do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Maciej Popko Huryci
- 04 Laws, Trivia and Calendars A Reformed Dru
- Norw
- Bloodlist P. N. Elrod
- WARZYWNIAK KRZYSZTOF JAWORSKI
- KukliśÂ„ski Piotr Saga Dworek Pod Malwami 10 Zranione Dusze
- Janet Morris Silistra 03 Wind from the Abyss
- Dragonlance Classics The Odyssey Of Gilthanas
- H Beam Piper Uller Uprising
- Harper Fox Driftwood
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
koniem) strzelił. Panowie zapisali potomnym na dysku swój wesoły tekst i w doskonałych
humorach udali się do domu. Wreszcie można odpocząć, przed redaktorem Lizutem
wspaniała perspektywa dwóch wolnych dni i kolejnego dyżuru w niedzielę.
Nazajutrz dzwoni telefon. Szósta rano? Kto to może być - zastanawia się wyrwany ze
snu Lizut i widzi Katarzyna Montgomery . Koleżanka redakcyjna leci o tej porze
z prezydentem Kwaśniewskim do Charkowa (to ta słynna wizyta z bolesną golenią), może coś
się stało?
- Halo?
- Ty idioto, ty kretynie! - Koleżanka na linii wydaje się dosyć zdenerwowana. - Już po
was!
- Ale o co chodzi?
- Jak to o co?! Druga strona Stołka ! Nie czytałeś?!
- Kaśka, bardzo śmieszne, ale wiesz... ja śpię. Jest szósta rano. Cześć.
Redaktor jednak zasnąć już nie może. Właściwie to od koniuszków palców u nóg
w górę zaczyna pełznąć fala zimnego potu. Nie. Nie, to niemożliwe - powtarza sobie
w duchu, ale jednak decyduje się sprawdzić. Wyskakuje z łóżka, szybko się ubiera i schodzi
do kiosku.
- GazetÄ™ WyborczÄ… poproszÄ™.
- ProszÄ™ bardzo.
Lizut wyciąga ze środka dodatek stołeczny, otwiera, druga strona. Koń, który chciał
jezdzić metrem. Na stacji Wilanowska pojawił się wczoraj po południu koń... . Podpisano:
ROG. O Jezu...
Nie lepiej tego poranka czuje się współautor sukcesu. Wojciech Staszewski musiał iść
do pracy. Na porannym kolegium omawia aktualny numer. Główny grzbiet. Pierwsza strona,
druga, trzecia. My mamy to, konkurencja to. Dobry artykuł ten, słabszy tamten. Gazeta
Stołeczna ? Dziś nic ciekawego, przejdzmy do stron ekonomicznych. Udało się. Szczęście
sprzyja bohaterom, bo akurat w pracy nie ma Heleny Auczywo, która bardzo nie lubi żartów
uderzajÄ…cych w powagÄ™ gazety.
Około południa do Lizuta dzwoni Jacek %7łakowski.
- Słuchaj, z tym waszym tekstem to poważna sprawa!
- Jak to poważna?! - Lizut zastanawia się, jaką lawinę wywołał ich żarcik.
- Słucham właśnie Trójki i cały czas o tym mówią.
- %7Å‚e nieprawda?
- Nie, o tym ani słowa. Sporo za to mówią, jaka to grozna sytuacja była w metrze i jak
się przed nią ustrzec w przyszłości!
A teraz najciekawsze. Do końca dnia nikt, ale to nikt nie zadzwonił ze sprostowaniem.
Ani zarząd metra, ani strażacy, ani nawet dorożkarze. Nikt. Nazajutrz sprawa trochę już
przycichła, wszyscy i tak mówili o goleni prezydenta Kwaśniewskiego. Minęły dwa dni, trzy,
tydzień, miesiąc, rok. I nic! Mało tego. W siedzibie metra artykuł do dziś wisi w gablocie
zbierającej najlepsze teksty o podziemnej kolejce. Jeżeli więc ktoś by kiedyś zapytał, to tak
się właśnie tworzy miejskie legendy.
ZWIAT WEDAUG JACKA
Był przez jakiś czas taki program na antenie TVN24. Popołudniami Jacek Pałasiński
podsumowywał w nim najciekawsze wydarzenia zagraniczne. Nie ograniczał się jednak do
przeglądu doniesień agencyjnych. To potrafiłby zrobić nawet średnio rozgarnięty stażysta po
odpowiednim przyuczeniu. Program z prowadzącym w tytule musi mieć charakter osobisty.
Taki był też Zwiat według Jacka . Gospodarz cały dzień przeszukiwał serwisy internetowe
w poszukiwaniu rzeczy, które umknęły uwadze polskich kolegów po fachu, a po południu
plon swoich poszukiwań przedstawiał widzom. Były tam rzeczy śmieszne i straszne. Makabry
i ciekawostki. Do obejrzenia tylko u Jacka, tylko na antenie TVN24.
Taki styl przygotowywania programu gwarantuje świeżość i nowatorskie spojrzenie,
ale niestety jest też nieco ryzykowny. Jedno niesprawdzone czy opacznie zrozumiane
doniesienie, jedna błędna interpretacja czy niedokładne tłumaczenie i wpadka gotowa. Na
ogół udawało się ich uniknąć, ale jeden raz nie. I była to wpadka bardzo wysokich lotów.
Najpierw krótka dygresja.
Jacek Pałasiński - jak zresztą bardzo wiele osób pracujących w telewizji - nie jest
telemaniakiem. Nie ogląda ogłupiających programów rozrywkowych, z rzadka zerka na
seriale, a na filmy chodzi do kina. Ze mnÄ… jest podobnie. W domowym telewizorze - o ile
w ogóle jest włączony - najczęściej lecą serwisy informacyjne, czym pewnie pozbawiam
swojego synka możliwości zapoznania się z bardzo edukującym przekazem stacji
kreskówkowych lub zabawnym do bólu repertuarem TVP Rozrywka. No cóż, trudno.
Przynajmniej może będzie bardziej w świecie oblatany. Wróćmy jednak do świata Jacka,
w którym produkty Hollywood nie goszczą zbyt często.
Poranny program TVN24, w nim redaktor ma wejście na żywo zapowiadające, co dziś
ciekawego przynosi dzień na świecie. Czasu na zweryfikowanie podawanych informacji nie
ma zbyt wiele. Przygotowując się do wejścia, Pałasiński odbiera maila. Kolega podsyłający
co jakiś czas różne ciekawostki tym razem zachęca do obejrzenia niesamowitych zdjęć
z brazylijskiej gazety. Klik... no faktycznie! Zdjęcia porażające. Widać ujęty z kabiny
pasażerskiej rozpadający się samolot z urwanym ogonem, ludzie przypięci do foteli kurczowo
trzymają maski tlenowe, z tyłu kogoś właśnie wysysa przez dziurę. Tragedia! Wszystko
jeszcze nieco rozmyte i roztrzęsione. Podpis informuje, że są to zdjęcia znalezione na karcie
pamięci telefonu należącego do aktora - jednej z ofiar katastrofy samolotu, który niedawno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]