do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Jordan_Robert_ _Kolo_Czasu_t_2_cz_2_ _Kamien_lzy
- 096. Delinsky Barbara Kamienna róşa
- Foley Ewa Powiedz Ĺźyciu Tak!. Poradnik dobrostanu
- Anderson, Poul The High Crusade
- Burroughs, Edgar Rice Moon 1 The Moon Ma
- Gillian Shields NieśÂ›miertleny
- Bazy Danych Robert Chwastek
- Wojna w blasku dnia t.1
- Carleen Sally ZostaśÂ„ na kolacj
- Wolfe, Gene SN4, La Ciudadela del Autarca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
włosy w niezwykle skomplikowane warkocze, siatki, koszyczki. . . co tylko pod-
suwała wyobraznia, a zręczne palce potrafiły wykonać. Fryzury te trzymały się
dzięki spinkom i smarowaniu tłuszczem, który niestety jełczał dość szybko i wy-
dzielał nieznośną woń. Poza tym każdy szanujący się mężczyzna brał za punkt
honoru wyposażenie swej kobiety w jak największą ilość srebrnej i złotej biżute-
rii. Tak więc Myszka widywał czasem ogromnie rade z siebie góralki, obciążone
wieloma bransoletami z masywnej złotej blachy, naszyjnikami oraz zapinkami,
z uszami rozciągniętymi paroma ciężkimi kółkami ze srebra i półszlachetnych
kamieni. Panny odziewały się skromniej, za to nosiły rozpuszczone włosy i prze-
183
ścigały się w zdobieniu sukni pięknymi haftami. Ku swemu zdziwieniu Myszka
zauważył też rzecz zupełnie niespotykaną na Południu. Niejedna panna (oceniając
po stroju) dumnie obnosiła okazały brzuch, a wokół niej roiło się od młodzików
okazujących jej względy i zabiegających o przychylność. Wydawało się, że brze-
mienne dziewczyny przyciągały zalotników jak miód osy. Dopiero gdy Myszka
przypomniał sobie słowa Cedra: Na co mnie baba, co dzieci mieć nie może? ,
zrozumiał, że tutejsi chłopcy poszukują przede wszystkim matek dla swoich przy-
szłych dzieci, więc najlepsze są już te sprawdzone kobiety. Rzeczywiście, był to
całkiem inny kraj, choć mapy fałszywie twierdziły, że należy do Lengorchii.
Owo myszkowanie małego Wędrowca było ułatwione o tyle, że utrwalony
dziecinny wygląd zjednywał mu sympatię i otwierał każde drzwi. Mógł wchodzić
wszędzie, pytać o wszystko. Macierzyńskie kobiety hajgońskie chętnie go przyj-
mowały i tylko śmiały się serdecznie, gdy w ich pojęciu zadawał naiwne pytania
o rzeczy oczywiste. Drobnokoścista budowa i szczupłe kończyny, odziedziczone
po długiej linii przodków, zamieszkujących tereny o ciepłym klimacie, nadawały
chłopcu w oczach poczciwych góralek wygląd zagłodzonego mizeraka. Usiłowa-
ły więc cały czas karmić go na zapas. Nieoczekiwanym wynikiem tego poufalenia
się z hajgońskim rodzinami było wzmagające się wciąż zainteresowanie ze strony
mężczyzn. Nie raz i nie dwa Myszka poczuł na sobie badawczy wzrok, a czasem
nawet czyjąś dłoń w niedwuznaczny sposób dotykającą go tu i ówdzie. Znał to
jeszcze z Lengorchii, więc bardzo uważał, by nie prowokować nikogo do zacie-
śniania znajomości. Większość tubylców, podobnie jak Wiatr Na Szczycie, była
dwustronna , a Myszka nie miał najmniejszej ochoty znalezć się w objęciach
jakiegoś podnieconego górala.
