do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Catherine Stang Sweet Serenity (pdf)
- Catherine Bybee Silent Vows (pdf)
- 0810.Gold Kristi Nocne fantazje
- Delinsky Barbara Spełnienie
- Catherine Mann Pod urokiem milionera
- Mann Catherine Seks na pozegnanie
- Holly Lisle Last Girl Dancing
- Górski Artur Zdrada Kopernika(1)
- Jack McKinney RoboTech 02 Battle Cry
- Ed Greenwood Spellfire
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nagłych wypadkach. Ciekawe, jakie plany ma Mari? Pojedzie odwiedzić
rodziców?
Jego rodzice nie obchodzili świąt. Tak było lepiej, przynajmniej unikali
bolesnych wspomnień.
Wchodząc na teren hotelu, odsunął od siebie ponure myśli. Wolał
skupić się na terazniejszości, żyć dniem dzisiejszym, nie robić planów.
Przekonał się, że tak jest najrozsądniej. A obecnie jego terazniejszość to Mari
i Issa.
W drodze do apartamentu mijał palmy w donicach, rzezbione maski,
wypchane zwierzęce głowy. Nie zwracał na nie uwagi. Skinąwszy do dwóch
ochroniarzy pilnujących drzwi, wszedł do środka.
Paląca się przy barku nieduża lampka oświetlała pusty salon. Cisza
dzwoniła w uszach. Rowan ruszył na palcach do pokoju Mari. Zza drzwi nie
docierały żadne dzwięki.
Drzwi były lekko uchylone. Pchnął je. Starał się nie myśleć o tym, że
narusza prywatność Mari; po prostu sprawdzał, czy Issa śpi. Przecież to, jak
wygląda śpiąca Mari, wcale go nie interesowało. Nic a nic.
%7łeby uspokoić sumienie, najpierw podszedł do dziecięcego łóżeczka.
Pyzate niemowlę spało z paluszkiem w buzi. Nie wiedział, co będzie z nim i
Mari, czy ich znajomość przekształci się w coś trwalszego, ale wiedział, że na
pewno postąpili słusznie, decydując się na opiekę nad Issą.
64
R
L
T
Krok po kroku, dzień po dniu. Czynienie dobra, pomaganie innym. Tak
żył. W ten sposób starał się odpokutować za grzechy przeszłości.
Czy matka Issy żałowała porzucenia córki? W liście napisała, że chce,
aby jej dzieckiem zaopiekował się ktoś taki jak on. Nie miała pojęcia o jego
powiązaniach z Interpolem. Gdyby o tym wiedziała, przypuszczalnie nie
zostawiłaby małej pod jego drzwiami. Zamierzał matkę odnalezć. To tylko
kwestia czasu.
Nie podda się. Przyszłość Issy zależy od odpowiedzi, jakie zdoła
uzyskać. Przeniósł wzrok z dziecka na śpiącą obok kobietę. Czy to ta sama
osoba, która tak zawzięcie go krytykowała? Czarne jedwabiste włosy leżały
na białej poduszce, blask księżyca pieścił szyję, przykryte kołdrą piersi
rytmicznie unosiły się i opadały.
Przeszył go dreszcz. Miał ochotę zgarnąć Mari w ramiona i zabrać do
swojego pokoju. Do diabła z czekaniem. Do diabła z cierpliwością.
Już się schylał, kiedy nagle przypomniał sobie, co mówiła ojcu: że jest
rozczarowaniem dla swoich bliskich. Zawahał się. Jak to możliwe? Czy ta
wspaniała istota może kogokolwiek zawieść? Owszem, czasem się z nią nie
zgadzał, ale zawsze ją podziwiał, doceniał jej błyskotliwość, wiedzę,
inteligencjÄ™.
Podsłuchana rozmowa Mari z ojcem nie dawała mu spokoju. Wiedział,
co to są kompleksy, co to znaczy być gorszym, niezrozumianym. Mari
należało się coś więcej od życia: piękny romans, a nie szybki numerek.
Warto się zastanowić, wszystko starannie obmyślić; nie będzie to
stracony czas. Cofając się od łóżka, Rowan wyjął z kieszeni telefon. Musi
porozumieć się z Salvato rem. Przystanąwszy w drzwiach, jeszcze raz
omiótł Mari wzrokiem. Wiedział, że tej nocy nie zmruży oka.
Zniła o Rowanie, o jego niebieskich oczach, które pieściły ją
65
R
L
T
spojrzeniem, o dłoniach, które trzymały ją nie pozwalając jej odpłynąć.
Unosili się razem na wodzie, z dala od pracy i obowiązków. Nigdy nie czuła
się taka wolna, taka... podniecona. Rowan niskim ochrypłym szeptem
powtarzał, jak bardzo jej pragnie. Jego głos przejmował ją dreszczem,
rozpalał. |
Rowan... Marzyła o tym, by zacisnąć nogi wokół jego pasa, poczuć w
sobie jego siłę. Całymi latami spierali się o wszystko, głównie o sprawy
zawodowe, ale także o pogodę. Teraz te kłótnie, ten sparring słowny
przemienił się w dziwną namiętność, w pożądanie mężczyzny, którego
gotowa była to przysiąc nawet nieszczególnie lubiła.
