do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Elizabeth Lapthorne Montogue Vampires 04 Secret Fantasies
- Susan Elizabeth Phillips Hot Shot
- Hand, Elizabeth 12 Monkeys
- Elizabeth Harbison Powrót księżniczki
- 0903. Dunlop Barbara Skandale w wyższch sferach 04 Prawdziwe szczęście
- Burroughs_Patricia_Nowojorski_skandal
- Dynastia z Bostonu 04 Bevarly Elizabeth Skryty wielbiciel
- Bevarly Elizabeth Kompromis
- Moreland Peggy Milionerzy 01 Wyrachowany narzeczony
- Anne Emery Cecilian Vespers, a Mystery (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ptsmkr.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wielki dystans. Nie był pewien, jak to rozumieć, skoro przed chwilą oboje tak miło spę-
dzali czas w łóżku.
- Spójrz - powiedział, wskazując wers w pierwszym akapicie artykułu. - Tutaj jest
informacja, że na zdjęciu widnieje chicagowski penthouse dyrektora zarządzającego
GMT Gavina Masona.
Violet szybko przeczytała cały fragment i pokręciła głową.
- Przysięgam, w ogóle tego nie pamiętałam - mruknęła. - Nawet nie jestem pewna,
czy przeczytałam artykuł. Po prostu przyczepiłam go nad biurkiem, żeby w trakcie pracy
spoglądać na zdjęcia tego mieszkania. Wydało mi się po prostu fantastyczne.
R
L
T
- Pewnie czytałaś, ale dawno temu i nie zapamiętałaś mojego nazwiska.
Violet uśmiechnęła się szeroko.
- Więc jednak mi wierzysz - zauważyła. - Czy w końcu nabrałeś pewności, że nie
jesteÅ› Ethanem?
Mruknął coś niezrozumiale, jakby nie chciał się w to zagłębiać.
- Chyba masz już świadomość, że ta książka to zwykła fikcja literacka? - nie ustę-
powała. - Zastanów się nad tym. Napisałam o kobiecie, której nikt nie wykorzystywał i
nie przymuszał do seksu. Sama kontrolowała swoje życie w zdominowanym przez męż-
czyzn świecie. Moja bohaterka otrzymywała seksualną gratyfikację przy absolutnie każ-
dym stosunku, z absolutnie każdym mężczyzną, i nigdy, przenigdy, nie musiała udawać
orgazmów.
Gavin z uśmiechem wsłuchiwał się w jej słowa, ale nagle spoważniał.
- Chcesz powiedzieć, że zdarzyło ci się udawać orgazm?
Violet przygryzła dolną wargę.
- Tak - odparła szczerze. - Każda kobieta to robi.
- Czy... tej nocy? - spytał, zaskakując samego siebie.
Nigdy dotąd nie zdarzyło mu się zastanawiać, czy kobiety udają, kiedy idą z nim
do łóżka. Szczerze powiedziawszy, niewiele go to obchodziło, o ile sam był usatysfak-
cjonowany. Przy Violet wszystko się zmieniło. Nagle zaczęło mu zależeć, i to bardzo.
- %7łartujesz, prawda? - Zachichotała i zarumieniła się jak pensjonarka. - Jak możesz
w ogóle pytać mnie o coś takiego?
Zorientował się, że nie odpowiedziała na jego pytanie.
- Więc nie? - chciał wiedzieć.
- Naprawdę muszę to mówić wprost?
- Tak.
- Nie - oznajmiła z przekonaniem.
Od razu poczuł się lepiej. Violet ponownie się zarumieniła i skierowała wzrok na
wycinki z czasopism.
- Więc chyba... - zawahała się. - Chyba nie będziesz już mnie ciągać po sądach?
R
L
T
W jej głosie usłyszał powątpiewanie. Najwyrazniej nadal czuła obawę, że po tym
wszystkim wytoczy jej proces.
- Nie, nie będę - odparł. - Wiem, że ta książka to fikcja literacka i mam świado-
mość, że nie jestem Ethanem. Wiem też, że nigdy nie pracowałaś jako call girl.
Skinęła głową i z uśmiechem spojrzała mu w oczy.
- To dobrze - westchnęła. - Gdybym tylko mogła przekonać wszystkich czytelni-
ków, że nie jestem Roxanne... Przecież nawet nie nazywam się Raven French, tylko Vio-
let Tandy. Jestem taka jak wszyscy.
Wzruszyła ramionami.
Pomyślał, że to kompletna bzdura. Violet Tandy w niczym nie przypominała zna-
nych mu osób. Kim była naprawdę? Nagle zapragnął dowiedzieć się o niej jak najwięcej.
- Zatem można powiedzieć, że oboje będziemy mieli z tym problem.
Lekko odsunęła głowę i przyjrzała się mu uważnie.
- Dlaczego oboje? - spytała ostrożnie. - Dla mnie to nie jest poważna sprawa. Irytu-
jąca, fakt, ale niezbyt poważna.
