do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- 150. London Cait Moze tak, moze nie
- arcam solo movie 5 1
- D B Reynolds Vampires in America 03 Rajmund
- doswiadczenie_pojecie
- LE Modesitt Recluce 12 Wellspring of Chaos (v1.5)
- 137. Baxter Mary Lynn Kobieta Danclera
- Jordan Penny Pierwsza miśÂ‚ośÂ›ć‡
- Cara Summers [Risking It All 01] The Proposition [HBZ 184] (pdf)
- From Efficient Market Theory to Behavioral Finance
- Philip K Dick Blade Runner
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musiałam coś zrobić. Nie chciałam nic
zrobić. Ale musiałam. Machnęłam niedbale
ręką.
Nie musisz mi dziękować. To był
drobiazg powiedziałam niedbale.
Roześmiał się.
Mówiłem ci już, że jesteś niesamowita?
powiedział, wracając znów do wpatrywania się
w moje zrenice.
Mówiłam ci już dobranoc?
Uśmiechnęłam się, czując, że to ostatnia
szansa na ucieczkę przed tym, co i tak było
nieuniknione.
Jesteś niesamowita powtórzył ciepło.
Dobranoc odpowiedziałam przekornie
i z uśmiechem.
Odwróciłam się do drzwi, a on puścił moją
rękę i otworzył je przede mną. Weszliśmy do
środka i bez słowa skierowaliśmy na piętro.
Nogi drżały mi tak bardzo, że ledwie szłam.
Kilka kroków od mojego pokoju stanęliśmy
razem jak na umówiony sygnał. Uciekłam
spojrzeniem w bok.
Do jutra powiedziałam po prostu
i podeszłam do drzwi.
Będę czekał z utęsknieniem.
Włożyłam magnetyczną kartę do zamka,
drzwi otworzyły się, a ja przeszłam przez nie,
odnosząc zwycięstwo nad samą sobą. Bo
wystarczyłby jeden ułamek zawahania, a już
zrobiłabym tych parę kroków w przeciwnym
kierunku. W jego stronÄ™.
Gdy tylko weszłam do pokoju, zdjęłam
kurtkę, buty i zapaliłam stojącą na nocnej
szafce lampkę, która dawała łagodne,
przytłumione światło. Przytulny pokój pogrążył
się w półcieniach. Usiadłam na łóżku
z kolanami podciągniętymi pod brodę. Cała się
trzęsłam. Spojrzałam na lewą rękę. Dotyk jego
dłoni odczułam tak intensywnie, że niemal
zdziwiłam się, że w tym miejscu nie pozostał
jakiś ślad, znamię. Byłam niemal
bezgranicznie szczęśliwa i podekscytowana.
Rozsadzała mnie radość, jakaś werwa, zapał,
energia tak wielka, że nie mogłam usiedzieć
w miejscu. Miałam ochotę śmiać się na całe
gardło i kręcić w kółko z szeroko rozłożonymi
rękami. Wiedziałam, że wróci świadomość, iż
to wszystko zakrawa na jednÄ… wielkÄ…
brawurę. Ryzyko jest wielkie, a finał może być
wyjÄ…tkowo dotkliwy, bolesny i trudny do
udzwignięcia. Ale nie teraz. Nie w tej chwili.
Ten moment był wypełniony po same brzegi
tylko i wyłącznie czystą radością.
Podniosłam się z łóżka, lekko, niemal
tanecznym ruchem. Musiałam zapalić. Nie
w kominku. Było na to za pózno, a poza tym
nie potrzebowałam dodatkowej dawki ciepła.
Rozejrzałam się za paczką papierosów. Byłam
pewna, że zostawiłam ją na parapecie
okiennym obok popielniczki. Jednak nie było
jej tam. Roleta była opuszczona do połowy
okna. Zdziwiłam się. Zawsze podnosiłam ją
maksymalnie do góry, bo niezależnie od
pogody uwielbiałam widok, jaki się wkoło mnie
roztaczał. Mój sielankowy nastrój został nieco
zachwiany. Obeszłam cały pokój. Dopiero
teraz zauważyłam, że drzwi szafy są na wpół
uchylone. Podeszłam do niej zaniepokojona
coraz bardziej. Kurtka i spodnie narciarskie
nie wisiały na wieszakach, lecz leżały na dnie.
Coś tu się wyraznie nie zgadzało. Nie jestem
przesadnÄ… pedantkÄ…, ale nigdy nie rozrzucam
ubrań. Uderzyła mnie nagła myśl, że ktoś
musiał tu być. Usłyszałam odgłos kapania
wody. Dochodził z łazienki. Zapaliłam światło
i weszłam do niej. Odurzył mnie mocny,
orientalny zapach. Z niedokręconego kranu
spływały do umywalki krople, jedna za drugą.
Pod nią na podłodze leżał flakonik moich
perfum. W kawałkach. Spomiędzy rozbitych
szkiełek unosiła się upojna woń o wielkiej
intensywności. Stałam w progu łazienki,
a moje serce stopniowo i powoli naciskało
pedał gazu. Przyspieszało. To niemożliwe,
żeby ktoś z personelu hotelu wszedł tu tak po
prostu, odkręcił wodę, rozbił perfumy,
przekopał szafę, zasunął roletę i zabrał
papierosy. A może jednak? No, chyba że ja,
będąc w ferworze, zrobiłam to wszystko.
Sprawdziłam raz jeszcze z wielką
dokładnością cały pokój, okna, drzwi, balkon,
zajrzałam nawet pod łóżko. Paczka
papierosów leżała na podłodze częściowo
wsunięta pod nocną szafkę. Byłam bezpieczna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]