do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Kukliński Piotr Saga Dworek Pod Malwami 06 Zabawa i Zdrada
- Kukliński Piotr Saga Dworek Pod Malwami 10 Zranione Dusze
- Jaroszyński Piotr Od morza Czerwonego do gett Europy
- Doktór Piotr Stefan Żeromski
- Steffen Sandra Na wszystko przyjdzie czas
- Cygler Hanna Czas zamknięty
- Angielski Jć™zyk angielski program nauczania dla liceum kontynuacja
- Alastair J Archibald Grimm Dragonblaster 01 A Mage in the Making (v5.0)
- Bear, Greg Hegira
- C.C. Hunter [Shadow Falls 02] Awake at Dawn
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptsmkr.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
więcej, niż jeden. Skąd nieczyste siły? Ano stąd, że wśród nas zjawił się poeta. Sami wiecie
kto nim jest. Dzisiejszej nocy szatan złożył mi wizytę przedstawiając żądanie. Mamy skazać
poetę na śmierć. Nie wyokrętować, ale wytoczyć mu proces i skazać. Jeżeli zaś ultimatum nie
zostanie spełnione, promowi grozi zagłada. Rychła. Nieodwołalna. Albo albo. Albo poeta,
albo prom: praca, pieniÄ…dze, lewe dochody.
Widział pan diabła? zapytał z niedowierzaniem nocny steward. Prawdziwego? Jak
wyglądał? To brzmi jak żart!
Jak? Sami oceńcie odrzekł Kapitan z uśmiechem. Mogę przedstawić. Oto on!
I nagle Koba pojawił się obok Kapitana. W swojej klasycznej pozie, znanej z portretów,
pomników, podręczników szkolnych.
Przecież to Stalin zająkał się ciekawski, zbladł, usiadł i zmieszany ukrył twarz w
dłoniach.
A ty kogo chciałbyś zobaczyć? Sokratesa? Sokrates siedzi obok i Krystynę zabawia. Nie
bądzcie naiwni, panowie i panie, od początku świata wiadomo chyba, kto rządzi światem. I
kto dowodzi. Gdy idzie o naszą sytuację, to osobiście wolę Stalina niż Adolfa, bliższy sercu.
My też niewyraznie, jakby bez przekonania zaszemrali zgromadzeni.
Bracia i siostry odezwał się Koba, przeczekawszy poruszenie. Powróciłem z
radością. Niezmiernie się cieszę mogąc wśród was przebywać. Lecz jeśli nie chcecie,
otwarcie mówcie. Cóż, jak widzę, sprzeciwu brak zaczął po chwili. Wiem, że można mi to
i owo zarzucić, jednak pokażcie mi człowieka bez winy.
Precz! krzyknÄ…Å‚em.
Nie jest pan u siebie usadził mnie Kapitan.
I on nie jest odrzekłem.
%7łeby nie przedłużać niepotrzebnej gadaniny powiedział Kapitan, nie patrząc już na
mnie. Przystąpmy do głosowania i ukłonił się Kobie. Albo. Albo.
Jednak nie można tak, co by nie rzec, poeta nieśmiało odezwał się ktoś z sali. Nie
uchodzi nam, Polakom, skazywać poety na śmierć.
Niektórym we łbach się mąci. Zadarł z diabłem? Zadarł. Jego broszka. Teraz niech płaci
odszczeknął delegat związków zawodowych.
Opamiętajcie się... Norwid, Słowacki nie dawał za wygraną.
Nie marudz, koleÅ›, wierszy i tak nie czytasz. Po co ten splin. Daj se siana.
Ja nie, ale może dzieci będą. Nie chcę, aby córka przypominała moją starą.
Zwięty się znalazł. Albo albo. Nie umywaj rąk.
41
Racja poparł Kapitan. Głosujmy wreszcie. Kto jest za, proszę podnieść rękę. Tylko
trzy osoby byty przeciw. Jedynie trzy wiedzmy nie chciały mojej śmierci. Oraz Helena.
Poczułem się tak, jakby ktoś z rodziny plunął mi w twarz. Wzburzona treść żołądka
podjechała ku górze, sięgnąłem po piersiówkę. Dwa głębokie hausty jakoś uspokoiły,
chwyciłem Helenę za rękę i wyszedłem.
Zaczynała się dyskusja nad sposobem wyekspediowania mnie z tego świata.
42
ROZDZIAA XII
Czy dziw, że czułem się zdeptany i sponiewierany? %7łal ściskał krtań. Kto ujął się za mną?
Trzy wiedzmy. Ironia.
Schodziliśmy w dół, do kabiny Heleny, a mnie się wydawało, że zdobywamy strome
zbocze. Coraz mniej światła w oczach. Kiedy weszliśmy do kabiny, ogarnął zupełny mrok,
gęsty niczym smoła. Upadłem na kolana. Na co czekałem? Na cud, śmierć? Może na jakiś
znak. Nikt się nie pojawił. Czułem spływający pot, lepki i gorący. Helena otarła mi czoło i
przyłożyła butelkę do ust. Przymknąłem, otworzyłem oczy. Piękno było jednak ze mną. Nie
opuściła Helena trojańska. W niej się skryję, w niej znajdę pocieszenie. Mocno przylgnąłem
do pocieszycielki, próbując w uściskach się zatracić.
A kiedy znowu poczułem swoją gorycz i zagryzłem wargi do krwi, Helena wyprowadziła
mnie na ścieżkę i posłała do Hioba. Nie sprzeciwiałem się. Tyle nieszczęść spadło nań, a ja
odwiedziłem go raz, może dwa, wstyd. Zapomnieć o starszym bracie w cierpieniu. Teraz
mnie, jak kiedyś jemu, diabeł depcze po piętach. Opowiem o tym, doda otuchy, zna się na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]