do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Banks_Cliff_ _Szczury_tunelowe_02_ _BĹ‚oto_i_krew
- Banks, Iain Culture 03 State of the Art
- LA Banks Crimson Moon 01 Bad Blood
- Iain Banks Whit
- McAllister Anne, Gordon Lucy Nieoczekiwana zmiana miejsc
- Bradley, Marion Zimmer Trillium 03 Golden Trillium
- De Sade D. A. F. Zbrodnie miśÂ‚ośÂ›ci
- M318. (Duo) Metcalfe Josie Ogród motyli
- Jose Ortega y Gasset Bunt mas
- Jane Jensen Gabriel Knight 1 Sins of the Fathers
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cję. Jest tylko nędzną kopią Tabithy. Kiedyś zgadzała się na bycie substytutem, teraz już
nie. To ją, Nicole, Rafe miał kochać, a nie pamięć jej siostry.
A kontrakt z tym Grekiem? Może to ona przyczyniła się do klęski ojca? - pomy-
ślała ze zgrozą.
Nicole czuła w gardle ucisk. Była beznadziejna. Nic jej nie wychodziło.
Jesteś idiotką, powiedziała półgłosem. Uwierzyłaś w coś, co nigdy nie było praw-
dÄ….
R
L
T
Rafe myślał, że ma w życiu szczęście. Mimo strasznych przeżyć z dzieciństwa,
udało mu się ułożyć sobie życie. Nie miał co prawda szczęścia w miłości, ale interesy
wiele mu wynagradzały. Kochał to, co robił, a teraz kochał swoją małą rodzinę. Nie po-
zwoli sobie jej odebrać, postanowił zdecydowanie.
Tracił grunt pod stopami. Najpierw ta sprawa z Maddie, a teraz ojciec Nicole. Co
za dzień? - nie mógł uwierzyć w swojego pecha. Jak ma teraz przekonać Nicole, że na-
prawdę mu na niej zależy? Nie umiał sobie wyobrazić choćby jednego dnia bez niej i Jo-
ela. Nie poradzi sobie bez nich.
- Panie Medici, przepraszam, że panu przeszkadzam. - W drzwiach gabinetu Rafe'a
stała Carol, trzymając w dłoni jakąś kartkę.
- Tak?
- Moja nowa asystentka stłukła wazon z kwiatami w pokoju pańskiej żony. Woda
zalała tę kopertę. Była w szufladzie. Nie wiem, czy to coś ważnego, ale wolałam przy-
nieść to panu.
- Dziękuję. Zaraz na to spojrzę.
Rafe otworzył kopertę i wyjął z niej kopię raportu detektywa i dwa paszporty. W
paszport Nicole włożona była kartka z wydrukiem lotów z Miami.
Rafe nie mógł złapać tchu. Czyżby planowała ucieczkę?!
Dzwięk otwieranych drzwi przerwał jego desperackie rozmyślania.
- Tatusiu! - krzyknÄ…Å‚ Joel.
- W gabinecie!
Joel wmaszerował do pokoju, liżąc loda. Za nim weszła Nicole.
- Dobrze się bawiliście? - zapytał, patrząc tylko na syna.
- Mama kupiła mi loda. Bawiłem się dzisiaj z żółwiem, wiesz?
- I jak? Podobał ci się? - Rafe wziął Joela na kolana.
- Tak, ale chyba wolałbym mieć chomika. W przyszłym tygodniu będziemy się
nimi zajmować.
- No to musisz mi o tym koniecznie opowiedzieć. Co teraz robimy? Idziemy na
basen?
- Tak, musimy poćwiczyć pływanie - poskarżył się malec, kończąc jeść wafelek.
R
L
T
- To uciekaj założyć kąpielówki. - Rafe spojrzał na Nicole. - Porozmawiamy póz-
niej.
- Co się stało? - zapytała Nicole.
Jej twarz zrobiła się biała.
Rafe pokazał jej kopertę i bez słowa wyszedł z gabinetu.
Nicole usiadła ciężko za szerokim biurkiem. Wstydziła się. Okropnie się wstydziła.
Rafe na pewno myśli, że planowała ucieczkę. Nie uwierzy, jeśli powie mu, że schowała
te dokumenty przed kilkoma tygodniami i całkiem o nich zapomniała.
Im dłużej mieszkała z Rafe'em, tym bardziej wiedziała, że nie może zabronić kon-
taktów Joela z ojcem. Powoli uczyli się tworzyć rodzinę. Teraz nic już z tego nie zostało.
Rafe był wściekły i miał prawo wyrzucić ją z domu. Czy da się to wszystko jeszcze na-
prawić? - zadała sobie w rozpaczy pytanie.
Całe popołudnie Nicole przesiedziała jak na szpilkach. Rozmyślała nad tym, co
powie Rafe'owi.
- Możemy już porozmawiać? - spytał, gdy Joel poszedł do łóżka.
Zeszli do salonu. Nicole głośno przełykała ślinę. Od razu zaschło jej w gardle.
- Kiedy chciałaś go wywiezć z kraju? - Rafe nie owijał w bawełnę.
- Pewnie w to nie uwierzysz, ale to był tylko plan awaryjny. Musiałam się przeko-
nać, czy go nie skrzywdzisz. Ufałam słowom Tabithy. Raport detektywa jasno mówił, że
miałeś sprawę w sądzie - Nicole starała się mówić powoli i spokojnie.
- Masz rację. - Zawiesił głos. - Nie wierzę ci. Po naszym ślubie musisz się dzielić
ze mną prawami rodzicielskimi. Przypomniały ci się stare, dobre czasy, kiedy nie musia-
łaś pytać nikogo o zdanie?
- Mogłam uciec już wcześniej, ale nie zrobiłam tego - odcięła się Nicole. - Gdybyś
wykazał agresję, już by mnie tu nie było.
- Traktujesz mnie jak kryminalistę. - Oczy Rafe'a zrobiły się całkiem czarne. -
Możesz zostać w głównej sypialni. Ja wracam na jacht.
- Nie, proszę, zatrzymaj ten pokój. Nie możesz tracić kontaktu z Joelem. Wrócę do
swojego starego pokoju.
R
L
T
Rafe zacisnął szczęki, ale pokiwał głową.
Nicole poczuła w sercu mały cień nadziei. Nie odejdzie z domu, a to najważniej-
sze, pomyślała.
Rafe jednak ostentacyjnie ją ignorował. Dni zmieniały się jak w kalejdoskopie, a
ich kontakty tylko się pogarszały. Przy Joelu udawali, że wszystko jest w porządku, ale
tak nie było. Rafe jej nienawidził.
Nicole nie chciała stać mu na drodze. Któregoś wieczoru przełamała strach i zapu-
kała do jego gabinetu.
- Czy chcesz, żebym odeszła?
- Wolałbym nie. Joel cię potrzebuje.
Joel. Tylko Joel, powtórzyła ze smutkiem w myślach.
Nicole wzięła głęboki wdech.
- Rozmawiałam z prawnikiem. Dowiadywałam się, co trzeba zrobić, żeby unie-
ważnić małżeństwo. Zrzeknę się praw do Joela.
- O jakim unieważnieniu mówisz? - zapytał cynicznie. - Nasze pseudomałżeństwo
zostało skonsumowane...
Słowa Rafe'a bardzo ją zabolały. Jak mógł to powiedzieć...
- Jeśli anulujemy nasze małżeństwo, niczym nie będziemy musieli się dzielić.
Zrzeknę się na twoją korzyść praw do Joela.
- JesteÅ› tego pewna?
- Tak.
- Przemyślę twoją propozycję - powiedział zimno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]