do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Ebook Henryk Sienkiewicz KrzyĹźacy
- Wojcicki Krzysztof Rozmowy z Mokwa
- Kotowski Krzysztof Japonskie ciecie
- WARZYWNIAK KRZYSZTOF JAWORSKI
- Banks, Iain Culture 03 State of the Art
- Carroll Jonathan Calujac ul (pdf)
- Anthony, Camille Food for the Gods Silk Vault
- CSI NY Kaminsky, Stuart M. Blutige Spur
- Cole, Allan & Chris Bunch Die Sten Chroniken 04 Division Der Verlorene
- McAllister Anne Niania dla playboya
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że nigdy nie było i nie ma zaprzedanych diabłu kacerzy i czarownic? Ze czasy, gdy Kościół nasz w pełnej chwale i mocy tępił herezję i gromił
czarta to czasy upadku?
Piąte przykazanie, mój synu! Nawet w imię Boga łamać go nie wolno!
A więc śmiesz twierdzić, że ojcowie soborów świętych, że patron naszego zgromadzeni? święty Dominik, że Najwyższa Kongregacja Zwiętego
Oficjum... urwał przerażony własną myślą.
Nie nam Ich dziś sądzić... powiedział starzec patrząc w zamyśleniu w światło wiecznej lampki.
Zapanowało, milczenie. Inkwizytor stał nieruchomo wpatrzony z uporem w twarz starego człowieka. Nagle z ust jego wyrwały się trzy słowa pełne
rozpaczy i niepokoju:
KtoÅ› ty?! Powiedz!!!
Na ustach starca pojawił się zagadkowy uśmiech.
Kim jestem? No, jak myślisz, mój synu? podjął zachęcająco.
Oczy Müncha rozszerzyÅ‚y siÄ™, przybierajÄ…c wyraz osÅ‚upienia. OdskoczyÅ‚ gwaÅ‚townie od starca, zasÅ‚aniajÄ…c rÄ™kami twarz, a z ust jego wydobyÅ‚ siÄ™
ochrypły krzyk, wracając głuchym echem odbity od ścian i sklepienia kaplicy.
Precz Szatanie!!! Apage!
Zapłonęły wszystkie światła. Z otwartych raptownie drzwi zakrystii wypadło kilku mężczyzn w sutannach. Dwóch podbiegło do Modesta, usiłując
go obezwładnić, trzeci przyskoczył do starca.
Wasza Zwiątobliwość! Czy nic się nie stało Waszej Zwiątobliwości?!
Starzec stał oparty plecami o kolumnę. Twarz jego była blada, ale z pozoru spokojna. Tylko dłoń zaciśnięta nerwowo na poręczy fotela świadczyła o
tym, co przeżył przed chwilą.
A ostrzegałem Waszą Zwiątobliwość, że to wariat!... Dobrze, że zdążyliśmy...
Starzec podniósł rękę i przełknął z wysiłkiem ślinę.
Nic... Nic się nie stało powiedział cicho. Puśćcie go! rozkazał duchownym trzymającym inkwizytora za ramiona.
Wszelka przemoc byÅ‚a tu zresztÄ… zbyteczna. Münch staÅ‚ jak skamieniaÅ‚y, nie próbujÄ…c stawiać oporu.
Już świta powiedział starzec patrząc w okna. Spuśćcie rosę niebiosa ... Czas na mszę. Chodzmy więc. I ty z nami, synu zwrócił się do
Modesta.
Ten spojrzał wpółprzytomnie na papieża i nagle, jakby smagnięty przez plecy, poderwał się, skoczył ku drzwiom. Pchnął je i wypadł z kaplicy.Biegł
coraz szybciej. Byle dalej, byle prędzej... Odgłos uderzeń jego obuwia o posadzkę, odbity wielokrotnym echem wśród pustych sal i korytarzy, dudnił
mu w uszach, napełniając serce lękiem. Wydawało mu się, że ktoś biegnie za nim, że ściga go tłum jakichś widmowych postaci, że usiłują go
pochwycić tysiące rąk. Są coraz bliżej... bliżej...
Wydostał się wreszcie na plac. Goniąc resztkami sił przebiegł jeszcze kilkadziesiąt metrów i padł u piedestału egipskiego obelisku, na którego
szczycie Kościół wojujący umieścił przed wiekami swój zwycięski znak...
Długo leżał bez czucia. Już słońce złociło wzgórze watykańskie, gdy wreszcie ocknął się i pokonując lęk uniósł ostrożnie głowę. W głębi, spoza
ogromnej fasady kościoła błyszczała jakże znania kopuła Bazyliki Zwiętego Piotra.
Lecz oto jakaś ręka dotknęła Jego ramienia. Odwrócił głowę, i zamarł w bezruchu.
Obok niego, na marmurowej płycie siedziała Kama.
