do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Flynn Joyee M
- Dalton Tymber Acquainted With the Night
- Susan Carroll Czarne koronki
- Grace Lennox Chance
- Gabrielle Evans [Lawful Disorder 01] Lipstick and Handguns [Siren Classic] (pdf)
- 3 Soul Eater Chronicles of Ancient Darkness Michelle Paver
- Andrew Murray Mieszkaj w Chrystusie_do druku
- Survival 2002 Reloading Ammo Gu
- McMahon_Barbara_ _Georgia_sćąĂ˘Â€Âšodka_Georgia
- Jenna Bayley Burke Private Scandal [Samhain] (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lo2chrzanow.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapewne przez wpychanie zbyt dużej ilości jedzenia do usi,
zanim jeszcze połknął poprzedni kęs. Używał palców jak łopaty.
co było obrzydliwe.
Niski człowiek wciąż stał, patrząc na nią pusiym wzrokiem.
- Sztućce - powtórzyła głośniej w nadziei, że ją zrozumie.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
Sam znowu zakaszlał.
- Widelec, nóż... ach, nie spodziewam się, żeby pan to miał.
Dostanę przynajmniej łyżkę? Proszę - powiedziała jeszcze głośniej
i na migi pokazała jedzenie łyżką. Z narożnika Jankesa dochodziły
64
65
dziwne odgłosy, lecz dziewczyna nie zważała na nie i kontynuowała
wyjaśnianie. Mały człowiek zmarszczył brwi wciąż
Strona 37
Barnett Jill - Cukiereczek
nie pojmujÄ…c, w czym rzecz.
Eulalia udała, że wkłada widelec do miski i wykonała przesadne
mchy podobne do krojenia nożem.
Mężczyzna przyglądał się jej uważnie, po czym na jego uslach
pojawił się uśmiech zrozumienia.
-Cuchillos! - pokazał udając że je.
- Tak! Chciałam dosiad ku-czi-hous ~ powtórzyła nieporadnie
z uśmiechem.
Mężczyzna pokiwał głową i wyszedł, zamykając za sobą
drzwi. Z rogu Jankesa dobiegały podejrzane odgłosy, podobne do
odchrzÄ…kiwania.
- Czy wszystko w porządku? - spytała patrząc w jego stronę.
Twarz miał lekko czerwoną, a w jego oku lśniła łza. Powinien
bardziej uważać*, dobre maniery mogą uratować go przed zadławieniem
się na śmierć. Jej zdaniem potrzebował krótkiej lekcji
savoir-vivrc'u.
- Panie Forestcr... Sam. Tam, skąd pochodzę, uważa się za
niegrzeczne, kiedy ktoś zaczyna jeść pierwszy, zanim pozostali.
a szczególnie damy, nie są gotowi.
- Czyżby? - spyta! i włożył do ust kolejną porcję ryżu.
Przeżuł jedzenie z beznamiętną miną, połknął i odezwał się
znowu: - Tam. skÄ…d ja pochodzÄ™, je siÄ™ wszystko, co siÄ™ ma pod
ręką, i to jak najszybciej. W przeciwnym wypadku zrobi to za
ciebie ktoÅ› inny.
Te słowa natychmiast przywiodły jej przed oczy przeszłość
mężczyzny - biedę i głód. Nie myślał chyba, że ukradnie mu
jedzenie. Zanim zdążyła zasugerować, iż z jej strony nie ma się
czego obawiać, otworzyły się drzwi i wrócił niski mężczyzna
z łyżeczką w ręku.
- Bardzo panu dziękuję. - Przyjęła łyżeczkę z uśmiechem.
Zaczekała, aż strażnik wyjdzie, i zaczęła posiłek. Z narożnika
dochodziły odgłosy szybkiego, łapczywego jedzenia. Z takimi
manierami Jankes opuściłby u madame Devereaux co najmniej ze
66
trzy posiłki; szybko nauczyłby się, co to jest wstrzemięzliwość.
Włożyła łyżeczkę do miski, ale przed oczami na nowo stanął jej
obraz dzieci bawiących się kawałkami cegieł zamiast klocków,
tych wygłodzonych małych istot, które musiały kraść chleb.
Sam poznał już, co to wstrzemięzliwość. Zastanawiała się, co
czuje naprawdę głodny człowiek. Głodny z braku jedzenia, a nic
dlatego, że akurat nie wypada jeść. Nagle przypomniała sobie
ogromne ilości pożywienia, które zmarnowała przez te lata.
i ogarnęło ją poczucie winy. Zerknęła na niego. Mężczyzna jadł,
jakby to był ostatni posiłek w jego życiu.
