do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- London Julia Siostry Cabot 01 Plan uwodzenia
- Billy London On Caristo’s Watch [Beautiful Trouble] (pdf)
- Love of Life and Other Stories [Jack London]
- Jack London Burning Daylight
- London Jack Wyga
- 200211
- 0810.Gold Kristi Nocne fantazje
- 00000036 śąmichowska Poganka
- TAYLOR, WM. C. HISTORY OF ROME(1)
- Catherine Mann – SpeśÂ‚nione fantazje
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przyjazna dłoń poprawiła delikatnie poduszkę, której wcześniej tu chyba nie
było.
- Dziękuję, Maxine. Ju\ wstaję.
Otworzył oczy, ale światło oślepiło go. Do łazienki dotarł po omacku, potykając
się o ró\ne zabawki. Przemył twarz i wło\ył szlafrok.
Kiedy wyszedł, a\ zamrugał ze zdziwienia oczami. Przed nim stała
najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widział. Zjawisko miało na sobie
zwykłą, mocno wciętą w talii sukienkę, która wspaniale podkreślała sprę\ystość
jej kształtnych piersi. Fala złotych włosów spływała na ramiona. Biorąc pod
uwagę jej wzrost, mogła być królową elfów albo kimś w tym rodzaju.
Nimfa nie odezwała się nawet słowem. Zwil\yła tylko języczkiem pełne wargi.
Sloan poczuł, \e cudowna woń zjawy wypełnia mu nozdrza. Nagle usłyszał coś,
co określano mianem muzyki niebieskich sfer. Podobno mo\na ją usłyszeć tylko
wtedy, kiedy panuje całkowita cisza. Tylko wówczas śpiew planet dociera do
najbardziej opornych uszu.
Sloan poczuł, \e jest zakochany. Beznadziejnie i nieodwołalnie. Tylko komuś
takiemu jak ta nimfa mógłby podarować swoje \ycie.
- Czekałem na ciebie tak długo - zaczął. Królowa elfów poruszyła się
niespokojnie. Być mo\e
był pierwszym śmiertelnikiem, z którym nawiązała kontakt. Pamiętał, \e czytał
Danielle pewną smutną bajkę o syrence, która zgodziła się przyjąć ludzką
postać. Niestety, cena, jaką musiała za to zapłacić, była bardzo wysoka.
- Chodz, wezmę cię na ręce, \eby uchronić twoje stopy - powiedział, zbli\ając
siÄ™ do niej.
Nimfa spłoszyła się nieco.
- Sloan, ja...
Głos wydał mu się znajomy, ale nie chciał się zastanawiać, gdzie go ju\ słyszał.
- Nie bój się - przerwał. - Chodz, przytul mnie.
Melania zacisnęła usta. Dlaczego, do cholery, wszyscy w tym domu chcieli,
\eby ich przytulać?
Była tak zaskoczona, \e bez przeszkód dała się unieść. Jej filigranowe ciało
doskonale dopasowało się do silnych, męskich dłoni. Sloan zaniósł ją do pokoju
i uło\ył na kanapie.
- Zaraz będziemy się kochać - szepnął. Dziewczynie zaschło w gardle. Przez
chwilÄ™ nie
wiedziała, co robić.
- Sloan-szepnęła.-To niezbyt mądrze. Przecie\ zle się czujesz... A poza tym...
poza tym... - szukała jeszcze jakiejś wymówki.
Sloan patrzył na nią oczami czciciela. Wiedział z bajek, \e nimfy są zupełnie
inne ni\ zwykłe kobiety. Przede wszystkim zakochuj ą się od razu na śmierć i
\ycie i nigdy nie zdradzają wybranka. Tyle tylko, \e trzeba im zapewnić
odpowiednie warunki.
- Następnym razem wyścielę nasze miłosne ło\e płatkami ró\ - zadeklarował.
- Ale\ nie trzeba. Chciałam tylko... - Zamknął jej usta pocałunkiem.
- Kocham cię - szepnął, kładąc się tu\ obok niej na wielkiej kanapie. - Chcę być
przy tobie. Będziemy razem marzyć o wspólnym domu, dzieciach...
Po chwili zaczął oddychać miarowo. Dopiero wtedy dziewczyna odwa\yła się
otworzyć oczy. Spojrzała w bok. Sloan spał.
Melania potrzebowała czasu, \eby dojść do siebie. To, \e była wciśnięta w kąt
kanapy z dłonią Sloana spoczywającą na jej piersi, wcale nie ułatwiało zadania.
Przed chwilą prze\yła najpiękniejsze chwile swojego \ycia. Ale dlaczego ze
Sloanem Raventhrallem?! I co mu się stało, \e nagle przemienił się z tygrysa w
Å‚agodne jagniÄ™?
Im dłu\ej myślała, tym mniej z tego wszystkiego rozumiała. Jedno nie ulegało
wątpliwości - Sloan był chory. Jednak chyba nie na tyle, \eby w ogóle nie
poznać osoby, z którą od trzech lat spotykał się codziennie w biurze?!
Dziewczyna próbowała wstać, ale Sloan przygarnął ją mocno przez sen. Serce
zabiło jej \ywiej. Przeczuwała, \e mógłby jej dać to, czego nie mogła otrzymać
od Ricka. Mą\ zwykle zasypiał, kiedy ona dopiero nabierała ochoty na kochanie
się. Co prawda teraz zdarzyło się to samo, lecz cała sytuacja była zupełnie
wyjÄ…tkowa.
Sloan przeciągnął się. Przytuliłją jeszcze mocniej, tak \e zabrakło jej tchu. Po
chwili poczuła koniuszek języka na szyi. Czy\by się obudził?
¥ PragnÄ™ ciÄ™ - usÅ‚yszaÅ‚a. - CzekaÅ‚em na ciebie caÅ‚e \ycie.
Czy to mo\liwe, \eby Sloan dra\nił się z nią? Przypomniała sobie jego liczne
wyskoki. A jednak \aden z dotychczasowych pomysłów nie był tak
wyrafinowany.
- Kochany - szepnęła, czując jego dłoń z powrotem na piersi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]