! - wykrzyknęła Allison, ciskając papiery na biurko Tracy. - Rick! - Chwyciła torebkę i pobiegła w
stronę montażowni.
Na miejscu zdarzenia zebrał się już tłumek gapi6w, który r6sł z każdą chwilą. Allison natychmiast zauważyła
jednak, że to
morderstwo wyraznie różni się od poprzednich. Ofiara leżała przed frontem budynku, a nie w alejce między
domami albo innym odludnym miejscu. Przepychając się ku policjantom, starającym się utrzymać tłum w
ryzach, dostrzegła następną r6żnicę. Sanitariusze z pogotowia uwijali się przy człowieku, mającym maskę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]