Co prawda lubienie nie ma nic wspólnego z ogniem, który ją trawił.
Zaciskając uda, przewróciła się na bok. Hm, nie była w morzu, była we
własnym łóżku.
Powoli rzeczywistość zaczęła wkradać się w jej sen. Zza okna dochodził
szum fal, a zza ściany męski głos.
Poderwała się. Nic dziwnego, że śniła o Rowanie: jego głos wwiercał
się jej do głowy. Przytuliła do piersi poduszkę i nasłuchiwała. Słyszała
dzwięki, ale nie odróżniała słów. Raz na jakiś czas zapadała cisza.
Przypuszczalnie Rowan rozmawiał przez telefon.
Wstała jak najciszej, by nie obudzić dziecka. Sięgnęła po szlafrok
wiszący na oparciu fotela bujanego, wsunęła ręce w chłodne atłasowe
rękawy. Miała słabość do zmysłowych peniuarów i domowych pantofelków
na obcasach, niezbyt wysokich, ozdobionych puszkiem. Czuła się w nich
kobieco, seksownie, jak gwiazda srebrnego ekranu.
Ciekawe, czy spodobają się Rowanowi? Czy w ogóle Je zauważy? Nie
mogła przestać o nim myśleć, w dodatku zastanawiała się nad jakimiś
nieistotnymi bzdurami. Najgorsze było to, że miała ochotę wrócić do krainy
66
R
L
T
snu i zapomnieć o całym świecie. A przecież powinna być skupiona na Issie i
jej przyszłości.
Pochyliła się nad dziecięcym łóżeczkiem, chcąc sprawdzić, czy mała
oddycha. Jak to możliwe, że taka kruszyna tak szybko podbiła jej serce? Głos
Rowana znów dobiegł zza drzwi. Z kim rozmawia o tak póznej porze? I o
czym? Zapewne o Issie.
Czyżby zdobył jakieś informacje o rodzinie dziecka? Nie była pewna,
czy to by ją ucieszyło. Chwyciwszy odbiornik elektronicznej niani, cichutko
nacisnęła klamkę. Nie chciała Rowanowi przeszkadzać. Kiedy weszła do
salonu, stał ze słuchawką przy uchu, twarzą do okna, za którym rozciągał się
widok na plażę skąpaną w promieniach księżyca.
Nawet gdyby próbowała, nie potrafiłaby się powstrzymać. Skierowała
wzrok na jego biodra. Korciło ją, by podejść bliżej, wsunąć dłoń do kieszeni
na pupie. Dlaczego wcześniej nie zauważyła, że Rowan ma tak zgrabny
tyłek? Pewnie dlatego, że zwykle widywała go w fartuchu lekarskim albo w
garniturze.
Instynktownie wyprostowała się, wciągnęła brzuch, wypięła pierś. W
jej śnie jego dłonie pokryte były odciskami. A w rzeczywistości? Miała
wrażenie, że to najważniejsza rzecz na świecie: przekonać się o tym. Zadrżała
z podniecenia, ale kiedy się odwrócił, przybrała neutralny wyraz twarzy.
Nie okazał zdziwienia. Położywszy telefon na barku, powiódł po niej
spojrzeniem. Na moment zatrzymał wzrok na jej fikuśnych pantoflach z
puszkiem i uśmiechnął się pod nosem.
Dawno wstałaś?
Parę minut temu. Słyszałam, jak powtarzasz ahal,aha .
Poprawiwszy szlafrok, objęła się w pasie. Można spytać, z kim rozmawiałeś
o tak póznej godzinie?
67
R
L
T
Najpierw z szefem ochroniarzy, potem sprawdzałem pewną
informacjÄ™ o Issie.
Mari podeszła tam, gdzie stał przy oknie. Krew dudniła jej w skroniach.
Coś już wiadomo?
Jeszcze nie. Zacisnął rękę na jej ramieniu. Ale pracujemy nad tym.
Zwilżyła usta.
Kim są ci my , o których ciągle mówisz?
Jestem bogatym człowiekiem, Mari. Bogaci ludzie mają wiele
znajomości. Korzystam z nich.
Cofnął rękę. Szkoda. Wyobraziła sobie, jak Rowan gładzi ją po szyi,
dekolcie... Zadrżała z podniecenia. Psiakrew, nie przywykła do tego, aby
rządziły nią zmysły. Jest naukowcem, zawsze trzezwo myśli. Musi się
otrząsnąć, przestać bujać w obłokach.
Zmrużywszy oczy, przyjrzała się Rowanowi. Coś ukrywał, była tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]