do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Andersens Fairy Tales [Hans Christian Andersen]
- Feehan, Christine Dark 12 Dark Melody
- Christy Poff [Internet Bonds 09] Terms of Surrender [WCP] (pdf)
- Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 04 Sarah's Seduction
- Christine Price Soul Bond (pdf)
- Christelle Mirin Bonding Camp (pdf)
- Cabot Meg Rawlings 02 Portret
- 46 Agatha Christie Kieszeń Pełna Żyta
- Christie Agatha Pani McGinty nie Ĺźyje
- Christie Agatha Dwanaście prac Herkulesa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- yanielka.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wygłoszeniu tego rodzaju krótkiej przemowy. Uważała, że żadna przyjemność nie
powinna służyć wyłącznie czystej przyjemności. Je się dlatego, że jedzenie w
taki czy inny sposób służy zdrowiu. Kompot z wiśni, uwielbiany przez babunię
napój, pojawiał się na jej stole prawie każdego dnia. Miał dobrze robić na
nerki . Ser, kolejny przysmak, miał przyśpieszać trawienie . Musze słuchać
lekarza , słyszała Celia, kiedy przy deserze pojawiał się kieliszek porto. Picie
alkoholu (przez słabą płeć) wymagało wyjątkowo mocnego uzasadnienia. Naprawcie
nie lubisz go, babuniu? dopytywała się Celia. Nie, kochaneczko , odpowiadała
babunia, wykrzywiając twarz przy pierwszym łyczku. Lecz kiedy już padło
sakramentalne: pije go dla zdrowia , pozwalała sobie opróżnić kieliszek z
wszelkimi oznakami ukontentowania. Było jednak coś, ze słabością do czego
babunia się nie kryła. Tym czymś była kawa. Bardzo mauretańska ta kawa
mawiała, mrużąc w rozmarzeniu oczy. Bardzo mauretańska . Zmiała się, zadowolona
ze swego niewinnego dowcipu, i częstowała się kolejną filiżanką.
Po drugiej stronie hallu był salonik, gdzie siadywała biedna panna Bennett,
szwaczka. O pannie Bennett nigdy nie mówiło się inaczej, jak tylko dodając
słówko biedna przed nazwiskiem.
Biedna panna Bennett mawiała babunia. Daję jej zajęcie ze zwykłego
miłosierdzia. Zdaje mi się, że są takie dni, kiedy biedaczka nie ma co do garnka
włożyć.
Jeśli stawiano na stole jakieś szczególne przysmaki, zawsze posyłano stosowną
część biednej pannie Bennett.
Biedna panna Bennett była niską kobietą z mnóstwem zmierzwionych, siwych
włosów, owiniętych wokół głowy tak przedziwnie, że jej fryzura (jeśli ktoś
chciałby koniecznie użyć tej nazwy) przypominała wyglądem ptasie gniazdo. Trudno
byłoby powiedzieć, która, jeśli w ogóle któraś, część jej ciała jest
zdecydowanie zdeformowana, a mimo to biedna panna Bennett sprawiała wrażenie
osoby niekształtnej. Biedna panna Bennett mówiła przesadnie dystyngowanym
głosem, mizdrząc się i nazywając babunię madame. Biedna panna Bennett nie
potrafiła niczego uszyć poprawnie. Sukienki, które uszyła dla Celii, zawsze były
tak obszerne, że ich rękawy opadały aż na dłonie, a pachy wisiały gdzieś w
okolicach Å‚okci.
Trzeba było bardzo, ale to bardzo uważać, by nie zranić uczuć biednej panny
Bennett. Wystarczyło byle słowo, byle spojrzenie , a biedna panna Bennett już
podrzucała głową i z wypiekami na policzkach gwałtownie przypadała do swego
szycia.
Biedna panna Bennett miała za sobą bliżej nie sprecyzowaną, Niefortunną
Historię. Jej ojciec, jak zwykła to wszystkim powtarzać, był bardzo dobrze
skoligacony& ..W istocie (choć myślę, że nie powinnam o tym mówić, a zatem proszę
o całkowitą dyskrecję) był prawdziwym dżentelmenem. Moja matka zawsze to mówiła.