Gavin roześmiał się bez przekonania.
- Przecież nie mogę pozwolić, aby moi znajomi myśleli, że spotykam się z call girl
- wyjaśnił. - Przede wszystkim dlatego, że to nieprawda.
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale po chwili namysłu najwyrazniej zmieniła
zdanie i ponownie zacisnęła wargi.
- Co jest? - spytał.
Nerwowo postukała palcem w stertę wycinków.
- Hm, chyba o czymś zapomniałam - powiedziała w końcu.
- O czym? - dopytywał się, coraz bardziej zdezorientowany.
Violet westchnęła ciężko i znowu postukała palcem.
- Zapomniałam, jak ważny jest dla ciebie wizerunek. Dzisiaj wieczorem chwilami
wydawałeś mi się nieco inny.
- Inny niż co? - drążył.
R
L
T
- Inny niż facet, który nieustannie przejmuje się tym, co o nim myślą otaczający go
ludzie - wyjaśniła spokojnie. - Dzisiaj, przynajmniej przez pewien czas, zdawałeś się
przejmować tym, co ja myślę o tobie.
- Violet, naprawdę zależy mi na twojej opinii.
- Ale bardziej na opinii innych, Gavin - westchnęła. - W przeciwnym razie to, że
tak wiele osób ciągle uważa Wysokie obcasy za wspomnienia call girl, a nie za powieść,
nie stanowiłby dla ciebie problemu.
Nawet nie próbował ukryć zdumienia w głosie.
- Jak rozumiem, ty nie przejmujesz się tym, że tak wiele ludzi uważa cię za byłą
prostytutkÄ™?
- Przejmuję się tym, ale tylko dlatego, że ciągle muszę się bronić przed ich atakami
- odparła. - Na dodatek niektórzy z moich czytelników grożą mi sądem.
- Naprawdę jest ci wszystko jedno, że zdaniem tysięcy ludzi uprawiałaś seks z każ-
dym, kto był gotów zapłacić ci odpowiednio dużo pieniędzy? - Nie mógł w to uwierzyć.
- Nie obchodzą mnie cudze opinie, Gavin. - Wzruszyła ramionami. - Dlaczego mia-
łabym tracić na nie czas i energię? Nie mam wpływu na to, co inni sobie o mnie pomyślą.
To ich problem, nie mój.
- Przecież wizerunek jest najważniejszy - odparł.
- Bzdura - zaprotestowała bez wahania. - Najważniejsza jest istota rzeczy, czyli
prawda o człowieku. Wnętrze człowieka.
- Nikt nie dotrze do twojego prawdziwego wnętrza, jeśli natknie się po drodze na
twój fatalny wizerunek. Musisz prezentować się z jak najlepszej strony, inaczej do nicze-
go nie dojdziesz.
Ze złością pokiwała głową.
- Tak, jasne - warknęła. - %7łeby być kimś, trzeba się wykazać błękitną krwią i ro-
dowodem, co? Trzeba należeć do odpowiedniego towarzystwa i nie wolno przestawać z
pospólstwem, dziewczynami do towarzystwa ani żadną inną biedotą.
- Violet, nie to chciałem...
- Czy na pewno? - przerwała mu. - Przejmujesz się, bo ludzie mogą się dowiedzieć,
że zaczynałeś jako biedak, choć nie ma w tym nic złego...
R
L
T
- Wiem, że moje pochodzenie jest nie do zaakceptowania przez ludzi, na których
opinii mi zależy - wycedził. - Kiedyś byłem bardziej niż biedny. Byłem nędzarzem...
- I co z tego? - przerwała mu oburzona. - Ale teraz jesteś bogaty i nigdy nie wró-
cisz tam, skąd przyszedłeś. A nawet, gdybyś tam kiedyś wrócił, to...
- Nigdy tam nie wrócę - zapowiedział stanowczo. - Zrobię wszystko, co w mojej
mocy, żeby do tego nie doszło. Nie chcę mieć nic wspólnego z ludzmi, którzy żyją w
tamtym świecie. Oni są...
Violet wyprostowała się i dumnie uniosła głowę.
- No powiedz, jacy oni są? - spytała.
- Oni są inni niż ty i ja.
Zauważył, że zacisnęła szczękę.
- Doprawdy?
- Właśnie tak - upierał się. - Nie przejmują się nikim i niczym. Nie mają żadnego
wykształcenia, są leniwi i zadowoleni ze swojego parszywego życia. Nie umieją ciężko
pracować, nie mają marzeń, nie starają się wybić ponad przeciętność. Na nic nie liczą.
Wpatrywała się w niego ze zdumieniem.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś - szepnęła. - Jak możesz uważać, że na nic nie li-
czÄ…?
- Mogę, bo są niewidzialni. Nikt nie chce przyjąć do wiadomości, że istnieją. Resz-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]