do ÂściÂągnięcia - pobieranie - ebook - pdf - download
Podstrony
- Strona Główna
- Bradley, Marion Zimmer Trillium 03 Golden Trillium
- Bradley, Marion Zimmer & Zimmer, Paul Red Moon 2 The Survivors
- 675. WhiteFeather Sheri W niewoli uczuć
- Grace Lennox Chance
- Austen, Jane Mansfield Park
- Jerry Pournelle Falkenberg 3 Go Tell the Spartans
- 0903. Dunlop Barbara Skandale w wyśźszch sferach 04 Prawdziwe szcz晜›cie
- Anthony, Piers Adept 5 Robot Adept
- James Axler Deathlands 044 Crucible of Time
- ŻAR UCZUĆ LILY PRIOR
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- moje-waterloo.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chłodny i opanowany, jakby nie dosłyszał jej słów.
- Pójdę. Skoro obiecałam, to pójdę.
- Jeśli czujesz się do tego zmuszana, nie ma potrzeby...
- To nie ma nic wspólnego z twoimi potrzebami, Reith - przerwała. -
Przyjęłam zaproszenie i pójdę. Poza tym chciałabym usłyszeć kilka słów
prawdy o tobie.
Drżącą ręką odłożyła słuchawkę. Lunch! To była ostatnia rzecz, na którą
miała ochotę, zwłaszcza z osobą, której prawie nie znała. Niepotrzebnie w to się
wplątywała.
- Muszę przed wyjściem zadzwonić do Kevina - oznajmiła Moirze.
- A czy on nie jest już w samolocie?
- Mam nadzieję, że nie. - Udając, że nie dostrzega uniesionych brwi
Moiry, przeszła ponownie przez hol i wykręciła numer. Dziesiąta rano tutaj to
pierwsza w nocy w Belgii. Jeśli Kevin nie jest w samolocie, to na pewno go
obudzi. Ta myśl niespodziewanie sprawiła jej dużo satysfakcji.
Nie obudziła go.
- Pan Carson wyjechał jakiś czas temu - powiedział recepcjonista. -
Prawdopodobnie leci do Australii.
Pani Lee była zachwycona, kiedy zobaczyła Sophie. Po pierwsze była jej
rodaczką, po drugie nie przepadała za doktorem Kenrickiem, a co
najważniejsze, uczestniczyła w zajściach wczorajszej nocy.
- 73 -
S
R
Zwiadoma roli, jaką jej wyznaczył Reith, Sophie zręcznie prowadziła
rozmowę we właściwym kierunku. Była na niego co prawda zła, ale czuła, że
pani Lee jest chora i chciała jej pomóc.
- Pani nałożyła sobie połowę tego co mnie - zauważyła, porównując
ogromny kawał pieczonej wołowiny na swoim talerzu z iście mikroskopijną
porcjÄ… stojÄ…cÄ… przed paniÄ… Lee.
- Nigdy nie jem dużo. Sophie uniosła brwi.
- Jest pani na diecie? Margaret Lee parsknęła śmiechem.
- Bez żadnej diety straciłam piętnaście kilo. Może szarlotki, kochanie?
Sophie uśmiechnęła się i potrząsnęła przecząco głową.
- Dlaczego pani tak chudnie? - spytała z udaną ciekawością.
- Bóg jeden wie. - Pani Lee wzruszyła ramionami.
- A może pani jest chora? Była pani u lekarza?
- Pozwolić komuś grzebać w moim brzuchu? - W głosie kobiety
zabrzmiał strach. - Nie ma mowy. Jeśli umrę, to w spokoju, bez żadnej chemo-
czy radioterapii.
Zapadła długa cisza. Margaret Lee patrzyła na Sophie oczami, w których
czaił się strach. Kto wie, czy po raz pierwszy w życiu nie wypowiedziała
dręczących ją myśli.
- Myśli pani, że to nowotwór? - cicho spytała Sophie. Margaret Lee zalała
siÄ™ Å‚zami.
