do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Fielding Liz Romans Duo 1055 Dwie drogi
- M318. (Duo) Metcalfe Josie OgrĂłd motyli
- 230 DUO Marinelli Carol Rosyjski milioner
- Details of the Hunt Laura Baumbach
- Iding Laura Noworoczne marzenia
- Anne McCaffrey Doona 1 Descision At Doona
- Filosofia do Sec. XX BACHELARD, G. O Direito de Sonhar
- Erotic Lesbian Stories
- Charlene Roberts [Art of Love] A Gentleman's Savior [EC Voyager] (pdf)
- James P. Hogan Endgame Enigma
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeszcze jeden powód, by Elana go nienawidziła.
Ani przez chwilę nie wierzył, że mu wybaczyła. Jej płacz w jego ramionach
o niczym nie świadczył, zwłaszcza że szybko się opanowała, odsunęła od niego i
energicznym ruchem wytarła twarz.
- Przepraszam za ten potop - mruknęła, głośno pociągając nosem. Otworzyła
torebkę i zaczęła szukać chusteczek. - Nie wiem, co mi się stało.
- Przestań. - Elana spojrzała na niego zaskoczona, a on uświadomił sobie, że
odezwał się do niej zbyt ostrym tonem. - Nie masz za co przepraszać - ciągnął,
starając się nadać głosowi łagodniejsze brzmienie. -Nie masz za co. - Elana
popatrzyła na niego przeciągle, potem wyjęła chusteczkę i wytarła nos. Brock
poczuł się bezradny. - Naprawdę przemówiła? - spytał.
Elanie wargi zadrżały, gdy próbowała się uśmiechnąć.
- Tak. Powiedziała tylko kilka słów, ale dla mnie to znak, że dochodzi do
siebie. - On również miał taką nadzieję, chociaż Elana z pewnością nie zdawała
sobie z tego sprawy. Jest szczęśliwa. To najważniejsze. - Co tutaj robisz? -
R
L
T
spytała, rozglądając się, jak gdyby zaskoczona, że stoją na chodniku przed do-
mem opieki.
- Przyjechałem się z tobą zobaczyć.
- Dlaczego? - W oczach Elany czaiła się podejrzliwość. Moment bliskiego
porozumienia minął bezpowrotnie. - Nie możesz zostawić mnie w spokoju?
- Owszem. I właśnie dlatego pojechałem za tobą. Chciałem cię uspokoić: nie
zamierzam skorzystać z zaproszenia doktor Jacoby do współpracy.
- No tak, znowu wszystko przeze mnie - prychnęła Elana. - Doktor Liz
bardziej potrzebuje lekarzy niż pielęgniarek.
Brock westchnÄ…Å‚ zirytowany.
- Czyli co? Chcesz, żebym się zgłosił do pomocy?
- Wszystko mi jedno. - Elana wzruszyła ramionami. - Już niedługo nie
będziemy pracowali razem. Poprosiłam o przeniesienie na oiom. Czekam na
odpowiedz.
- Nie! - wyrwało mu się. - Nie rezygnuj z medycyny ratunkowej. - Nie z
mojego powodu, dodał w myślach.
Elana umknęła wzrokiem w bok. Odniósł wrażenie, że nie chce odchodzić z
oddziału ratunkowego.
- Muszę biec. Pracuję na drugiej zmianie i już jestem spózniona.
Wiedząc, że zobaczą się za mniej niż godzinę, nie zatrzymywał jej. Czy nie
obiecał sobie, że nie będzie się jej narzucał?
- Na pewno dobrze się czujesz? - spytał i zaproponował: - Nie chcesz,
żebym cię zawiózł do domu?
R
L
T
- Dziękuję. Nic mi nie jest. Mama jest na najlepszej drodze do wyzdrowie-
nia, więc jestem bardzo szczęśliwa. Do widzenia.
- Uważaj na siebie! - zawołał za nią.
Brock zrozumiał, że dopóki Elana nie oderwie się od przeszłości, nigdy nie
wyleczy się z psychicznych urazów.
Starała się, jak mogła, by odpędzić od siebie wspomnienie chwili słabości w
ramionach Brocka, lecz z mizernym skutkiem. Kiedy tulił ją do siebie, łatwo
było zapomnieć, kim jest. Co jej się stało? Dlaczego pociąga ją mężczyzna,
który jest dla niej najmniej odpowiedni? Dlaczego nie potrafi znalezć jakiegoś
sposobu, żeby raz na zawsze pozbyć się go ze swojego życia?
