do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- 02 Miłość ponad miłość (LOVE) Lynn Sandi
- Laurie King Mary Russel 02 A Monstrous Regiment of Women
- J.Lynn Zostań ze mną tom 2
- Laurie King Mary Russel 07 The Game
- 300. Campbell Bethany Marzenie kaĹźdej kobiety
- Alcott Louisa May Małe kobietki
- Flux Stephen Baxter
- Baxter Mary Lynn Nie bój się ryzyka
- Edward Lee Operator B
- Aldous Huxley Point Counter Point
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lady.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o Ivanie? Ona potrzebuje Danclera. Poło\yła ręce na jeszcze płaskim brzuchu i uśmiechnęła się.
Wiedziała ju\, co powinna zrobić.
Rano wsiądzie w samolot i wróci do domu. Do domu i do Danclera.
ROWZlAL SIEDEMNASTY
Wyglądała przez okno, gdy samolot uniósł się w górę. Leciała do domu, do Danclera.
Na chwilę zamknęła oczy. Hałas panujący w samolocie sprawił, \e coś przewracało się jej w \o-
łądku. Po wzięciu kilku głębokich oddechów otworzyła oczy. śołądek uspokoił się i odetchnęła z
ulgÄ….
Na razie miała szczęście. Doktor uprzedził ją, \e będzie odczuwać nudności rano i w nocy. Do tej
pory nie miała takich dolegliwości.
Problemem było zmęczenie, spowodowane cią\ą i pracą. Nie wiedząc jeszcze o swym stanie,
pracowała do granic wytrzymałości. Co prawda to ju\ się skończyło, ale czuła narastającą panikę. Czy
dobrze zrobiła, porzucając obiecującą karierę i licząc na to, \e Dancler da jej jeszcze jedną szansę?
A jeśli jest ju\ za pózno? Jeśli Dancler jej nie zechce?
Mo\e wpadnie we wściekłość na wiadomość o dziecku? Odsunęła te myśli i starała się zachować
rozsądek. I tak z powodu dziecka nie mogłaby pracować jako modelka. Nie musiała jednak wracać do
domu. Mogła zostać w Houston i wejść w spółkę z Jerome'em, tak jak planowali.
Westchnęła, przypominając sobie plany sprzed kilku tygodni. Tyle się zdarzyło w tak krótkim czasie.
Musiała grać kartami, jakie rozdawano. Ostatecznie prze\yła jakoś śmierć obojga rodziców dzięki
Connie i Danclerowi.
Dander. Serce zaczęło jej bić szybciej. Czy za\ąda od niej, \eby poddała się zabiegowi? Ta myśl
tak ją zaniepokoiła, \e omal nie zwymiotowała. Jerome domagał się właśnie tego.
Czuła, \e powinna poinformować go o swoim stanie. Najpierw jednak powiedziała mu o obrzyd-
liwym zachowaniu siÄ™ Ivana Courtiera.
- Mój Bo\e, Marlee, nie powinnaś się dziwić! Jesteś du\ą dziewczynką, a przynajmniej powinnaś
za takÄ… siÄ™
ouwa\ać. Znasz reguły gry. Na pewno nie po raz pierwszy zło\ono ci taką propozycję i nie po raz
ostatni. - Tak, ostatni, bo rzucam pracę. Powiedziałam o tym Ivanowi.
- Co zrobiłaś? - krzyknął, a potem zaczął się jąkać.
Jego twarz była tak czerwona, \e zdawało się, i\ za chwilę stanie w płomieniach. - Nie wolno ci tego
robić. - Podniósł słuchawkę telefonu. - Zadzwoń do niego i przeproś, powiedz, \e cierpisz na zespół
napięcia przedmiesiączkowego. Na Boga, powiedz mu co chcesz, ale powiedz!
Jak mogłam kiedykolwiek myśleć o dzieleniu \ycia z tym człowiekiem, pomyślała Marlee.
Obserwując zachowanie Jerome'a, uświadomiła sobie, \e nigdy go nie lubiła, nie mówiąc o kochaniu.
Zobaczyła go takim, jakim był: płytkim materialistą. Czy właśnie tak Dancler widział ją?
- Nie, nic mu nie powiem - odezwała się w końcu swym najspokojniejszym, najchłodniejszym
tonem.
- Nie pozwolę ci zmarnować mojej cię\kiej pracy!
- Obawiam się, \e nie masz wyboru. - Przerwała. -Jestem w cią\y, Jerome. Wiem, \e to nie ty
powinieneś dowiedzieć się pierwszy, ale jestem ci to winna.
J ego oczy zabłysły.
- Mo\na temu zaradzić, wiesz. Mogę nawet zapłacić za zabieg, tym bardziej \e to jest dziecko tego
pastucha.
Nie chciała go spoliczkować, ale zrobiła to. Głośny dzwięk rozległ się w pokoju.
Jerorne westchnął, a potem jego oczy zwęziły się groznie.
- Nie powinnaś była tego robić.
- Nieprawda. Powinnam była to zrobić dawno
temu. \egnaj, Jerome. Mimo wszystko \yczę ci szczęśCIa.
Potem wyszła i nie czuła \alu, choć wiedziała, \e za jakiś czas zatęskni za pracą. N a razie co
innego było wa\niejsze. Uniosła rękę do brzucha. Musiała myśleć o dziecku i o tym, jak przekonać
Danclera, \e go kocha i \e wraca do domu na zawsze.
Dancler zeskoczył z konia, podszedł do na wpół przewróconego płotu i zacisnął na górnej części
linę. Potem wskoczył na siodło.
- No, stary, zobaczmy, czy uda nam się wyrwać ten pal raz a dobrze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]