- Och, nie powinnam była tego mówić, nikomu. Od dawna ukrywam moją
chorobę i postaram się trzymać ją w tajemnicy tak długo, jak to tylko możliwe.
Chcę umrzeć z godnością. Możesz tę wiadomość zachować dla siebie,
kochanie?
Sophie zamilkła, szukając właściwych słów. Widziała już ludzi, którzy
bardziej bali się śmierci w szpitalu niż samej choroby.
- Dlaczego pani myśli, że to nowotwór? - spytała. - Jeśli nie była pani na
badaniach...
- 74 -
S
R
- Nie chudnie się tak bez przyczyny. - Margaret potrząsnęła głową. -
Staram się dużo jeść, a mimo to ważę coraz mniej. Cały czas jestem zmęczona,
potwornie zmęczona. Kiedy tylko gdzieś wyjdę, to po powrocie jak nieżywa
padam do łóżka. Dziś rano wstałam dopiero o jedenastej i już ledwo trzymam
siÄ™ na nogach.
- Zmęczenie może być spowodowane utratą wagi - zauważyła Sophie.
- Nie. - Margaret wypiła wodę i sięgnęła po dzbanek, aby ponownie
napełnić pustą już szklankę. - Czułam się zmęczona już wcześniej. Przyczyna
leży gdzie indziej. Ta choroba zjada mnie od środka.
- Co pani podejrzewa? Czy coÅ› paniÄ… boli?
- WÄ…troba.
- Wydaje się pani bardzo pewna swojej diagnozy. Margaret Lee wzruszyła
ramionami.
- Ale to ma sens. Nic mnie nie boli, a mimo to czujÄ™ siÄ™ chora. Mam
wrażenie, że coś rośnie w brzuchu i rozsadza mnie od środka. Co chwila muszę
chodzić do toalety i bardzo dużo piję. - Jakby na potwierdzenie swych słów,
ponownie sięgnęła po szklankę. - Ale lunch nie jest odpowiednią porą na takie
rozmowy.
- Ja już skończyłam jedzenie - uśmiechnęła się Sophie i spojrzała w
zamyśleniu na dwulitrowy dzbanek z wodą. Na początku posiłku był pełny,
teraz zaÅ› - prawie pusty.
- Na pewno nie czuje pani żadnego bólu? - spytała po chwili milczenia.
- Nie, rak wątroby nie boli. On po prostu zjada człowieka od środka i nic
na to nie można poradzić. Przeczytałam na ten temat wszystko i zdecydowałam,
że się nie poddam chemoterapii. Nie chcę umrzeć łysa.
- Ja też nie - zgodziła się Sophie - chociaż w dzisiejszych czasach robią
świetne peruki. Zawsze chciałam mieć włosy w kolorze marchewki. - Zawahała
się, ponieważ nie bardzo wiedziała, jaką obrać taktykę. Postanowiła dowiedzieć
się czegoś więcej. - Czy choroba postępuje szybko? - spytała. - Dużo pani śpi?
- 75 -
S
R
- Coraz więcej. - Margaret podniosła się i zaczęła sprzątać ze stołu. - Nie
wiem, jak długo dam sobie radę - powiedziała smutno. - Już teraz jest mi ciężko.
- Dlaczego? - Sophie wstała i zaczęła pomagać.
- Cóż... - Pani Lee wyraznie czuła potrzebę podzielenia się z kimś swoimi
zmartwieniami. - Na przykład wczoraj pojechałam na lunch do Jenny, gdzie się
zresztą spotkaliśmy, a potem wróciłam do domu. Wprowadziłam samochód do
garażu i nagle zaczęło mi się kręcić w głowie. Następną rzeczą, którą pamiętam,
jest to, że obudziłam się cztery godziny pózniej. - Westchnęła ciężko. - Nie
wiem, co się ze mną działo, ale chyba już nie odważę się wsiąść do samochodu.
Sophie odłożyła talerze do zlewu i odwróciła się do Margaret.
- Dlatego boi się pani Reitha Kenricka? - spytała cicho. - Myśli pani, że
zauważy pani chorobę i będzie nalegał na chemoterapię?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]