Wdałam się w niego. Być może zwróciła pani uwagę na kształt moich dłoni i uszu,
ten zwykle nieomylny dowód na szlachetne urodzenie. Jestem pewna, że przeżyłby
33
wstrząs, gdyby zobaczył, w jaki sposób zarabiam na życie. Och, oczywiście, nie
chodzi o pracę u pani, madame. Praca u pani, madame, to coś zupełnie innego od
upokorzenia, które muszę znosić ze strony Pewnych Osób! %7łeby mnie traktować
prawie jak jakąś służącą! Mnie! Pani, madame, podchodzi do wszystkiego ze
zrozumieniem .
Babuni zatem nie pozostawało nic innego, jak pilnie dbać, by biedna panna
Bennett była właściwie traktowana i by posiłki podawano jej na tacy. No cóż.
Biedna panna Bennett traktowała służące bardzo wyniośle i wyżywała się w
rozkazywaniu. Z jedynym, zresztą nietrudnym do przewidzenia skutkiem: służące
szczerze jej nie cierpiały.
Udawać Bóg wie kogo stara Sarah pomrukiwała pod nosem. Toż to zwykły
bękart. Nawet nie zna nazwiska swego ojca.
Co to takiego bękart , Sarah?
Coś, na co nie powinna nadstawiać uszu młoda dama, panienko Celio.
Czy bękart ma coś wspólnego z podróbkami? zapytała Celia z nadzieją w
głosie.
Stojąca w pobliżu Kate wybuchnęła śmiechem, lecz natychmiast została
ofuknięta przez Sarah. Kate miała trzymać język za zębami.
Do saloniku przylegał salon. Było w nim chłodno, mroczno i nieswojo.
Przebywano w nim tylko wówczas, kiedy babunia wydawała przyjęcia. Był pełen
stołów, wyściełanych aksamitem krzeseł, brokatowych sof i ciężkich komód,
przeładowanych do granic możliwości figurkami z porcelany. W jednym rogu stało
pianino z głośnymi basami i cieniutkimi, słodkimi sopranami. Okna salonu
wychodziły na cieplarnię, a przez nią na ogród. Stalowa krata w kominku i
przybory do palenia (oczko w głowie starej Sarah) zawsze były wyczyszczone do
połysku, tak że prawie można było się w nich przejrzeć. Na piętrze był pokój
dziecinny, niski i długi, z widokiem na ogród, nad piętrem poddasze, zamieszkane
przez Mary i Kate, a jeszcze parę stopni wyżej były trzy najlepsze sypialnie i
mała, duszna klitka, należąca do Sarah.
Celia osobiście uważała, że trzy najlepsze sypialnie są najwspanialszymi
pomieszczeniami w całym domu. Stały w nich trzy okazałe garnitury mebli jeden
z cętkowanego, popielatego drewna, dwa inne z mahoniu. Sypialnia babuni
znajdowała się nad pokojem stołowym. Była wyposażona w szerokie łoże z
baldachimem, wielką, zajmującą całą ścianę mahoniową szafę, piękną umywalnię i
równie piękną toaletkę oraz w przepaścisty kufer z szufladami. Każda szuflada w
sypialni babuni była wypełniona przeróżnymi paczuszkami, pozawijanymi i
poukładanymi w należytym porządku. Czasami szuflady nic dały się zasunąć i
babunia przeżywała ciężkie chwile; w sypialni babuni wszystko musiało być
szczelnie pozamykane. Na wewnętrznej stronic drzwi do sypialni, oprócz zwykłego
zamka był solidny rygiel i dwie mosiężne zaszczepki. Zamknąwszy się bezpiecznie,
babunia szła do łóżka, obok którego, w zasięgu jej ręki, leżał zawsze policyjny
gwizdek oraz specjalna kołatka. Za ich pomocą babunia mogła podnieść
natychmiastowy alarm, gdyby jacyś niecni włamywacze chcieli zakraść się nocą do
jej fortecy.
Na szafie w szklanej szkatułce leżał okazały wieniec z białych woskowych
kwiatów, kwietny hołd złożony pośmiertnie pierwszemu mężowi. Na ścianie po
prawej stronie wisiał w ramkach program nabożeństwa żałobnego za drugiego męża.
Na ścianie po lewej stronie znajdowała się wielka fotografia okazałego
marmurowego grobowca, wzniesionego trzeciemu mężowi.
Babunia spała pod pierzyną i przy zamkniętych oknach. Nocne powietrze,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]