Pozostali młodzi magowie wypełniali sobie czas w podobny sposób. Kamyk
z uporem katalogował górską roślinność, a Pożeracz Chmur pomagał mu robić ry-
sunki ilustrujące notatki. Najczęściej towarzyszyła im Jagoda, której przypomina-
ło to wspólne włóczęgi po Jaszczurze i odkrywanie jego tajemnic. Nocny Zpiewak
zrobił dla żony wspaniały komplet złotych ozdób Srebrzanka natychmiast wło-
żyła wszystkie, by wzbudzić podziw nowych sąsiadek, a przez to podnieść prestiż
męża. Miało to taki skutek, że do Zpiewaka ustawiały się długie ogonki rozchi-
chotanych kobiet, które za drobną opłatą w postaci żywności zamawiały u niego
rozmaite przedmioty trudno osiągalne w Górach Zwierciadlanych. Zaskoczyło go,
iż nie prosiły o błyskotki. Najbardziej pożądane okazały się stalowe igły oraz nici
bawełniane, kociołki a także wszelkiego rodzaju noże i nożyki. Stalowy natomiast
produkował potworne ilości mocnej nalewki brzoskwiniowej, by należycie uczcić
Strzyżę. Winograd większość czasu spędzał jak zwykle ze zwierzętami. Wkrót-
ce jego długa postać ze szczurami siedzącymi grzecznie na obu ramionach była
dobrze znana we wszystkich zagrodach, gdzie trzymano owce, kozy i kudłate ku-
ce. Hajgowie ze zdumieniem i sympatią przyglądali się, jak ich półdzikie psiska
oraz drapieżne koty pod wpływem tego spokojnego chłopca stawały się uległe
184
i posłuszne. Magia Winograda działała. Nie mogła jednak zapobiec nieszczęściu.
Po dwóch dniach pobytu w osadzie Winograd stracił jednego ze swych ulu-
bieńców. Szczurzy żywot nie trwa zbyt długo. Trzy ze swych zwierzaków Bestiar
utracił jeszcze na Smoczym Archipelagu. Za każdym razem śmierć podopieczne-
go głęboko go poruszała. Przedostatni ze szczurów, imieniem Pogryzek, niedoma-
gał już od pewnego czasu i wkrótce można się było spodziewać smutnego końca.
Winograd jednak irracjonalnie oczekiwał, że Pogryzek wydobrzeje. Zachowywał
tę nadzieję aż do chwili, gdy rankiem znalazł go skulonego w szczurzej sypialni
(czyli starej skórzanej torbie) sztywnego już i chłodnego. Załamany Bestiar
pogrzebał Pogryzka pod szczytową ścianą Wiatrowej chaty. Towarzyszył mu przy
tym niemal cały Drugi Krąg, prócz Promienia, który oświadczył, że nie będzie
uczestniczył w tak głupim obrządku, jak pogrzeb szczura. Oburzeni chłopcy mieli
zamiar gremialnie potępić Iskrę, ale niespodzianie wystąpił w jego obronie Ko-
niec. Przypomniał, że nikomu nie przyszło do głowy pomóc Promieniowi w grze-
baniu Miętówki, a przecież potrzebował wtedy wsparcia równie mocno, jak teraz
Winograd. To jeszcze bardziej zwarzyło wszystkim nastroje. Promień miał trud-
ny charakter, co powodowało, że czasem traktowali go zbyt szorstko. Z kolei on
odgryzał się w dwójnasób i tak owo błędne koło napędzało się samo.
Winograd pogrążył się w głębokim smutku i niechęci do robienia czegokol-
wiek. Zaszyty w kącie spędzał całe godziny na wpatrywaniu się w przestrzeń
niewidzącym wzrokiem oraz drapaniu za uszami ostatniego ze szczurów, który
wydawał się równie zgorzkniały. W końcu Wiatr Na Szczycie miał tego dość.
W ciągu niecałej godziny zdobył skądś i wepchnął w ramiona zaskoczonego Wi-
nograda kilkumiesięcznego szczeniaka. Oświadczył, że klin wybija się klinem,
a Bestiarowi z pewnością bardziej przyda się pies niż jakaś paskuda z łysym ogo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]