Przyszłaś? Przyszłaś po mnie? wyszeptał z wysiłkiem.
Tak. Przyleciałam po ciebie.
Nie odpowiedział. Przymknął nerwowo powieki.Wiedział, że nie potrafi się już uwolnić. Chyba że...
XVI. W OBLICZU KLSKI
Nie martw się, dziewczyno! powiedział Garda serdecznie. Zrobiłaś wszystko, co mogłaś zrobić.
Kama spojrzała na niego smutno.
Gdybym mogła mieć pewność...
A cóż byś jeszcze chciała? Oczywiście, gdyby wykazywał zainteresowania przyrodnicze, wystarczyłaby ta szczypta krytycyzmu, na jakiej przecież
mu nie zbywa. Adaptacja byłaby tylko kwestią czasu.
Pięć miesięcy to okres wcale nie krótki. Te pięć miesięcy to jakby dwa lub trzy lata zwykłego życia.
Dwa, trzy, nawet dziesięć lat nie przesądza sprawy. Pogodzenie się z rzeczywistym obrazem świata oznacza dla niego coś więcej niż rezygnację z
tego, w co wierzył przez trzydzieści lat. Z chwilą, gdy przyjmie, iż to, z czym kiedyś walczył, było urojeniem, musi uznać, że był nie sędzią
sprawiedliwym, a mordercą i dręczycielem niewinnych... Za wiele od niego żądamy.
Kama wstała w milczeniu od stołu i poczęła zbierać do torby podróżnej rozrzucone na tapczanie drobiazgi.
Po cóż ci będę zresztą tłumaczył. Sama wiesz lepiej podjął Garda po chwili.
Bez terapii fizjologicznej to sprawa beznadziejna. Zobaczysz, że to samo powiedzą w Kalkucie.
Obawiam się, że obecność Balicza skomplikuje sytuację.
Mówiłaś, że godzisz się z jego argumentami...
Nie o tym myślę. Chodzi mi o sam przelot. Lepiej, aby się dopiero spotkali tam na miejscu.
Przesadzasz. Rozmawiali wczoraj... Münch zachowaÅ‚ siÄ™ zupeÅ‚nie poprawnie.
Maskuje się. I to jest najgorsze. Nie chodzi tylko o Romana. Czuję, że już nie potrafię nawiązać z Modem kontaktu...
Wszystko to przemawia za tym, że nie ma innej drogi.
Przykro jednak przegrywać...
Nie wiem, czy to można nazwać przegraną. Niezależnie od ostatecznego wyniku, twoje badania i próby przyniosły wiele cennego materiału. Nie
można było zresztą zrezygnować z eksperymentu, nawet gdybyśmy z góry byli w stanie przewidzieć jego negatywny wynik...
Wiem... Ale... To nie to samo.
Rozumiem cię. Dla niego jednak tak będzie lepiej...
Kama nic nie odrzekła, tylko skinęła głową. Zdawała sobie sprawę, że Garda ma rację, ale trudno jej było pogodzić się z myślą, iż bariery istniejącej
w umyśle Modesta nie może przełamać ani wymowa faktów, ani żaden logiczny argument, lecz pozostaje tylko sięgnąć do środków fizycznych do
ingerencji w strukturę powiązań warunkowych w mózgu.
Garda zresztą myślał teraz o tym samym.
Istnieje pewna dość poważna trudność natury prawnej czy nawet moralnej powiedziaÅ‚ patrzÄ…c w zamyÅ›leniu na KamÄ™. Münch nigdy nie wyrazi
zgody na zabieg, jeśli tylko będzie sobie zdawał sprawę, do czego zmierzacie. Jeśli twoja teza o pełnej jego poczytalności zostanie uznana za słuszną,
nie ma podstaw prawnych do przeprowadzenia zmian w jego psychice nawet w ograniczonym zakresie. Z drugiej jednak strony, nie jest on zdolny do
samodzielnego życia w społeczeństwie, wymaga stałej opieki, nie mówiąc już o tym, że w pewnych zapadkach może zagrażać otoczeniu.
Izolowanie go, ograniczanie jego wolności musi z kolei opierać się na orzeczeniu lekarskim, że jest on człowiekiem chorym psychicznie lub też
sÄ…dowym, że jest niebezpiecznym przestÄ™pcÄ…. Zagadnienie moralne jest z pozoru prostsze. Konflikt miÄ™dzy Münchem a Å›wiatem wymaga
rozwiązania nie w interesie świata, bo jego szkodliwość społeczna jest minimalna i z punktu widzenia badań naukowych byłoby nawet może
wskazane pozostawienie umysÅ‚owoÅ›ci tego czÅ‚owieka w obecnym stanie jako obiektu doÅ›wiadczalnego. Zmiana leży w interesie samego Müncha,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]