Odstawiła miskę i dzwignęła się z trudem. Starając się nie
stracić równowagi schyliła się i podniosła ją. Potem ostrożnie,
żeby nie rozsypać ryżu, wyprostowała się. Balansując z miską
w związanych dłoniach przeszła przez chatę i zatrzymała się tuż
przed Samem.
Jankes podniósł głowę i spojrzał na nią podejrzliwie.
Wyciągnęła miskę w jego stronę. Mężczyzna popatrzył na
naczynie, ale się nie ruszył.
- Proszę, możesz zjeść i moje - zaproponowała z uśmiechem.
Przez ułamek sekundy na jego twarzy pojawiło się coś
w rodzaju zakłopotania, ale szybko ustąpiło pełnemu nienawiści,
Strona 38
Barnett Jill - Cukiereczek
piorunujÄ…cemu spojrzeniu.
Cofnęła się o krok.
- Zatrzymaj dla siebie to cholerne jedzenie i zle pojętą litość,
panno LaRue! Nie chcę ani jednego, ani drugiego. - Wyglądał.
jaky miał ochotę ją uderzyć.
Z obawy, że może to uczynić, Eulalia wycofała się na swoje
miejsce przy drzwiach. Uraziła ją jego gwałtowna reakcja,
Przecież to nic złego, zwykła uprzejmość, pomyślała. Usiadła
i wpatrywała się w miskę z ryżem. Nie rozumiała jego gniewu.
W jej rodzinnych stronach prezenty przyjmuje siÄ™ Å‚askawie
i z wdzięcznością. Oczy ją paliły, przełykała ślinę, usiłując
zdławić poczucie urażonej dumy, które zacisnęło jej gardło.
Niepewnie nabrała łyżeczką ryż i ostrożnie podniosła ją do ust.
Odłożyła ją z powrotem do miski, usiłując poznać smak potrawy.
67
Niestety, nie mogła nic wyczuć. Rozczarowana, już bez apetytu,
spojrzała na dziwne jedzenie. Mężczyzna tego nie chciał, teraz
i ona sama też. Rozejrzała się po prymitywnej szopie, omiatając
wzrokiem zardzewiałe wiadro z wodą i zielone, zapleśniałe
ściany z trzciny. Nie napotkała nic znajomego.
Nie było tu niczego, co by poznawała, niczego bliskiego,
niczego, na czym mogłaby się oprzeć, i to ją śmiertelnie
przestraszyło. Całą duszą pragnęła wrócić do domu, do Belvedere
i do swoich nadopiekuńczych braci. W tej chwili oddałaby
wszystko za ich opiekę i silne ramiona, na których mogłaby się
wesprzeć.
Okup? O, mój Boże!
Dwie sekundy... całkiem niezle. Sam obserwował, jak osłupiała
Lollie wlepiała wzrok w pułkownika. Nie była w stanie wykrztusić
nic więcej, gdy usłyszała, że od ojca zażądano dwadzieścia
tysięcy dolarów - równowartość strzelb Aguinalda.
- Zaczęły się już negocjacje. Wymiana ma nastąpić za kilka
dni, jeśli twój ojciec będzie z nami współpracował. - Luna
przeszedł koło niej, a w powietrzu zawisła niewypowiedziana
grozba.
Tym razem Sam nie musiał liczyć upływających sekund.
Z wyrazu jej twarzy domyślił się, że doskonale zdaje sobie
sprawę ze swojego położenia. W jej błękitnych oczach błysnęło
zwątpienie, potem udręka, a w końcu absolutna rozpacz. Zrobiło
mu się żal dziewczyny, tym bardziej że dla odmiany tym razem
milczała.
Wkrótce jednak pożałował swojego współczucia,
Dziewczyna spojrzała na niego, następnie przeniosła wzrok na
69
LunÄ™ i wydala z siebie najbardziej potwomy wrzask, jaki
kiedykolwiek słyszał. Miał wrażenie, że przerazliwy, histeryczny
krzyk jest wystarczająco donośny, by zburzyć ściany chaty.
Dziewczyna krzyczała bez końca.
Opanowany do tej pory pułkownik Luna otworzył ze zdumienia
usta. Obaj strażnicy z grymasem bólu na twarzy zasłonili uszy.
Strona 39
Barnett Jill - Cukiereczek
Luna zaczął z wolna szukać czegoś po kieszeniach.
Samowi od tego hałasu dzwoniło w uszach, a dłonie same
[ Pobierz całość w formacie PDF ]