Wzięła prysznic, a mimo to wciąż czuła na sobie wyjątkowy piżmowy za-
pach jego ciała.
Tak, nie chciała przyznać się przed sobą, że jest beznadziejnie zauroczona
mężczyzną, którego do tej pory uważała za wroga.
Kiedy weszła na oddział, stał przed tablicą dyżurów i rozmawiał z
pielęgniarzem, Erikiem Townem. Nawet się nie obejrzał, gdy ich mijała.
Powiedzenie Brockowi o zamiarze przeniesienia się na oiom obróciło się
przeciwko niej. W uszach wciąż jej dzwięczała jego prośba, aby została. Brock
miał rację, kochała swoją pracę tutaj. Niemniej była pewna, że pokocha też pracę
na oiomie.
Ponieważ Raine miała dzień wolny, jej miejsce zajął Eric. Pod opieką mieli
tylko jednego pacjenta, właściwie pacjentkę, starszą kobietę chorą na tężec.
Czekała na przewiezienie na oiom, gdyż jej stan był poważny. Kiedy ją zabrano,
oddział ratunkowy zaczął się zapełniać, jak w każdą sobotę wieczorem.
Elana z drżeniem serca zauważyła, że do zespołu dołączył Brock. Przebywa-
nie tak blisko niego na tak małej przestrzeni było dla niej jak zawsze bardzo
R
L
T
trudne. Na dodatek oboje starali się schodzić sobie z drogi, co tylko pogarszało
sytuację. W pewnej chwili jednocześnie sięgnęli po kartę pacjenta, a wówczas
ich palce na jedno mgnienie się zetknęły. Elana jak oparzona cofnęła rękę.
- Proszę o rentgen płuc, cito, siostro - szorstkim głosem odezwał się Brock.
- Chory skarży się też na ból w podbrzuszu - dodał.
Elana wykonała polecenie. Zastanawiała się, jaką diagnozę postawi Brock,
lecz bala się spytać.
- Jak myślisz - wyręczył ją Eric - to zapalenie pęcherzyka żółciowego czy
wyrostka?
- Ani to, ani to - odparł Brock. - Najprawdopodobniej to tętniak aorty
brzusznej. Trzeba go operować.
Dlaczego nie powiedział nam od razu? - zastanawiała się Elana.
Prześwietlenie potwierdziło obawy Brocka.
- Pilnujcie ciśnienia krwi - polecił. - Skurczowe nie może przekroczyć stu
dwudziestu. Zrozumiano?
Elana kiwnęła głową. Zauważyła, że Brock starannie unika zwracania się do
niej po imieniu. Brakowało jej wzajemnych przyjaznych relacji sprzed kilku dni.
Sprzed dzisiejszego przedpołudnia, kiedy niczym wierzba płacząca osunęła
siÄ™ w jego ramiona.
Chirurg wezwany z oddziału ocenił stan Rogera Amesa i wkrótce potem za-
częli przygotowywać chorego do operacji. Tętniak co prawda jeszcze nie pękł,
ale należało się spieszyć. Szanse przeżycia z pękniętym tętniakiem są bardzo
małe.
Kiedy Roger Ames znalazł się już na bloku operacyjnym, Brock poszedł
porozmawiać z jego żoną, a Elana pomogła Erikowi sprzątnąć i uzupełnić mate-
riały opatrunkowe i leki.
R
L
T
- Jak się mają twoje blizniaki? - zagadnęła.
- Te potwory? - zażartował dumny ojciec. - Wspaniałe chłopaki, chociaż
Mandy rwie włosy z głowy i ma pełne ręce roboty. Skończyli trzy lata i właśnie
odkryli słówko nie. To ich ulubiona odpowiedz. Pada ze sto razy dziennie.
Elana mimowolnie się roześmiała. Kątem oka zauważyła, że Brock wrócił i
przysłuchuje się ich rozmowie.
- Mandy zarzeka się, że wróci do pracy i zostawi mnie z nimi, dopóki nie
pójdą do przedszkola - mówił Eric.
Elana chciała coś powiedzieć o Tuckerze, by włączyć Brocka do rozmowy,
lecz on ją uprzedził.
- Idę do strefy obserwacyjnej. Zadzwońcie, jak będę potrzebny - rzucił i
skierował się do drzwi.
Elana odprowadziła go wzrokiem. Powtarzała sobie, że tego przecież
[ Pobierz całość w formacie PDF ]