do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Anderson Joan Wester Anielskie drogi
- Anderson, Kevin J & Beason, Doug Ignition
- Anderson, Poul The High Crusade
- Anderson, Poul Explorations
- Andersen's Fairly Tales
- Anderson, L. S. Entbehrlich
- Burnes Caroline Detektyw o kocim spojrzeniu
- Andersens Fairy Tales [Hans Christian Andersen]
- 087. Jordan Penny Serce w rozterce
- James Axler Deathlands 020 Cold Asylum
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkolmor.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyjaśnić sytuację, posprzątać mieszkanie i podjąć ważne decyzje.
Nie spojrzała na Patricka, ale widziała, że rodzice kiwają głowami.
- Dasz sobie radę sama? - spytała matka z zatroskaniem.
- Mamo, przecież mam dwadzieścia dziewięć lat!
- Wiem, ale z tą ręką...
- Wszystko będzie dobrze - odparła. - Wrócę pod koniec przyszłego
tygodnia.
- Odwiozę cię na stację - zaproponował Patrick.
- Zamówiłam już taksówkę. Przyjedzie o piątej.
Otworzył usta, jakby chciał zaprotestować, ale w tej samej chwili
zadzwonił telefon. Pani Wright odebrała, a potem wręczyła mu słuchawkę.
- Do ciebie. Mike Bryant.
- Jeśli pozwolicie, odbiorę w gabinecie - powiedział i wyszedł z
salonu.
Connie miała wrażenie, że lada chwila zemdleje. Do piątej pozostał
zaledwie kwadrans, więc za chwilę powinna ruszać. Miała nadzieję, że
wyjedzie, nim Patrick oznajmi, co postanowił. Niemniej była pewna, że
lekarze z Devon zaproponują mu współpracę.
- O Boże! Litości! - szepnęła.
- Connie, co z tobą? - dopytywała się matka.
- Wszystko w porzÄ…dku. IdÄ™ po walizkÄ™.
124
RS
Wbiegła na górę i zamknęła się w sypialni. Jak ma to znieść? Po prostu
trzeba przywyknąć - dzień po dniu, godzina po godzinie, minuta po
minucie...
- Connie? - W drzwiach stał zachmurzony Patrick. - Chce, żebym u
nich pracował.
- Wiedziałam, że się zdecyduje - odparła schrypniętym głosem. -
Przyjmiesz jego propozycjÄ™?
- Chyba tak. Poprosiłem o czas do namysłu. Odpowiem mu jutro
wieczorem.
- Dlaczego?
- Muszę wszystko przeanalizować.
- Ach tak - mruknęła niepewna, czy i dla niej jest miejsce w tych
rozważaniach. - Muszę już iść, taksówka czeka. Będziesz tu jeszcze, gdy
przyjadę za tydzień?
- Raczej tak. Wrócisz?
- Oczywiście. - Uśmiechnęła się pogodnie, choć nie było jej do
śmiechu.
- Do widzenia, Connie - rzekł łamiącym się głosem i czule musnął
wargami jej usta. Potem odwrócił się i wyszedł z sypialni.
125
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
- Czy możemy zamienić kilka słów?
Patrick spojrzał na Toma Wrighta znad układanki, do której wraz z
Edwardem próbował dopasować brakujące elementy.
- Oczywiście. Czy mogłaby pani zaopiekować się małym? - spytał
paniÄ… Wright.
- No nie wiem... - odparła z żartobliwym wahaniem i uśmiechnęła się
tak samo jak Connie, za którą Patrick bardzo tęsknił, choć od jej wyjazdu
minęło zaledwie kilka dni.
Przeszli do gabinetu. Tom usiadł w fotelu, który Patrick uznał już
niemal za swoją własność, i rozejrzał się wokoło.
- Jak się tu czułeś? - spytał niespodziewanie.
- Wspaniale. Lubię to miejsce - odparł Patrick, zastanawiając się, o co
właściwie chodzi.
- Podoba ci się tu bardziej niż w Devon? - Tom bawił się ulotką
reklamowÄ… firmy farmaceutycznej.
- To zupełnie inna sprawa - odparł z wahaniem. - Tam czeka mnie
praca w zespole. Ma to swoje dobre strony, ale ja lubię samotność, w
granicach rozsądku rzecz jasna. Wolałbym zostać tutaj. Czemu o to pytasz?
- Postanowiłem sprzedać gabinet oraz prawo do praktyki lekarskiej w
tym rejonie i przejść na emeryturę. Wiem, że Connie nie jest
zainteresowana. Spytałem ją kiedyś, czy chce przejąć po mnie gabinet, ale
roześmiała się tylko i poprosiła, żebym dał jej spokój. Oznajmiła, że jest
pediatrą i nie aspiruje do miana lekarskiej złotej rączki. To oznacza, że
muszę znalezć następcę. Wiem, że szukasz nowej pracy, a w Devon
126
RS
zaproponowano ci spółkę, lecz nie podjąłeś jeszcze decyzji. Zanim to
zrobisz, rozważ moją propozycję.
Patrick chętnie by się uszczypnął, by sprawdzić, czy nie śni. Jeśli
przyjmie ofertę Toma, będzie nadal widywać Connie podczas jej wizyt u
rodziców - o ile zostaną w okolicy. Marzenia się spełniają...
- A co z domem? - zapytał, zachowując zimną krew.
- To jest transakcja wiązana, ponieważ wystawiamy na sprzedaż
gabinet wraz z całym budynkiem. Dla siebie kupimy małą willę, tę za
sadem. Jest bardzo wygodna i Å‚atwa do utrzymania. Przez kilka tygodni
cieszyliśmy się z żoną swoim towarzystwem i zdałem sobie sprawę, że nie
mam ochoty wracać do pracy. Czas odpocząć, zwłaszcza że mam wysoką
emeryturę. Damy sobie radę, szczególnie jeśli sprzedam gabinet. Przemyśl
to, synu. - Wstał i położył rękę na ramieniu Patricka. - Porozmawiaj z
Connie.
- Ależ my nie... To znaczy nic... Zresztą, wróciła do Londynu.
- Tylko na kilka dni.
- Nie sądzę. - Patrick pokręcił głową. - Moim zdaniem pojechała
sprawdzić, czy znajdzie tam jakieś zajęcie. Postanowiła odnowić kontakty,
żeby w przyszłości praktykować jako pediatra. Chyba tu nie wróci.
- Chciałbyś, żeby tu osiadła?
Pytanie było bardzo osobiste i nie miał ochoty na nie odpowiadać, ale
wrodzona uczciwość nie pozwoliła mu skłamać.
- Tak, ale Connie ma inne plany. Jest ambitna i chce zrobić karierę.
- Nie jestem tego pewny - odparł w zadumie Tom. - W tej chwili sama
nie wie, czego chce. Została chirurgiem po śmierci Anthony'ego, ale z
127
RS
pewnością zrobiła to przez wzgląd na mnie i moją żonę, żeby wynagrodzić
nam stratÄ™ syna.
- Opowiadała mi o tym...
- Bardzo się o nią martwiliśmy. - Tom pokiwał głową. -Była znacznie
szczęśliwsza jako pediatra, ale po śmierci brata poświęciła się chirurgii
dziecięcej. Może ten wypadek sprawi, że odzyska poczucie swobody i
niezależności. Trudno powiedzieć.
To była zaskakująca myśl, ale nie wniosła nic nowego do rozmowy.
Jeśli Connie wróci do pediatrii, zamieszka w Londynie. To bez znaczenia,
czy Patrick na stałe zamieszka tutaj, czy przeprowadzi się do Devon. Jedyna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]